🐾Rozdział 34🐾

2K 93 56
                                    

~ Peter ~

Stoję właśnie w pokoju i poprawiam muszkę. Ostatnie poprawki i zaraz będę gotowy na ceremonię. Denerwuję się jak nie wiem co, ale jestem również mega szczęśliwy. Zaraz pobiorę się z najwspanialszą betą jaką kiedykolwiek spotkałem.

Nie znamy się może bardzo długo, bo zaledwie rok, ale obydwoje czujemy do siebie to samo. Miłość nas przyciągnęła i zamknęła w swoich objęciach. Nie miałem zamiaru długo zwlekać, dlatego jakiś tydzień po bitwie z Drago oświadczyłem się Melissie. Niczego nie żałuję, a jej reakcję zapamiętam chyba do końca życia.

Nie sądziłem, że mogę się jeszcze w kimś zakochać, ale stało się. Los postawił mi ją na drodze i dobrze wiedział co z nami zrobić. Dwie nieznające się, inteligentne dusze, które kochają pomagać innym. Mamy dużo wspólnego, jednak nic nie jest przecież idealne. Do dziś pamiętam naszą kłótnię i jak rzuciła we mnie kubkiem. Po tym zaczęła płakać, a ja nie miałem serca jej tam zostawić. Pomogłem jej wstać i zaprowadziłem do pokoju. Przespała się trochę, a następnie mogliśmy na spokojnie porozmawiać. Wszystko przecież da się omówić.

Jedynym problemem jaki znalazłem, to Scott. Znaczy, nie byłby problemem, gdyby w końcu mnie zaakceptował. Minęło tyle czasu, zdarzyło się tak wiele, a on nadal mi nie ufa. To mnie bardzo rani, bo jednak za kilka chwil staniemy się rodziną, a z rodziną nie chcę mieć na pieńku.

A co jeśli chodzi o resztę? Buck kilka miesięcy temu urodził trójkę wspaniałych i zdrowych szczeniaków. Jedyne co nas zaskoczyło, to to, że urodził alfę, betę i omegę. Alfa- Daniel, beta- Iris oraz omega- Patrick. Szczeniaki są przesłodkie i zajmuje się nimi całe stado. Od samych narodzin wszyscy są po prostu nimi zachwyceni. Oczywiście Jake pilnuje ich, tak samo jak Swoją Omegę, jak oka w głowie. Jak tylko któregoś z nich nie widzi od razu panikuje i każe innym ich szukać.

Theo i Liam jeszcze nie zdecydowali się na dzieci. Znaczy Theo chce, ale Liam się boi, dlatego na razie nic nie ma i nie zapowiada się, że by było. Młodszy dobrze radzi sobie jako wujek dla najstarszych dzieci i to mu wystarczy. Theo okazał się bardzo dobrą i opiekuńczą alfą. Oczywiście tylko dla Swojej Omegi.

Jednak to nie są jedyne szczeniaki jakie przyszły na świat. Miesiąc po porodzie Bucka, poród miał również Isaac. Scott latał jak głupi przy nim i na wszystkich warczał. Wyjątkiem była Melissa, która próbowała go uspokoić i z jak największym skupieniem oraz precyzją przeprowadziła ten poród. Urodziły się dwa szczeniaki i co dziwne oba to bety. Bliźniaki, Max i Nolan są zdrowe i mają się bardzo dobrze. Rozrabiają, ale to normalne u dzieci.

- Gotowy? - usłyszałem głos za sobą. Spojrzałem tam i z uśmiechem pokiwałem głową. - To chodź, musisz być pierwszy przy ołtarzu. - dodał Derek i przepuścił mnie w drzwiach.

No właśnie, a co do mojego siostrzeńca i Jego Omegi, to mają się dobrze. Widać, że ten rok bardzo ich zmienił. Stiles stał się odważniejszy i wspaniale odnajduje się w roli Luny Stada. Nigdy nie pomyślałbym, że ta mała, strachliwa i chora omega będzie tak sprawiedliwa, opiekuńcza i władcza. Tak, władcza. Stiles, jak się okazało, nie oddałby swojej posady nikomu. Tak samo broni nas jak wściekła lwica. Jest w stanie poświęcić nawet swoje życie za naszą watahę. Jestem szczęśliwy, że mój siostrzeniec natrafił na tak dobrą i zdeterminowaną omegę.

Wyszedłem właśnie z naszej willi i razem z Derekiem poszliśmy na miejsce ceremonii. Sam wybrałem miejsce i myślę, że mojej narzeczonej się spodoba. Postanowiłem, że zrobimy to na wzgórzu, na którym pierwszy raz się pocałowaliśmy i na którym spędziliśmy bardzo dużo czasu razem. Po prostu mam z tym miejscem bardzo dużo dobrych wspomnień.

- No jesteście w końcu! - krzyknął Theo - Liam powiedział, że Stiles zaraz przyjdzie razem z Melissą, więc masz szczęście, staruszku. - dodał i poklepał mnie po ramieniu.

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz