Rozdział 51

836 56 33
                                    

Dwa dni przed wyjazdem z powrotem do Rumunii, Fred, George i Shey zaprosili do siebie Charliego, Jo, Billa i Scarlett, więc obie pary wyszły razem z Nory, niosąc dwie butelki wina w prezencie i teleportowali się na ulicę Pokątną pod sklep ich braci. Był zamknięty, więc Charlie zapukał do drzwi, ale przez chwilę nikt nie otwierał. Światło w środku się świeciło, więc Bill zajrzał do środka. Po chwili jednak zauważyli George i Heather, którzy wychylili się zza regału.

— Nie chcę wiedzieć co wyście tam robili. — powiedział Bill posyłając bratu kpiący uśmiech.

— Jakbyś ty tego nie robił, drogi braciszku. — szepnął George — Idziemy na górę! — powiedział głośno.

— No weź, przecież zdążą się ubrać. — odparł Charlie ze śmiechem.

Gdy weszli do mieszkania Shey wyciągała kieliszki z szafki a Fred stał oparty o szafkę kuchenną.

— Masz źle zapiętą koszulę. — powiedział Bill.

— To tak specjalnie. — odparł Fred.

Przez chwilę siedzieli wszyscy razem w mieszkaniu, a potem Bill i Charlie chcieli zobaczyć lepiej sklep swoich braci więc zeszli na dół zostawiając dziewczyny same u góry. Przez większość czasu i tak rozmawiały tylko między sobą, a mieszkanie nie było na tyle duże, aby wszyscy się pomieścili. Scarlett rozlała do końca pierwszą butelkę wina na cztery kieliszki.

— Co jak co, ale kiedyś w ogóle nie spodziewałam się, żeby Fred i George mieli dziewczyny. — powiedziała Jo.

— Daj spokój, kiedyś musiały ich ogarnąć! — dodała Scarlett.

— A ja wyznam, że myślałam, że gdy razem zamieszkamy to coś się między nami zepsuje. — powiedziała Shey.

— Ja też miałam takie obawy. — wyznała Jo — Ale wszystko jest w porządku. Nawet lepiej niż w porządku.

— Może nawet planuje oświadczyny. — powiedziała Heather patrząc znacząco na brunetkę.

— No co wy! — zaśmiała się Jo — Jesteśmy razem dwa lata...

— Ja i Bill byliśmy razem kilka miesięcy, a zaproponował ślub. — powiedziała Scarlett.

— Jak to się w ogóle stało? — zapytała Shey — Myślalam, że się nie spieszycie!

— Były moje urodziny, rok odkąd się poznaliśmy i Bill zrobił kolację i nawet nie skąd, ale powiedziałam, że gdybym mogła to bym za niego wyszła nawet w tej chwili a on na to, że „to się pobierzmy!”. Myślałam, że żartuje, ale on był wtedy śmiertelnie poważny. — powiedziała Scarlett — Nawet nie miał pierścionka!

— Nie wiedziałam, że Bill jest aż tak spontaniczny! — odparła Heather.

— Nasz cały związek to definicja spontaniczności! — powiedziała — Nawet decyzja o zamieszkaniu razem była spontaniczna. — dodała.

— Fred też jest spontaniczny, tyle, że ja mu w tym przeszkadzam, bo muszę mieć wszystko zaplanowane. Wiem, że go to denerwuje, ale...

— Żartujesz? On to w tobie kocha. — powiedziała Scarlett.

— Uwierz mi, że znam Freda od lat! — zaczęła Jo — I nigdy nie widziałam by patrzył na kogoś tak samo jak patrzy na ciebie. Oszalał na twoim punkcie!

— I Molly cię uwielbia! — mówiła Heather.

— Boże, aż sobie przypomniałam pierwsze spotkanie z jego mamą! — odparła Scarlett — Gdy już tylko weszłam sądziłam, że w ogóle mnie nie lubi, a szczególnie gdy usłyszała, że dopiero co zaczęliśmy ze sobą chodzić a już mieszkamy razem. No ale tak czy inaczej, ja powiedziałam, że podobają mi się jego długie włosy i kolczyk a ona się trochę... no nie polubiła mnie. — wyznała — Teraz już mnie lubi. Udało mi się ją przekonać!

— Ja nie miałam żadnych trudności, poznałam Molly już gdy ja i Charlie się przyjaźniliśmy, więc wieść o naszym związku tylko ją ucieszyła. — wyznała Jo.

Dziewczyny rozmawiały przez następną godzinę, opróżniając kolejną butelkę wina. W międzyczasie przyszedł Fred po butelkę Ognistej Whisky i szklanki. Chłopaki siedzieli na dole sącząc Ognistą Whisky i wymieniając się anegdotami i słysząc śmiech dziewczyn z góry.

— Chyba się dobrze bawią. — powiedział George wskazując a górę.

— Jak nas obgadują to na pewno. — odparł Bill biorąc łyka Ognistej.

Dopiero po drugiej w nocy dziewczyny zeszły na dół, ale zanim wszyscy wyszli i tak minęła trzecia. Z racji tego, że byli lekko pijani nie chcieli się teleportować więc jechali Błędnym Rycerzem do Nory.

— No proszę kto wrócił. — powiedziała Molly patrząc na syna i jego dziewczynę z lekkim uśmiechem.

— Daj spokój, Molly. Gdy my chodziliśmy do znajomych to wracaliśmy nawet później, gdy byliśmy młodzi. — powiedział Artur.

— O a o tym to bym chętnie posłuchał. — powiedział Charlie.

— Ta no może innym razem. — powiedziała Molly — Idźcie spać, ale cicho bo Ron i Ginny się położyli.

— Ta no pewnie. — powiedział Charlie tupiąc wchodząc po schodach.

— Poczekaj do rana. Poczekaj aż obudzę cię bijąc o patelnię nad twoją głową. — powiedziała Molly wpychając go do pokoju tuż za Josephine.

— Kocham cię, mamuś. — powiedział Charlie, gdy jego matka spojrzała na niego z powątpiewaniem, a on rozstawił swoje szerokie ramiona by ją przytulić.

— Śmierdzisz alkoholem. — powiedziała ale na jej twarzy pojawił się uśmiech — Idźcie spać.

— Ja też panią kocham, pani Weasley. — powiedziała Jo szczerząc zęby do kobiety.

Molly zamknęła za sobą drzwi a Charlie od razu rzucił się w ramiona Jo, która straciła równowagę i razem przewrócili się na łóżku.

— Jesteś taka piękna. — szepnął patrząc jej w oczy, po czym ją namiętnie pocałował.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz