Momo
- Pięć dni do festynu! - oznajmił dumnie Vlad King. - Czy to nie cudowne?
- Tak, tak - Kyoka pokiwała głową. - Ale co tu robimy? Ostatnia próba miała być godzinę przed występem.
- Wiem, przepraszam - Vlad King uśmiechnął się przepraszająco. - Ale mamy problem z światłami... Macie zaśpiewać tylko raz, żebyśmy mogli dopasować światła. To nie problem, mam nadzieję?
Pokręciłam głową. I tak nie miałam planów na dzisiaj.
Kyoka westchnęła.
- Jeśli masz jakieś plany, możemy to przełożyć na jutro - zaproponował od razu Vlad King.
- Nie, nie trzeba, to nie takie pilne - stwierdziła Kyoka. - Zróbmy to szybko i idźmy do domów.
- Jak tylko skończysz śpiewać, możesz iść - obiecał mężczyzna. - Zaśpiewaj pierwsza, jeśli się spieszysz.
Kyoka uśmiechnęła się do niego i weszła na scenę. Chwyciła mikrofon.
Vlad King puścił muzykę, a Jiro zaczęła śpiewać.
Siedzący przed sceną chłopak, którego znałam z widzenia, zaczął robić coś na komputerze.
- Nagrywa całość, żeby przygotować światła - wyjaśnił mi szeptem Vlad King. - Jest bardzo uzdolniony w tym zakresie, może go kojarzysz... Taichi Sato, jest w trzeciej klasie na profilu wsparcia...
Pokiwałam głową.
Kyoka skończyła śpiewać i zeszła ze sceny.
- To wszystko? - zapytała.
Vlad King spojrzał na chłopaka.
- Taichi, to wszystko?
- Tak, proszę pana - odkrzyknął Sato. - Zapisałem. Ona może iść. Teraz ta druga, poproszę.
- Idź - polecił Vlad King.
Weszłam na scenę, czekając aż nauczyciel włączy muzykę.
- Już? - zawołał do Sato.
Chłopak kliknął parę przycisków na klawiaturze swojego laptopa i skinął głową.
Vlad King włączył muzykę.
Zaśpiewałam.
- Mam to! - zawołał Taichi Sato, gdy tylko piosenka się skończyła. - Ona też jest wolna. Dopracuję wszystko na pojutrze i panu przyniosę, dobrze?
- Oczywiście, Taichi, oczywiście - Vlad King pokiwał głową. - No dobra, to będziemy się już zbierać...
Ruszył w kierunku szatnii.
Ja też tam poszłam, szybkim krokiem, z nadzieją że uda mi się jeszcze dogonić Kyokę.
Udało mi się.
Stała pod szkołą i rozmawiała z kimś przez telefon.
Pomachała mi, dając znak żebym teraz jej nie przeszkadzała.
Poczekałam aż się rozłączy i do niej podeszłam.
- Czy ty się przypadkiem nie spieszyłaś? - zapytałam.
- Tak, tak, spieszyłam - Kyoka pokiwała głową. - Ale z nim pogadałam i przyjdzie tu, zamiast żebyśmy oboje musieli gdzieś iść.
- On? - powtórzyłam. - Kim jest on?
- Nieważne - Kyoka zrobiła się czerwona. - Nieważne.
Zachichotałam, podejrzewając że świetnie wiem kim ów tajemniczy "on" jest.
- Za ile przyjdzie? - porzuciłam temat tożsamości "jego".
- Pięć, dziesięć minut.
- Poczekam z tobą, okej?
Kyoka skinęła głową, tak bardzo skupiona na spotkaniu że nie zauważyła oczywistej pułapki. Jeśli poczekam aż do przyjścia "jego", to go zobaczę... I będę wiedziała czy moje podejrzenia się sprawdzają.
Stałyśmy przed szkołą w milczeniu i czekałyśmy na "jego", z którym umówiła się Kyoka.
Jedna minuta.
Dwie minuty.
Trzy minuty.
Cztery minuty.
Pięć minut.
Sześć minut.
Siedem minut.
Osiem minut.
Dziesięć minut.
Jedenaście minut.
Dwanaście minut.
Trzynaście minut.
- Powinien już być - zauważyła Kyoka.
Postanowiłam zaryzkować i sprawdzić czy mam rację, czy się mylę.
- Kaminari często się spóźnia - stwierdziłam.
- Wiem, wiem.
- Ha! - wrzasnęłąm. - Kaminari!
Kyoka zdała sobie sprawę z tego że potwierdzenie było jednoznaczne z przyznaniem że czeka na Kaminariego.
- Co? Kaminari? O czym ty mówisz? - prychnęła, robiąc się czerwona. - Jaki Kaminari? Ja się nie umawiałam z żadnym Kaminarim... Pff, co to za głupie pomysły, kim w ogóle jest Kaminari? Ja się umówiłam z kimś zupełnie innym...
- Z kim? - uśmiechnęłam się lekko.
- Z... Z... Z... - Kyoka próbowała coś wymyślić. - Z Kodą! Co mnie obchodzi Kaminari? Naprawdę, Momo, jak mogłaś tak pomyśleć? Kaminari to idiota...
- Bardzo mi miło, że tak myślisz.
Obie niemal podskoczyłyśmy i odwróciłyśmy się.
Za nami stał Kaminari.
- Naprawdę, bardzo mi miło - powtórzył i odbiegł.
Kyoka zbladła.
- Jak źle jest? - zapytałam.
Przełknęła ślinę.
- Bardzo źle.
-------------------------------------------------------------------------------------
Udało mi się jednak jakoś napisać ten dwudziesty siódmy rozdział. Gigantyczny sukces.
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, to naprawdę jest niesamowite, gdy patrzę na swoją książkę i wyświetla mi się '293 gwiazdki'.
Do jutra (mam nadzieję że wstawię wtedy kolejny rozdział, jak nie, to do pojutrza).
CZYTASZ
Zimowa Miłość
FanfictionUWAGA: TO NIE JEST NAJLEPSZA PRACA. Pochodzi mniej więcej sprzed dwóch lat i zostawiłam ją tutaj tylko ze względu na sentyment. Zima. Śnieg leży wszędzie, a niedługo odbędzie się kiermasz zimowy w U.A. Idealny czas żeby przeżyć historię romantyczną...