Hogwart pokryła gruba warstwa śniegu, co wprowadziło już niektórych w świąteczny nastrój. Josephine zawsze uwielbiała święta tak samo jak jej rodzice. Jej dom zawsze był pięknie przystrojony i razem stroili dom. Jej babcia uważała to za bzdurę, ale Jo kochała tę tradycję, było w niej coś co sprawiało, że jeszcze bardziej czuła magię świąt. Dlatego bez dłuższych przemyśleń zdecydowała, że pojedzie do domu na święta. Tak samo jak Charlie, który chciał powiedzieć rodzicom i rodzeństwu, że niemalże od razu po zakończeniu szkoły wyjeżdża do Rumunii.
— Trochę się boję ich relacji. — wyznał Charlie poprawiając rude włosy — Bo... Nie raz mnie denerwowali, jak to młodsze rodzeństwo, nie raz ja ich wkurzałem i to jeszcze specjalnie, ale pamiętam gdy Bill to powiedział. Nagle zapanowała taka cisza jakiej jeszcze nigdy nie było w Norze. — odparł Charlie — Może to dlatego, że Bill jest najstarszy i go najbardziej lubili?
— Przecież wiesz, że...
— Jo, każdy ma swojego faworyta, uwierz mi. — powiedział Charlie ze śmiechem — jest nas siedmiu nie możemy się wszyscy kochać i uwielbiać tak samo. — dodał.
— Kto jest twoim ulubieńcem? — zapytała.
— Nie mam pojęcia... Zawsze dogadywałem się z Billem, bo niewielka różnica wieku... Fred często mnie budził w nocy gdy wpakował się w kłopoty albo coś mu się stało i nie chciał sobie pójść. — dodał — Ron mnie podziwia. — powiedział z dumą — Ginny... Wszyscy myślą, że jest najgrzeczniejsza z nas wszystkich, ale to diabełek. — dodał — Wymaga to za dużo myślenia.
Jo się zaśmiała i pokręciła głową.
— Po prostu... Nie chcę żeby było niezręcznie.
— Wiem, Charlie. — powiedziała kładąc dłoń na jego ramieniu — Na pewno to zrozumieją. — dodała.
— Przed czy po tym jak mama się rozpłacze a ja będę myślał żeby nie jechać? — zapytał — Nie widziałaś jak płakała za Billem. Choćby świat jej się walnął. A jeszcze bardziej płakała gdy wrócił z kolczykiem i długimi włosami. - dodał.
— Jestem pewna, że Twoja mama trochę popłacze ale zrozumie, że to twoje życie i, że możesz robić co chcesz bo jesteś dorosły. — dodała,
— Tak, mam nadzieję. — szepnął — Szkoda, że nie ciebie tam nie będzie. — powiedział Charlie — W sensie na święta... U mnie. — dodał — Wiesz, że moi rodzice cię uwielbiają. Tata lubi jak opowiadasz mu o mugolskich tradycjach mimo, że słyszał te historie już paręnaście razy. — powiedział.
— Mogę przyjechać na jeden dzień. — powiedziała — Jeśli nie wybuchnie w mojej rodzinie awantura o moją przyszłość. — dodała.
— Jeśli tak by się stało to tym bardziej przyjedź. — powiedział — Ktoś musiałby ci poprawić humor, a nie ma to jak wrzask u nas w rodzinie. — Josephine się zaśmiała, a Charlie natychmiast się uśmiechnął.
Tego popołudnia Josephine spotkała się z Chandlerem i od razu wyciągnęła go na dwór, gdzie śnieg był niczym ze świątecznego filmu. Chwyciła go za rękę i wręcz zmusiła aby poszedł z nią na spacer.
— Jest zimno! — zaśmiał się.
— Brzmisz jak Charlie! — powiedziała — On też zawsze marudzi gdy chcę iść z nim na spacer w zimę. — dodała.
— Dobra już, dobra! — znów się zaśmiał zaciągając jej czapkę na oczy. Gdy Jo poprawiła czapkę spojrzała Chandlerowi prosto w oczy — Wiesz tak się zastanawiałem, randkujemy już od jakiegoś czasu i... czy chciałabyś może ze mną chodzić? W sensie, być moją dziewczyną? — zapytał.
— Ja... Tak. Chciałabym. — powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej i złączając ich usta w pocałunku.
— Nie spodziewałem się, że tak szybko się zgodzisz. — wyznał Chandler nieco zawstydzony.
— Nie chcesz?
— Oczywiście, że chce, Jo. — powiedział Chandler ze śmiechem — Wow, po prostu... Już od dłuższego czasu mi się podobasz i wciąż nie dowierzam, że to się stało i, że Ty jesteś moją dziewczyną. — powiedział.
— Ja też nie sądziłam, że będziesz moim chłopakiem! Nawet nie sądziłam, że będę miała chłopaka. — dodała.
— Dlaczego? Przecież jesteś wspaniała...
— Nigdy mi na tym za bardzo nie zależało. Nie wiem dlaczego. Chłopak nie był moim priorytetem. — wyjaśniła.
Victoria i Mayumi ucieszyły się na wieść, że Jo ma chłopaka, Nathanowi było to bardziej obojętne, Makoto szybko zaczął mówić o sobie, ale Charlie nieco poczuł się zawiedzony.
Nie wiedział dlaczego ale poczuł dziwną pustkę. Wokół niego wszyscy byli w kimś zakochani. W tym Makoto, który zakochał się chyba w samym sobie, ale Charlie wciąż niczego nie czuł i chciał wiedzieć dlaczego tak jest. Miał wrażenie, że jego młodsi bracia będą mieli szybciej dziewczyny niż on. Wiedział, że powinien na tym opierać swojego życia, bo to nie jest najważniejsze ale poczuł się dość dziwnie i chciał to zmienić. Tyle, że nie wiedział jak.
CZYTASZ
The Dragon's Curse| Charlie Weasley
FanfictionSmoki zawsze były najważniejsze dla Charliego i to zawsze się liczyło. Jednak najważniejsza dla mnie była jego najlepsza przyjaciółka od serca, do której miał słabość i która była w stanie rzucić wszystko i wyjechać z nim do Rumunii. To zawsze była...