Dziś wigilia, moje drugie święta bez rodziców. Z jednej strony się cieszę ale z drugiej, tęsknie trochę za tą rodzinną atmosferą dwudziestego czwartego grudnia. W tamte święta, widziałem moich rodziców z ciocią i wujkiem ale kiedy ich zobaczyłem to odrazu przeszedłem na drugą stronę ulicy. Może to trochę szczeniackie zachowanie ale po prostu nie miałem wtedy ochoty nawet na nich patrzeć, mam też wrażenie że przez ten rok, wydoroślałem. Teraz jakbym ich zobaczył to podszedł bym do nich i powiedziałbym im jak dobrze sobie radze bez nich. Po moim rozmyślaniu, postanowiłem wstać w końcu z łóżka bo było już po dziesiątej. Wyszedłem z pokoju z samych dresach, w kuchni siedzieli Nathan i Carter i o czymś rozmawiali
- Wesołych - powiedział do mnie Nathan kiedy pojawiłem się koło nich
- Wesołych - odparłem
- Co dzisiaj robicie? - spytał Carter
- Ja pewnie wezmę Anę i gdzieś pójdziemy - Nathan miał na myśli swoją siostrę
- Ja jadę do Katherine na wigilię - nie powiem, cieszyłem się tym faktem - A ty? - spytałem Carter'a
- A ja? Będę pewnie siedział w domu, i nic nie robił - szkoda mi go było. Jego matka nie żyje a ojciec jest pijakiem, po za nim, nie ma nikogo bliskiego
- Może pojedziesz ze mną do Katherine? - nie wiem czemu to powiedziałem
- Nie, nie przejmujcie się mną, jakoś sobie poradzę - jestem prawie że pewien iż szef coś wykombinuje
- Co dzisiaj robimy? - z góry zszedł Ethan. On w ogóle nie miał nikogo bliskiego oprócz nas
- Szef napewno coś wykombinuje, przecież Jason też będzie sam - powiedział Nathan
- Oby. Kolejne święta sam - widać było po nich że jest im ciężko ze stratą rodziny
- Może byś zadzwonił do taty Carter? - zaproponował mu Ethan
- Nie mam z nim kontaktu, nie wiem nawet gdzie teraz jest albo czy nawet ma telefon - w tym momencie do domu wszedł oczywiście Andrew i Jason
- A wy co, spać nie możecie że od rana jeździcie? - zaśmiał się Nathan
- Wesołych świąt chłopaki! - krzyknął głośno
- Nie drzyj się tak bo mam kaca - zgromił go Ethan na co wszyscy się zaśmialiśmy
- Macie na dzisiaj jakieś plany? - kiedy miałem już mówić, Andrew mi przerwał - A w sumie nawet mnie nie obchodzi, wieczorem posiedzimy, pogadamy a ten kto ma jakieś plany to pojedzie później - wiedziałem
- Ja w zasadzie miałem iść dzisiaj tylko do Belli na cmentarz, nic więcej - Ethan miał na myśli swoją siostrę
- Okej, więc jak coś to ubierzcie się jakoś i o siedemnastej, spotykamy się tutaj - potem jeszcze Andrew oznajmił że jedzie do magazynu broni a Jason i Nathan pojechali razem z nim. Carter jak zwykle poszedł robić coś na komputerze a Ethan siedział przy blacie kuchennym i było widać że jest nie w humorze
- Wszystko dobrze? - podszedłem do niego
- Po prostu jestem skacowany, już mówiłem - wzruszył ramionami
- Nie zachowujesz się tak, kiedy jesteś skacowany, powiedz co się stało - może nie powinienem ciągnąć go za język ale jak teraz będzie chciał to powie
- Po prostu przypomniało mi się to wszystko. Kiedy Bella płakała z zimna a my nie mieliśmy gdzie wracać - było mi go naprawdę szkoda bo po za siostrą, nie miał nikogo - I jak wtedy nie zdążyłem jej złapać a ten kutas ją przejechał i... i zabił - po jego policzku spłynęła pojedyncza łza, chyba naprawdę za nią tęsknił
CZYTASZ
He's not a good boy
Teen FictionMoże się wydawać że to tylko zwykła szczeniacka miłość ale oni nie chcą żeby tylko na tym się skończyło. Związek z nim, może być dla niej niebezpieczny... i to nawet bardzo, ale przecież miłość nie wybiera. Fragment książki: - Co tam robisz moja ku...