Rozdział 14

915 49 40
                                    

Gdy Charlie otworzył oczy dwunastego grudnia nieco się zdziwił, bo było jeszcze ciemno. Niemalże nie odskoczył z przerażenia, gdy zobaczył siedzącą na jego łóżku Josephine. Miała na sobie piżamę w misie i nałożony na to szlafrok. Charlie ziewnął i przetarł oczy.

— Co tu robisz? — zapytał.

— Jest dwunasta. — powiedziała jakby to była oczywiste, wstała z jego łóżka i rzuciła w niego jego szlafrokiem.

— Jo, dopiero co zasnąłem. — powiedział Charlie wstając niechętnie z ciepłego łóżka. Założył kapcie na stopy i poszedł za dziewczyną do pokoju wspólnego.

— Wiem, przepraszam, ale chciałam spędzić z tobą każdą minutę. — powiedziała — Brzmi to głupio.

— Nie, nie, to urocze. — powiedział ze śmiechem.

— Wszystkiego najlepszego. — powiedziała wystawiając rękę z torebką z prezentem.

— Dziękuję. — wymamrotał.

— Mam nadzieję, że Ci się spodoba. — powiedziała.

— Przecież zawsze podobają mi się prezenty od ciebie. — powiedział Charlie — Zawsze trafisz w punkt. Dziękuję. — odparł całując ją w policzek — Więc obudziłaś mnie o dwunastej żeby złożyć mi życzenia i dać prezent?

— Tak. — powiedziała.

— Nie wiem czy teraz cię nienawidzę czy uwielbiam. — wyznał, a Josephine uśmiechnęła się do niego niewinnie.

— Jo... Jest coś co muszę Ci powiedzieć od dłuższego czasu ale... — zaczął, ale od razu się speszyl widząc, że jego najlepsza przyjaciółka się speszyła —...wiesz, jednak nieważne, nie jest to aż takie ważne. — odparł.

— Na pewno? Możesz ze mną o tym porozmawiać. — powiedziała Jo.

— Wiem, ale chyba na razie nie jestem na to gotowy. — wyznał Charlie po czym odchrząknął — Pójdę spać. Dziękuję za prezent i w ogóle. Do zobaczenia rano, Jo.

— Przepraszam, nie chciałam Ci popsuć humoru w twoje urodziny. — wyznała czując się okropnie. Rudzielec od razu pokręcił głową i chwycił ją za dłoń.

— To nie twoja wina, Jo. — powiedział, po czym się szybko odwrócił i poszedł do swojego dormitorium.

Josephine też wróciła do siebie, ale jeszcze przez chwilę nie mogła spać, dlatego spała parę minut dłużej od Charliego. Gdy zeszła na dół zauważyła, że Nathan, Victoria i Charlie cicho ze sobą rozmawiają, a żadne z nich nie zauważyło, że brunetka pojawiła się w pokoju wspólnym.

— Wiesz jak zamierzasz to rozegrać? — zapytała Victoria.

— Nie zamierzasz chyba powiedzieć Jo godzinę przed wyjazdem, że wylatujesz do Rumunii. — powiedział Nathan.

— Oczywiście, że nie. — powiedział Charlie.

Josephine otworzyła oczy z szoku. Nie spodziewała się tego. Wiedziała, że Charlie będzie chciał pójść niemalże od razu do pracy, ale nie sądziła, że wyjedzie z kraju.

— Wyjeżdżasz do Rumunii? — wydusiła z siebie Jo, a Charliemu rozszerzyły się oczy, gdy Nathan uderzył się ręka w czoło przeklinając pod nosem.

— Brawo, Nathan. — powiedziała ironicznie Victoria patrząc na chłopaka.

— Przepraszam. — powiedział Nathan zawstydzony — Wymknęło mi się!

— Już drugi raz! — warknął ze złością Charlie — Możecie zostawić mnie samego z Josephine? — zapytał.

— Tak! Już idziemy. — powiedziała Victoria ciągnąc za sobą Nathana.

— Przepraszam! Naprawdę nie chciałem! — zawołał Nathan.

— Więc? — zapytała Josephine podnosząc brwi do góry.

— Więc... To prawda. — powiedział Charlie — Wiem, że powinienem ci to powiedzieć wcześniej, ale nadarzyła się świetna okazja, mogę studiować życie smoków, dobrze płacą, a jedyną wadą jest to, że muszę wyjechać do Romunii. — mówił szybko, na jednym wdechu — Wszyscy, którzy wiedzą, to dowiedzieli przez przypadek! — wyznał — Moja rodzina nawet nie wie!

— Nie jestem zła, Charlie, nie musisz się tłumaczyć. — powiedziała Josephine kładąc dłoń na jego ramieniu.

— Nie?

— Nie rozumiem dlaczego miałabym być zła. — wyznała — W końcu to twoje życie. I mimo, że nie spodziewałam się, że wyjedziesz z Anglii, to będę cię w tym wspierała bo wiem, że na to zasługujesz jak nikt inny. — powiedziała — Wiem, że to dla ciebie dużo znaczy i żal by nie skorzystać. Jestem z ciebie dumna Charlie, naprawdę. — powiedziała Jo czując jak łzy zaczynają zbierać się w jej oczach.

Rudzielec, poruszony słowami Josephine, przyciągnął brunetkę do siebie, a ona oparła się na jego ramieniu zamykając oczy i wdychając uzależniający zapach jego perfum.

— Jestem z ciebie naprawdę dumna, Charlie. — szepnęła gładząc go po plecach.

— Dziękuję, Jo. — powiedział — Nie sądziłem, że przyjmiesz to, no cóż, tak spokojnie. — wyznał — Bardzo mi ulżyło.

Josephine chciała być tam gdzie Charlie ale musiała się chwilę nad tym zastanowić. Czy chce jechać z Charliem do Romunii czy nie. Musiała wiele rzeczy przemyśleć. To co innego niż gdyby Charlie miał zostać w Anglii i tam się rozwijać. Romunia jest daleko i Jo byłaby daleko od rodziny i najbliższych przyjaciół. A wcale jej nie ulżyło, że Victoria i Nathan wiedzą. Raczej to sprawiło, że czuła się jeszcze bardziej niepewna właściwie nie znając ich zdania na ten temat.

— Na razie chciałabym na chwilę chociaż o tym zapomnieć i skupić się na tym abyś miał udane urodziny. — powiedziała.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz