Josephine weszła do wielkiego, brązowego budynku, gdzie czekał na nią już wysoki, czarnoskóry umięśniony mężczyzna, na głowie miał resztki czarnych włosów. Od razu wyciągnął rękę w stronę uśmiechając się do niej szeroko.
— Nazywam Nicolae Varga — zaczął ściskając jej dłoń — szef poprosił mnie abym oprowadził cię po naszej siedzibie, przedstawił warunki pracy i odpowiedział na twoje pytania. — wyjaśnił — Charlie nam objaśnił, że jest teraz pani w sytuacji, gdzie dopiero rozważa odejście ze starego miejsca pracy, dlatego prosimy aby dała nam pani znać to tygodnia czy podejmuje się do pracy. — dodał.
— Jasne. — powiedziała Jo.
Siedziba rezerwatu smoków była ogromna, gdy Jo weszła nie było dla niej nic zaskakujące, bo znalazło się tam biurko z brązowego drewna, a przy nim siedziała szczupła brunetka, obok były drzwi prowadzone na zewnątrz, gdzie znajdowała się sekcja, gdzie opiekują się smoki. Nicolae, posyłając najpierw uśmiech do sekretarki, udał się po schodach na górę, a potem przez wąski korytarz gdzie znajdowało się mnóstwo drzwi.
— To są drzwi szefa. — wyjaśnił wskazując na potężne drzwi z tabliczką; Grigore Necula — Ty będziesz się zajmowała głównie papierkową robotą, która obejmuje również kontaktowanie się z zagranicą. — dodał znów idąc przez wąski korytarz — Więc, gdy będziemy w trakcie przenoszenia smoków, albo gdy ktoś będzie potrzebował jakiegoś w jakimś nagłym wypadku, dajmy na to do turnieju, ty będziesz się tym zajmowała. — powiedział — Szef zawsze pilnuje aby to była właściwa osoba, na tymże stanowisku, odrzucił już pięć osób, które kandydowało. Sam kiedyś byłem kandydatem. — przyznal Nicolae — To bardzo ważne zadanie. A teraz chodźmy do twojego biura.
Nicolae uchylił drzwi, do przestrzennego pomieszczenia, które było w kolorach czerni i jasnego brązu. Szerokie i długie biurko z jasnego drewna stało niemalże na środku a za nim skórzany, czarny, wysoki fotel. Przed nim znajdowały się dwa fotele. Na podłodze był czarny puchaty dywan. Za biurkiem dwie półki na książki a na środku wisiał obraz smoka. Widok z okna miała na pobliski park.
— Tu byś pracowała. — powiedział Nicolae — Praca trwała by od ósmej do trzeciej popołudniu, czasem zdarzają się nad godziny ale to najczęściej przed wielkimi otwarciami, na przykład przed jakąś wielką firmową imprezą. — dodał.
Omówił jeszcze kwestię wynagrodzenia i opisał jak mniej więcej wygląda praca, a Jo musiała przyznać, że jej się podoba i, że szczerze chciałaby zmienić pracę. Oczywiście nie była przekonana jakby to wyglądało w praktyce, ale sama myśl takiej zmiany sprawiała, że zyskała nowy entuzjazm.
— Masz jakieś pytania?
— Czy jeste ktoś jeszcze chętny na te stanowisko? — zapytała.
— Nie. Wszystkich szef odrzucił. — odparł Nicolae — Za chwilę zaprowadzę cię do szefa, który przeprowadzi z tobą krótki wywiad aby upewnić się, że jesteś dobra na to stanowisko.
— Jasne. — powiedziała Josephine czując lekkie nerwe.
— Gotowa? — zapytał.
— Tak. — powiedziała.
Wyszła za Nicolaem z biura, które mogło być jej i udali się podobnie wyglądające, ale odrobinę wyższego biura szefa, który był niskim mężczyzną o dość surowej twarzy.
— Panna Josephine Martin, jeśli się nie mylę. — powiedział entuzjastycznie potrząsając jej dłonią.
— Tak, to ja.
— Zapraszam cię do mnie. Nicolae tobie bardzo dziękuję, resztę spraw omówię z Josephine. — powiedział kłaniając się lekko.
Brunetka usiadła przed mężczyzną, który zadał jej serię pytań i najwidoczniej był bardzo zadowolony z jej odpowiedzi.
— Szczerze myślałem, że Charlie lekko przesadza, gdy ciebie nam opisywał. — przyznał — Ale miał absolutną rację i jesteś świetna na tym stanowisko! — dodał — Pytanie teraz czy je chcesz.
Spojrzał na Jo niebieskimi oczami, jakby oczekując, że uzyska odpowiedź, a brunetka starała się myśleć racjonalnie i nie podejmować decyzji za szybko.
— Nie musisz odpowiadać teraz. — kontynował — Mam jednak nadzieję, że przyjmiesz posadę. — dodał.
— Dam panu znać jak najszybciej! — powiedziała, a on się podniósł.
— Mam nadzieję, że do zobaczenia, panno Martin. — powiedział ściskając jej rękę.
Gdy tylko otworzyła drzwi aby wyjść z siedziby na dworze zauważyła Billa i Charliego, który przeskakiwał z nogi na nogę, a gdy zobaczył Jo wręcz podskoczył.
— I co? — zapytał — Podoba Ci się?
— Charlie. Znów zapominasz o oddychaniu. — szturchnął go Bill posyłając uśmiech Jo.
— Jak poszło?
— Poszło dobrze. — powiedziała — Twój szef oczekuje, że się zgodzę.
— Wiedziałem!
— Decyzja zależy ode mnie. — odparła.
— A co ty o tym sądzisz? — zapytał Charlie.
— Nie chcę was martwić, ale mam samolot o ósmej wieczorem więc chyba musimy już wracać. — powiedział Bill.
— Tak! Już idziemy! — odparł Charlie — Ale co o tym sądzisz?
— Podoba mi się. — przyznała — Chyba się zgodzę. — odparła.
— Czyli... złożysz wypowiedzenie?
— Tak, Charlie. Złożę wypowiedzenie i będziemy pracować razem. — powiedziała.
Charlie uniósł Jo i obrócił w powietrzu. Nie mógł ukrywać, że liczył, że tak właśnie się to zakończy.
CZYTASZ
The Dragon's Curse| Charlie Weasley
FanfictionSmoki zawsze były najważniejsze dla Charliego i to zawsze się liczyło. Jednak najważniejsza dla mnie była jego najlepsza przyjaciółka od serca, do której miał słabość i która była w stanie rzucić wszystko i wyjechać z nim do Rumunii. To zawsze była...