Po powrocie z Grecji stosunki między Charlie i Jo zdecydowanie się poprawiły. Josephine wciąż wspominała wyjazd, a szczególnie dzień jej urodzin, gdy Charlie obudził ją śniadaniem do łóżku i zabrał ją do restauracji na kolację. Jednakże miała wrażenie, że coś ukrywa i, że coś się wydarzyło. Szybko jednak się z tego otrząsnęła i zapomniała, bo w pracy czekał ją kolejny stres. Dopiero pod koniec października miała znów ogromną ilość pracy, dlatego wracała o wiele później. Charlie zawsze na nią czekał z kolacją, ale jednego wieczora się nie pojawiła o tej samej godzinie ci zwykle. Po godzinie zaczął się już mocno niepokoić. A jeszcze bardziej gdy do okna podleciał biały puchasz. Otworzył okno i odwiązał list od nóżki sowy. Dał jej knuta i smakołyka dla sów i usiadł na kanapie.
Drogi Panie Weasley.
Z przykrością Pana informujemy, że dzisiejszego wieczoru o godzinie siódmej dwadzieścia trzy trafiła do nas państwa dziewczyna. Jeśli zechce ją Pan odwiedzić o informacje proszę pytać w recepcji.
Klinika Magicznych Chorób i Urazów w Rumunii.
Przez chwilę nie rozumiał treści listu a gdy do niego dotarło prędko się i tak i teleportował pod szpital. Uzyskał wszystkie informacje o Jo, które mieli w recepcji i udał się do sali, w której leżała. Oprócz niej był jeszcze jeden, wyglądający na nie więcej niż dwadzieścia lat, chłopak, a przy łóżku Jo była doktor Miron.
— W samą porę, Charlie. — powiedziała kobieta uśmiechając się do niego.
— Co się stało? — zapytało.
— Nic wielkiego, utrata przytomności, uderzyła się trochę w głowę, ale nic jej nie będzie. Jutro zrobię jej wszystkie badania by się dokładniej upewnić. — powiedziała, posłała mu uśmiech i wyszła.
— Co się stało? Czemu straciłaś przytomność? — zapytał siadając na stołku.
— Nic się nie stało...
— Jo, jesteś w szpitalu.
— To tylko ze stresu. — powiedziała chwytając go za rękę — Możesz wrócić do domu i...
— Nigdzie nie idę. — powiedział spokojnie — Gdyby to było tylko ze stresu już by cię wysłali do domu.
— Chcą mi tylko zrobić badanie, Charlie, nie dramatyzuj. — poprosiła.
— Kochanie... jeśli źle się czułaś w pracy mogłaś powiedzieć, że nie jesteś w stanie zostać. — powiedział.
— W pracy czułam się dobrze. — odparł kładąc głowę na poduszkach.
— Charlie, doskonale wiesz, że nie pozwolą Ci zostać na noc. — odparł — Wiem, że się martwisz, ale nie chcę byś siedział w kawiarence przez całą noc.
— Pójdę do domu tylko dlatego, że mnie o to prosisz. — powiedział Charlie — Ale jutro z samego rana tu przyjdę.
— A praca? Mieliśmy już dużo wolnego. — zapytała.
— Nie dali mi wolnego rok temu, gdy mój tata był w szpitalu. Jeśli nie dadzą mi gdy ty jesteś to i tak nie będę mógł się skupić na pracy. — powiedział — Doskonale wiesz jak było rok temu, miałem okropnie poparzone ręce i kawałek brzucha, bo zbyt martwiłem się o ojca i nie mogłem się skupić.
— Charlie, obiecuje ci, że nic mi nie jest i jutro usłyszymy dokładnie to samo z usta doktor Miron. — odparła.
— Musze juz iść. — powiedział wstając z krzesła — Zobaczymy się jutro. — odparł całując ją w usta.
CZYTASZ
The Dragon's Curse| Charlie Weasley
FanfictionSmoki zawsze były najważniejsze dla Charliego i to zawsze się liczyło. Jednak najważniejsza dla mnie była jego najlepsza przyjaciółka od serca, do której miał słabość i która była w stanie rzucić wszystko i wyjechać z nim do Rumunii. To zawsze była...