Charlie pomógł się spakować Jo i zabrał ją do Nory uprzednio rozmawiając z jej rodzicami, którzy się zgodzili, aby ich córka nie znosiła dłużej słów babci. Molly i Artur z radością ją powitali, zdziwiła się widząc Billa, nie sądziła, że przyjechał na święta do rodziny, myślała, że spędza je w Egipcie. Josephine musiała zgodzić się z Charliem. Faktycznie się zmienił, zapuścił włosy i przekłuł sobie ucho, ale wyglądać jakoś lepiej. Bill ogólnie był bardzo przystojnym chłopakiem więc nie było nic dziwnego, że wciąż wygląda dobrze. Molly wysłała ją do pokoju Ginny gdzie miała spać. Zegar wskazywał dopiero ósmą dlatego, gdy Jo się ze wszystkimi przywitała, zawitała w pokoju Charliego.
— Jutro im powiem, że się wyprowadzam. — powiedział Charlie wkładając do buzi fasolkę wszystkich smaków, skrzywił się i natychmiast wypluł ją w chusteczkę — Rybne, ohyda.
Josephine natychmiast spojrzała na Billa, który posłał jej uśmiech, nachylając się po fasolkę.
— On wie. — powiedział Charlie dając fasolką jeszcze jedną szansę.
— Ta. — przytaknął Bill — Borówka. — odparł z dumą się uśmiechając — Z racji tego, że ja podjąłem taką samą decyzję to go poprę i może rodzice nie będą tak... źli. — odparł.
— Nie sądzę by byli źli. — powiedziała Josephine, również biorąc cukierka do buzi.
— Brudne skarpetki. To jakiś żart. — powiedział Charlie zaglądając do pudełka — Nie wziąłeś tego od Freda i George'a? Mogli wyjeść wszystkie dobre...
— Niemożliwe. Popcorn z masłem. — odparł Josephine uśmiechając się do Charlie, a on pokręcił głową i pokazał dziewczynie język.
— Może nie będą źli. — kontynuował Bill — Ale mama wpadnie... W rozpacz. — dodał.
— Dlatego postanowiliśmy jej trochę poprawić humor i Bill wybłagał wolny tydzień. — odparł Charlie — W razie czego.
— A Twoje rodzeństwo...
— Wciąż nie wie. — powiedział Charlie kręcąc głową.
— I wierz nam lub nie, ale pewnie zareagują jeszcze gorzej niż mama. — odparł Bill — Gdy się wyprowadzałem, Ron i Ginny ciągle płakali, a Fred i George wysypali mi wszystko z kufra. — dodał — Mają drobny problem... i nie chcą pokazywać się gdy mają zły humor. A na pewno będzie im przykro, bo Fred sobie upodobał Charliego gdy byliśmy dziećmi.
— A Percy?
— Percy... No wiesz... On pewnie powie coś ze śmiertelną powagą a my będziemy się z niego nabijać przez resztę wieczoru. — odparł Bill.
— Na miłość Boską, ten dzieciak ma czternaście lat. Nie musi być aż tak śmiertelnie poważny. — odparł Charlie.
— Ej! Ja jestem poważna...
— Nie tak jak on, Jo. — odparł Bill — Ty chociaż nie podajesz formułki słowa „zabawa”, gdy się mu powie, że ma się zabawić. — powiedział ze śmiechem.
— Żartujesz? — zapytał Josephine uśmiechając się.
— Nie. — powiedział Bill wciąż się śmiejąc.
— Gdy Percy nie zna się na zabawie to Fred i George znają się na niej zbyt dobrze. — odparł Charlie.
— Nie rozumiem gdzie nasza mama widzi problem. — wyznał Bill —Przecież nie robią jej wielkiej krzywdy gdy się tak śmieją. — dodał.
Josephine położyła się spać dopiero po północy i spała dość spokojnie, dopóki następnego ranka nie obudziły jej wrzaski z dołu. Musiała przyznać, że tęskniła za tym hałasem i chaosem. Słyszała z dołu głos Charliego, który po chwili wszedł do jej pokoju ubrany w swój sweter Weasleyów.
CZYTASZ
The Dragon's Curse| Charlie Weasley
FanfictionSmoki zawsze były najważniejsze dla Charliego i to zawsze się liczyło. Jednak najważniejsza dla mnie była jego najlepsza przyjaciółka od serca, do której miał słabość i która była w stanie rzucić wszystko i wyjechać z nim do Rumunii. To zawsze była...