🐾Rozdział 28🐾

2.2K 104 40
                                    

~ Peter ~

Derek wraz z innymi wyszedł dobre parę godzin temu, a ja muszę pilnować czy nikt nie wychodzi z domu. Wiem o co chodzi, ale lepiej aby reszta się nie dowiedziała. Nie chcemy przecież wzbudzić paniki.

Usiadłem sobie w salonie i wziąłem książkę. Trzeba się uspokoić. Wziąłem kilka wdechów i zacząłem czytać. Pochłonąłem się lekturą i nawet nie zauważyłem jak do pomieszczenia wchodzą Isaac ze Scottem. Podniosłem wzrok i zmarszczyłem brwi.

- Czemu ty pachniesz jak omega..? - wskazałem na blondyna - A ty jak alfa? - pokazałem na drugiego.

- Długo by gadać. - powiedział szybko Scott.

Spojrzałem na nich dziwnie i przy dogłębnym przyjrzeniu się uświadomiłem sobie cos bardzo ważnego. Spocone włosy, lekko przyśpieszony oddech, Scott ma niedopięte spodnie, a Isaac chodzi jak chora kaczka. Do tego ich zapachy są zmieszane..

- Nie mówcie mi, że..

- Gdzie jest moja mama? - przerwał mi brunet.

- Em.. Nie wiem. Pewnie u Buck'a i Jake'a. - odpowiedziałem - Ale...

- Ok, dzięki! - krzyknął i zaprowadził Swoją Omegę do kuchni.

Zaczęli sobie robić na szybko jedzenie, a ja patrzyłem na to jakby w pomieszczeniu były co najmniej duchy. Zacząłem łączyć fakty i to co mi wyszło nie było niczym dobrym.

Czy oni..

Czy Isaac dostał gorączki? Pomimo tego, że jest betą, a Scott ma czerwone oczy, bo.. Też jest betą?

Czekaj co?

- Ani słowa mamie, że tu byliśmy. - warknął na mnie młodszy, na co uniosłem brwi.

- Scotty.. Boli.. - zajęczał blondyn.

- Już, już. - chłopak położył rękę na jego brzuchu i zaczął masować.

Po chwili opuścili pomieszczenie i poszli z powrotem do sypialni, która jako jedyna mieściła się na dole. Jeszcze trochę siedziałem w szoku, jednak nie trwało to bardzo długo, bo na dół zeszła Moja, piękna Beta. Uśmiechnąłem się do niej i pokazałem, że ma do mnie podejść. Gdy to zrobiła, wciągnąłem ją na kolana i pocałowałem krótko w usta.

- Hej, śliczna. - zamruczałem trzymając ręce na jej biodrach.

- Cześć, Peter. - odpowiedziała zarumieniona i wtuliła się we mnie - Co się stało Derekowi? - spytała, a ja zacząłem szukać jakie kłamstwo jej zafundować.

Nie mogę powiedzieć prawdy.

- Ee.. Poszli na patrol w sprawie tych alf. Podobno to samotniki, ale zawsze warto sprawdzić, nie? - powiedziałem na jednym tchu.

Kobieta przymrużyła oczy i kiwnęła głową. Powiedziała, że rozumie.

- Stiles jest w złym stanie. - rzekła po kilku minutach. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem jej w oczy.

- Czemu? Co się stało?

- Cały czas mówi, że Alfa na niego nakrzyczał, i że pewnie dostanie karę. Płacze i nie może się uspokoić. Nie wiem co robić. - odparła smutno i westchnęła.

- Derek na niego nakrzyczał? To niemożliwe.

- Mówię to co mi powiedział. Mówił też, że użył głosu alfy. Nie wiem ile w tym prawdy, ale Stiles nie ma podstaw do kłamania. - rzekła i przyznałem jej rację.

Nie mogę jednak pojąć, że Derek użył głosu alfy na omegę, którą pokochał od pierwszego wejrzenia. Znam go tyle lat i nie mogę w to uwierzyć. Prędzej dałbym sobie kły wyrwać, niż przyznałbym rację tym stwierdzeniom. Chociaż w sumie patrząc na jego zachowanie dziś wieczorem, to.. Mogę powiedzieć, że to prawda. Jednak dalej jestem w szoku, że nakrzyczał właśnie na Stilesa.

Spojrzałem na Melissę smutnym wzrokiem i przytuliłem ją do siebie. Głaskałem pocieszająco po plecach i składałem delikatne pocałunki na ramieniu. Czułem, że się podniecam, ale muszę to powstrzymać. Jak zawsze. Nie mogę stracić kontroli, bo jeszcze zrobię jej krzywdę.

- Jesteś twardy. - stwierdziła po chwili, a ja spaliłem się ze wstydu - To nie pierwszy raz, prawda? - oderwała się i spojrzała mi w oczy. Pokręciłem przecząco głową. - Czemu nie poprosisz o pomoc? - dodała, a mi opadła szczęka.

- Ja.. em.. - zacząłem, ale nie wiedziałem tak naprawdę co mam powiedzieć.

Ona tylko pokręciła głową na boki i usiadła okrakiem na moich kolanach. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco, a mój wilk zaczął mruczeć i piszczeć. Kobieta uśmiechnęła się i wpiła w moje usta. Całowaliśmy się delikatnie, jednak po chwili zmieniło się w chaotyczny i wręcz erotyczny pocałunek. Oddawałem pieszczotę dopóki nie rozpięła mi spodni. Wtedy to przerwałem i złapałem ją za nadgarstek.

- Nie musisz tego robić. - wydyszałem spokojnie.

Ale możesz..!

- Ale chcę.. - powiedziała spokojnie i rozpięła zamek do końca.

Podniosłem trochę biodra, aby mogła mi na spokojnie ściągnąć dolne części garderoby do ud. Spojrzałem na jej twarz i ująłem ją w dłonie. Przyciągnąłem ją i zacząłem całować. Może trochę niechlujnie, ale nie przeszkadzało nam to. Ona uśmiechała się przez pocałunek, a ja zacząłem dyszeć, gdy jej ręka przesunęła po całej mojej długości.

Kobieta zaczęła poruszać ręką coraz szybciej wprawiając mnie w stan szaleństwa. Nie wiedziałem co mam zrobić. Jedyne czego nie chciałem, to stracić kontroli. Mogłoby to się przerodzić w niemiłą sytuację, a tego nikt przecież nie chce.

Po chwili sama zaczęła dyszeć, gdy zacząłem składać mokre pocałunki na jej szyi. Lizałem i ssałem delikatną skórę, aby jej również sprawić przyjemność. Poczułem jak powoli ociera się o moje nogi, robiąc przy tym ruchy biodrami.

Oboje chcieliśmy orgazmu, który był bardzo blisko. Ostatkami sił opanowałem się, aby nie wypchnąć bioder do góry. Było to trudne, bo zwolniła ruchy ręką. Warknąłem cicho, na co ona się zaśmiała.

Zachowywaliśmy się jak napaleni nastolatkowie, którzy pierwszy raz robią coś takiego i chcą to ukryć przed rodzicami. Sam fakt tego, że robimy to w salonie, na kanapie jest dziwny i trochę niepokojący, ale bo cóż. Jesteśmy dorośli i możemy robić to gdzie i kiedy chcemy. Nikt nam nie będzie tego wypominał, bądź prawił jakiś kazań.

- Mel.. ja.. - wydyszałem i po chwili doszedłem w jej dłoń. Ona też doszła patrząc na jej minę i zaprzestanie wszystkich ruchów.

Uśmiechnąłem się i przyciągnąłem ją do kolejnego pocałunku. Chciałbym aby tak zostało już na zawsze. Tylko my i tylko ta chwila..

- Mamo?! - usłyszeliśmy krzyk Scotta za sobą, przez co od razu się od siebie oderwaliśmy. Założyłem szybko bokserki wraz ze spodniami i zapiąłem pasek.

Kurwa..

- Scott! Em.. Co u ciebie? - powiedziała Melissa uśmiechając się głupio.

- Mamo co ty robiłaś?! Co ty robiłaś z nim!?- warknął, pokazując na mnie i chyba nie opanował wilka, bo jego oczy zmieniły kolor na wściekły czerwony.

- Scott.. - powiedziała zszokowana kobieta i podeszła do syna - Ty...

- Jest alfą. Tak. - dopowiedziałem - A Isaac jest jego omegą. - dodałem.

- Wiedziałam! - krzyknęła ni to zadowolona ni to zła.

- Nie jesteś wściekła? - spytał młodszy patrząc na nią.

- Nie. No coś ty, jak mogłabym być zła? - uśmiechnęła się i przytuliła syna.

- Scott? Masz w końcu te prezerwatywy?! - usłyszeliśmy Isaaca z pokoju obok.

- Eee... - zaczął brunet i zaśmiał się nerwowo.

- Scott? Czy wy się zabezpieczyliście? - kobieta spojrzała na niego, a on wyszczerzył się głupio - SCOTT'CIE MCCALL'U!* - wrzasnęła beta i walnęła syna w głowę.

Oj będzie ciekawie.

^^^^^^^^^^

* nie wiem jak to się odmienia..

(Przepraszam za błędy)

Miłego czytania na Wattpadzie♡♡

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz