Rozdział 45

959 68 27
                                    

Josephine, gdy tylko Bill wyszedł z ich mieszkania napisała list do szefa rezerwatu smoków, że przyjmuję posadę. Następnego dnia gdy wstała, Charlie jest mocno spał, bo miał jeszcze jeden dzień wolnego, a ona podążyła do pracy. Gdy tylko weszła w każdym pomieszczeniu panowała cisza. Ona jednak, nie rozbierając się, zapukała do biura swojego szefa, który wpuściwszy ją uśmiechnął się sztucznie do niej.

— Josephine, dziś mnóstwo roboty! — zawołał.

— W zasadzie, proszę pana, zdecydowałam, że nie mogę, a raczej nie zdzierżę dłuższej pracy... tutaj. — powiedziała — Dlatego, po naprawdę długich i szczegółowych przemyśleniach oraz lepszej ofercie, postanowiłam odejść. — dodała — Proszę, tutaj jest moje wypowiedzenie...

Położyła kartkę na stole, a mężczyzna spojrzał na nią mrużąc oczy.

— Nie rozumiem. — przyznał podnosząc kartkę — Tak nagle? Nie mówiłaś wcześniej, że zamierzasz... nie spodziewałem się, że odejdziesz.

— Nie będę pana okłamywała. Nie czułam się tutaj dobrze, a aktualnie skończyłam wszystkie moje zamówienia. Postanowiłam lekko wziąć się za siebie i stąd decyzja zmiany pracy.

— Czy mogę wiedzieć gdzie będziesz teraz pracować? —zapytał.

— W rezerwacie smoków. — odpowiedziała.

— Chyba nie mam jak cię zatrzymać. — powiedział — To twój ostatni dzień?

— Tak. Zabiorę wszystkie rzeczy pod koniec dnia. — powiedziała.

Dzień minął jej spokojnie, a wieść, że odeszła szybko się rozniosła. Nikt jednak nie wydawał się być tym faktem załamany, ale Jo na koniec spakowała wszystkie swoje rzeczy do pudła i wyszła.

— Mamo, nie musisz się martwić. — Jo usłyszała głos Charliego, gdy wchodziła do mieszkania — Naprawdę! Jo ma się dobrze! Właśnie wróciła... tak naprawdę odeszła z pracy. — dodał — Tak, mamo, pozdrowię ją! Ja ciebie też kocham. Widzimy się niedługo. — powiedział.

— Skąd twoja mama wie?

— Pewnie od Billa. — powiedział Charlie — Więc odeszłaś?

— Tak.

— Musimy to chyba uczcić. — powiedział.

— Dlatego się tak ładnie wystroiłeś? — zapytała widząc, że miał na sobie koszulę i eleganckie spodnie.

— Może i dlatego. — powiedział posyłając jej uśmiech — Mam zamiar, jeśli masz tylko ochotę, zabrać cię do restauracji. — dodał.

— A uwierz mi, że mam ogromną ochotę! — zawołała — Pójdę się tylko przebrać w coś ładniejszego.

Josephine postawiła na skromną sukienkę do połowy uda, w kolorze kremowym z długim rękawem i z falbankami oraz buty na wysokich obcasach. Rozpuściła włosy i jego rozczesała. Wzięła małą torebkę i wyszła z pokoju. Charlie natychmiast wstał z krzesła.

— Wyglądasz świetnie. — powiedział uśmiechając się do niej szeroko.

— Dziękuję, wychodzimy? — zapytała.

— Pewnie, pewnie, tylko... nie wiem  gdzie moje klucze. — powiedział.

— Są w twojej marynarce. — powiedziała podchodząc do wieszaka i wyjmując klucze do mieszkania Charliego.

— No tak. Gdzie ja mam głowę? — zapytał — Chodźmy.

Charlie zamknął drzwi i wrzucił klucze do kieszeni. Wystawił ramię w kierunku Josephine a ona go mocno objęła. Dzień był ciepły i przyjemny, jednak pod wieczór robiło się chłodno. Restauracja była w kaminicy i mało kto by pomyślał, że w środku będzie się znajdowała świetnie wystrojona, bardzo elegancka restauracja. Charlie najwyraźniej miał już zarezerwowany stolik, przy małym oknie. Wystrój był trochę nietypowy dla Jo, w środku panowały kolory bieli i różu połączone z odrobiną zieleni, bo było w niej mnóstwo kwiatów. Jo zajęła miejsce na różowym fotelu a Charlie na przeciwko niej. Kelner podał im menu posyłając szeroki uśmiech. Jo odpięła torebkę by upewnić się, że wzięła portfel.

— Ja płacę. — odezwał się Charlie, a ona natychmiast podniosła głowę — Ja cię tutaj zaprosiłem. — dodał posyłając uśmiech.

Gdy kelner przyszedł przyjąć zamówienie oboje powiedzieli to samo makaron z kurczakiem, zaoferował im butelkę wina a potem przyniósł dwa kieliszki i nalał im wina. Jo nie do końca wiedziała dlaczego ale miała przez chwilę wrażenie jakby ona i Charlie byli na randce, szczególnie gdy byli w trakcie rozmowy, a on złapał ją za dłoń. Tę chwilę przerwał kelner, który przyniósł ich dania.

— Wciąż nie mogę uwierzyć, że w końcu zwolniłam się z tamtego miejsca. — wyznała.

— Ja też. — przyznał — Jestem z ciebie dumny. Wiem jaka nieszczęśliwa byłaś pracując tam. — dodał.

— Na szczęście zawsze miałam świetnego współlokatora, który wiedział jak mnie pocieszyć i znosił moje wrzaski. — powiedziała.

— Miałaś prawo być zdenerwowana. — stwierdził — Czasem traktowali cię jakbyś była robotem, a ja miałem nadzieję, że nie stanie Ci się krzywda.

— Na szczęście, jak zwykle ty, uratowałeś mnie z opresji i będę pracowała z tobą. — dodała chwytając kieliszek wina i przechyliła go delikatnie.

— Gdy dziś wróciłaś. — powiedział Charlie — Nie rozmawiałem z mamą. To był Bill...

— Rozmawialiście o czymś czego nie możesz mi powiedzieć? — zapytała.

— Nie... właściwie to on mi doradzał w pewnej kwestii a ja jak zwykle zachowałem się jak tchórz!

— Przez ciebie robię się ciekawa! — powiedziała, a on się roześmiał.

Przez chwilę był pewien, że jej powie, ale w ostatniej chwili zamknął usta i odsunął się od Jo, która natychmiast chwyciła go za dłoń.

— Charlie, co się stało? — zapytała.

— Nie jestem gotowy by Ci to powiedzieć. — szepnął.

— Dobrze. — powiedział — Powiesz gdy poczujesz się gotowy. — dodała gładząc go dłonią po policzku — Nie przejmuj się, kochanie. — odparła, a on się lekko uśmiechnął.

Charlie zapłacił i wyszli z restauracji, na dworze było już całkiem ciemno i dość zimno. Nie było jeszcze na tyle ciepło, żeby w nocy chodzić bez okrycia. Charlie ściągnął swoją marynarkę i założył ją na Jo, która przybliżyła się do niego i złapała za rękę. Znów przeklinając siebie, że nie powiedział jej gdy była idealna chwila ruszył w stronę mieszkania. Gdy weszli do środka, odrobinę pod wpływem alkoholu, usiedli na kanapę wciąż z swoich strojach.

— Było dziś naprawdę miło. — powiedziała Josephine.

— Tak. Zgadzam się. — powiedział Charlie.

— Chyba pójdę spać...

— Tak, ja chyba też. — dodał gdy oboje wstali w tym samym momencie, lecz zamiast pójść do pokoju, Jo mocno przytuliła się do Charliego.

— Za chwilkę. — powiedziała opierając brodę na jego klatce piersiowej.

Charlie się zbliżył do Jo i przez sekundkę pomyślał, że bardzo by chciał ją pocałować. Nie wiedział jednak czy może. Jo przybliżyła się do niego jeszcze bardziej.

— Jo. — szepnął.

— Charlie. — powiedziała.

Chłopak nachylił się i pocałował Jo myśląc, że ona zaraz go odtrąci ale tego nie zrobiła. Odwzajemniła pocałunek.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz