41

126 4 2
                                    

*Poniedziałek*

Za nic nie chciałam się budzić ale przez zamknięte powieki przeszył się błysk światła co już wyprowadziło mnie ze snu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tylko Aiden'a gapiącego się na mnie z głupim uśmiechem na twarzy

- Co ty robisz? - powiedziałam jeszcze zaspanym głosem

- Zrobiłem ci zdjęcie, tak słodko spałaś - mogłam się tego po nim spodziewać

- Która godzina? - spytałam

- Parę minut po dziewiątej - wyskoczyłam z łóżka jak poparzona

- Czemu mnie nie obudziłeś wcześniej?! - wzięłam szybko ubrania które miałam wczoraj i kiedy chciałam już zdejmować piżamę, Aiden wciągnął mnie z powrotem na łóżko

- A może zrobimy sobie małe wagary co? - kusząca propozycja ale powiem że nie

- No... dobra - chciałam powiedzieć nie - Więc co mamy robić

- Najpierw zjemy śniadanie a potem zobaczymy

^*^

Pogadałam parę minut z Mią o wczorajszej sytuacji w więzieniu bo prosiła żeby dać jej znać. Była odrobinę zaskoczona kiedy opowiedziałam jej o zachowaniu Jasper'a ale ostatecznie powiedziała że w sumie to go rozumie. Podczas mojej rozmowy z przyjaciółką, Aiden oczywiście zrobił najlepsze danie jak na jego umiejętności czyli jajecznicę ze szczypiorkiem i boczkiem, pycha

- To ja wychodzę, tylko nie rozrabiajcie - powiedział Nathan wychodząc z domu. I tym sposobem mieliśmy całą chatę dla siebie. Włożyłam do zmywarki brudne talerze i widelce, Aiden był w łazience, zapewne ubierał się mył zęby. Weszłam do niego oczywiście bez pukania, był w samych bokserkach i akurat tak jak myślałam, mył zęby

- Posuń się trochę - sama wzięłam szczoteczkę którą Aiden mi ostatnio kupił i dałam na nią miętową pastę. Po ogarnięciu ząbków chciałam wyjść z łazienki aby się ubrać ale niestety znowu ktoś mi przeszkodził

- Gdzie idziesz? - złapał mnie za talię

- Ubrać się

- Myślę że te ubrania nie są ci potrzebne - uśmiechną się kusząco

- Tak myślisz? - odpowiedziałam mu tym samym uśmiechem

- Tak, tak myślę - nie muszę wam mówić co było dalej

Pov. Nathan

Jestem w drodze do miejsca w którym spędziłem 10 lat swojego życia. Byłem niezmiernie szczęśliwy że po ukończeniu pełnoletności, mogłem się w końcu stamtąd wynieść. Nie raz zostałem tam uderzony albo próbowano mnie udusić poduszką. Dzisiaj jadę tam aby kogoś odwiedzić, moją jedyną bliską osobę. Zatrzymałem się samochodem pod budynkiem na którym widniał szyld, „DOM DZIECKA". Oczywiście napisane wielkimi literami aby było widać gdzie jest piekło. Wyszedłem z samochodu i kierowałem się w stronę recepcji w środku budynku. Przy stanowisku siedziała kobieta w średnim wieku i nawet trochę moim typie. Szybko wyrzuciłem tą myśl z głowy, podszedłem do niej. Przedstawiłem się i podałem powód mojego przyjścia, pokierowała mnie gdzie powinienem iść i zaczekać, zrobiłem wszystko zgodnie z jej poleceniem. Siedziałem na krześle około dziesięciu minut aż w końcu usłyszałem swoje imię

- Nathan? No w końcu - kiedy wstałem, czternastolatka rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła, oddałem uścisk

- Przepraszam siostrzyczko, ostatnio miałem dużo na głowie - słyszałem jak cichutko płakała, po około dwóch minutach przytulania, Ana w końcu mnie puściła, spojrzała mi w oczy i mocno uderzyła mnie z pięści w bark

He's not a good boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz