Siedziałam na ławce w parku i czekałam na Kyokę. Miałyśmy wspólnie iść do kina.
Dookoła mnie stały inne ławki i zaczynały się ścieżki. Jedna z nich prowadziła do ogrodu, teraz przysypanego śniegiem, tak jak wszystko inne.
Zanim spotkałam się z Kyoką z ogrodu wyszedł ktoś kogo się nie spodziewałam. Shoto Todoroki.
-Co tu robisz? - zapytałam.
-A ty? - wyraźnie coś go bawiło.
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - skarciłam go. - Ale jak musisz wiedzieć to czekam na Kyokę.
-A ja spaceruję - wzruszył ramionami. - Przychodzę tu codziennie.
-Serio? - nie znałam za dobrze Todorokiego, ale nie umiałam sobie wyobrazić że codziennie przychodzi pospacerować do parku.
-Tak - jego ton głosu był tak poważny że uznałam że musi mówić prawdę, albo być naprawdę wybitnym kłamcą. Tylko że po co miałby kłamać w takiej sprawie? Cóż, musiał mówić prawdę.
On usiadł. Ja wstałam.
-No to miło się gadało, muszę iść - przypomniałam sobie scenę w klasie i doszłam do wniosku że muszę jak najszybciej opuścić jego towarzystwo.
-Nie czekasz tu na kogoś? - przypomniał mi chłopak. No tak. Zapomniałam o Kyoce.
-Usiądź - zaproponował i wskazał na miejsce obok siebie. Niechętnie wykonałam jego polecenie.
Siedzieliśmy w milczeniu. Kyoka, gdzie ty jesteś?
Nagle chwycił mnie za rękę i pociągnął do góry, samemu też wstając. Przysunął się do mnie tak blisko że nasze nosy niemal się stykały. Zaczerwieniłam się lekko. Zacisnęłam powieki, otworzyłam je i skupiłam wzrok na czerwonym szaliku Todorokiego, który malowniczo powiewał za chłopakiem.
Shoto był tak blisko że zbladłam nieco, przekonana że zaraz mnie pocałuje. Pomyliłam się. Todoroki mnie nie pocałował, ale zrobił coś co wpędziło mnie w jeszcze głębszy szok.
-Kocham cię, Yaoyorozu - szepnął, po czym odwrócił się i odszedł.
-Czekaj! - wrzasnęłam za nim. Nie zareagował. Tupnęłam ze złością nogą. Jak on mógł? Powiedzieć mi że mnie kocha, a potem odejść?
Nagle dotarło do mnie że Todoroki właśnie wyznał mi miłość. Zaczerwieniłam się po uszy. Usiadłam na ławce i zamknęłam oczy.
-Co? J-jak? - mruczałam pod nosem. - No i najważniejsze. Co j-ja na to?
O tak. To pytanie było ważne. Co ja na to? Czy kocham Shoto? Czy nie? Co ja w ogóle mam mu powiedzieć? Przecież mimo tego że chodzimy razem do klasy, ja go ledwie znam. Co ja teraz mam z tym zrobić? Powiedzieć komuś? Tak. Komu? Mina wszystko wygada, Ochaco zadzwoni po Minę, a Mina wszystko wygada, z Toru nie znam się za bardzo... Zostały mi dwie osoby.
-Nie Kyoka - uznałam. - Jeśli chodzi o sprawy uczuciowe jest beznadziejna - wyjęłam telefon i wstukałam numer. - Zostałaś mi tylko ty, Tsuyu.
Shoto
Chwyciłem Momo za rękę i pociągnąłem w górę, wstając. Przysunąłem się do niej. Najpierw poczerwieniała i zamknęła oczy, a potem otworzyła je i zbladła.
-Kocham cię, Yaoyorozu - wyszeptałem. Wtedy zorientowałem się co ja właśnie robię. Odwróciłem się i odszedłem, zostawiając Momo w parku.
-Czekaj! - wrzasnęła, ale nie zwróciłem na to uwagi. Szybko oddaliłem się jeszcze bardziej od dziewczyny której wyznałem miłość. W głowie kłębiły mi się miliony pytań.
Czy ja to zrobiłem? Czy ja to naprawdę zrobiłem? Czy ja naprawdę wyznałem miłość Momo Yaoyorozu? Co ja teraz zrobię? Czy mam komuś powiedzieć? Zdecydowanie. Ale komu? Nie przyjaźnię się specjalnie z nikim w klasie, ale... Do głowy przyszła mi tylko jedna osoba. Osoba która na mnie nawrzeszczy za zawracanie głowy, ale potem mi pomoże. Osoba która niezbyt mnie lubi, ale jako jedyna umie pomóc.
Niewiele myśląc włączyłem telefon i zadzwoniłem do Bakugo Katsukiego.
CZYTASZ
Zimowa Miłość
FanficUWAGA: TO NIE JEST NAJLEPSZA PRACA. Pochodzi mniej więcej sprzed dwóch lat i zostawiłam ją tutaj tylko ze względu na sentyment. Zima. Śnieg leży wszędzie, a niedługo odbędzie się kiermasz zimowy w U.A. Idealny czas żeby przeżyć historię romantyczną...