Rozdział 19

914 50 25
                                    

Charlie przewracał się z boku na bok nie mogąc zmrużyć oka. Dochodziła trzecia w nocy, a on jedyne co słyszał to chrapanie Billa w łóżku obok. Charlie zastanawiał się jak jego brat może spokojnie spać, gdy on robi taki hałas przez skrzypienie łóżka za każdym razem gdy się poruszy.

To nie tak, że Charlie ma wątpliwości. On marzy o tym by zajmować się smokami i robić coś co będzie go naprawdę cieszyło i sprawiało satysfakcję, ale... jednak było coś co sprawiało, że nie czuł się za dobrze. Jego rodzeństwo ledwo się do niego odzywało, po tym jak poinformował ich, że się zamierza wyprowadzić. Może wymienił z nimi parę zdań. Percy za to miał tak wiele pytań do niego, że Charlie miał wrażenie, że zwariuje. Sam nie wiedział już co go tak podburza. Czy fakt, że prawie nikt nie okazał szczerej radości czy to, że zaczyna się jeszcze raz nad wszystkim zastanawiać.

Nagle chrapanie Billa ucichło. Charlie starał się być cicho, ale jego brat znał to zbyt dobrze, żeby go okłamywał.

— Wiem, że nie śpisz. — powiedział Bill chrapliwym głosem.

— Przepraszam...

— Bo?

— Nie wiem. — wymamrotał.

— Charlie, czym się martwisz? — zapytał Bill zapalając świecę różdżką.

— Niczym... Tylko się zastanawiałam, czy to wszystko dobry pomysł...

— To wszystko przez tę reakcję. — odparł — Też tak miałem, gdy powiedziałem, że wyjeżdżam, zaczynałem się zastanawiać, czy to dobry pomysł i czy w ogóle warto, co jak się nie powiedzie i będę musiał wrócić do domu. — wyznał — Uwierz mi, Charlie, że to podjąłeś dobrą decyzję, oni nie byli przygotowani na coś takiego, wyskoczyłeś z wyjazdem trochę znienacka, więc muszą to przetrawić. — powiedział Bill — Powinieneś pójść spać. Wiem, że nie możesz spać od dłuższego czasu i jutro będziesz w okropnym stanie. — odparł.

— Dobranoc. — powiedział Charlie.

Nie minęło dużo czasu, aż Bill zasnął, więc Charlie wstał z łóżka, założył szlafrok i kapcie i zszedł na dół po szklankę mleka. W kuchni zobaczył Freda, który siedział na krześle i kreślił wzorki palcem po blacie.

— Co tu robisz, dzieciaku? — zapytał Charlie podchodząc do lodówki, Fred podniósł głowę na Charliego — Nie możesz spać? — zapytał — No weź się odezwij, błagam, wiem, że jesteś obrażony, robiłeś tak wiele razy, gdy byłeś na mnie zły i obrażony nie odzywasz się do mnie, wiedząc, że tego nie znoszę. — powiedział Charlie — A teraz, jestem twoim starszej bratem i wiem, że dzieckiem już nie jesteś... więc możesz mi powiedzieć, co się dzieje?

— Nic się nie dzieje. — powiedział Fred.

— Freddie, wiem jak jesteś postrzegany i wiem, że Ci się to podoba, ale nie musisz udawać, gdy coś jest rzeczy. — odparł Charlie — Bo Twoi bliscy to wiedzą, a dopóki się nie otworzysz nie będą mogli ci pomóc.

— Nic...

— Freddie, wiem, że Ci przykro...

— Nie chce byś się wyprowadzał. To niesprawiedliwe. — powiedział — Dlaczego nie możesz znaleźć czegoś tutaj...

— Szukałem. — wyznał Charlie — Ale nie ma nic co by mnie zadowoliło. Może jestem wybredny, może cieszę się na wyjazd do Rumunii, nie wiem, ale... wciąż będę twoim bratem, nie będę cały czas... Ale możesz do mnie napisać, zawsze odpiszę. — odparł.

— Teraz tak tylko mówisz. — powiedział Fred.

— Wiesz... Gdy następnym razem cię zobaczę możesz być o wiele starszy. — stwierdził Charlie — I wiele może się do tego czasu zmienić, ale nie to, że będę zawsze po twojej stronie.

— A co jak ty i Josephine się w sobie zakochacie tak jak mówi mama? — zapytał, a Charlie się roześmiał.

— To... będzie co będzie. — stwierdził — Pójdę za tym co powie mi serce. — dodał — Nie sądziłem w ogóle, że Jo że mną pojedzie. — powiedział Charlie.

— A co jak zostanę sam?

— Nie zostaniesz sam... Masz George'a... za parę lat może będziesz miał dziewczyną, którą będziesz kochał do szaleństwa. — dodał Charlie, a Fred się nieco skrzywił — Uwierz mi, że jakaś doceni cię takiego jaki jesteś i będzie cię kochała. Może nawet już ją znasz, może już ją widziałeś, a o tym nie wiesz. — odparł.

— Musisz wyjeżdżać tak szybko? — zapytał.

— Tak, dość szybko zaczynam pracę. — powiedział Charlie, dopijając szklankę mleka, gdy Fred ziewnął szeroko — Dobra, dzieciaku, idź spać, bo mama mnie zabije, gdy się dowie, że cię nie dopilnowałem.

Charlie też wrócił do pokoju i położył się w swoim łóżku. Sama myśl, o Josephine i o tym, że tam mała ilość pokoi dzieli go od niej, go utuliła do snu.

Gdy wracali do Hogwartu postanowił powiedzieć wszystko Josephine. Nie chciał mieć przed nią sekretów, szczególnie, że zamierzają razem mieszkać.

— To był po prostu szok. — wyjaśniła mu Jo — Będziesz świetny w tym co będziesz robił i twoja rodzina to wie. — powiedziała, a rudzielec się do niej uśmiechnął.

— Jak to się dzieje, że zawsze potrafisz mnie pocieszyć? — zapytał.

— To dar. — powiedziała — Poza tym, to nie takie trudne. — dodała.

— Musimy się zastanowić co ty będziesz robić, gdzie będziesz pracować... i co zrobisz z Chandlerem.

— Powiem mu o tym w odpowiedniej chwili. — wyjaśniła — Nie chcę zaczynać nowego roku od powiedzenia mu, że wyjeżdżam na początku lipca. — dodała.

— W sumie masz rację, ale nie zwlekaj. — powiedział.

— Mówi ten, który zwlekał. — zaśmiała się.

— Ja zwlekałem ponieważ wiedziałem, że się na mnie nie obrazisz. — odparł.

— Nie żartuj. Nathan powiedział mi, że tylko tego się bałeś. — odparła.

— Wiesz, że nie wybaczyłbym sobie gdybym sprawił, że jest Ci przykro. — odparł.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz