Rozdział 35

864 55 18
                                    

Rudzielec długo się zastanawiał czy jest jakakolwiek szansa, żeby naprawić ten związek ale sam nie był pewny czy w ogóle tego chciał. Jego uczucia się zmieniły i Daphne miała rację. Być może lubił ją tylko dlatego, że to pierwsza dziewczyna, która miała niemalże takie sama upodobania. Oczywiście nie był pewien swoich uczuć w stosunku do Josephine, ale o tym jej nie wspomniał gdy powiedział, że rozstał się z Daphne.

Jednak mimo tego, że jego uczucia do blondynki nie były już takie same jak na samym początku to jednak było mu przykro, że ją stracił i właściwie nie wiedział co ma robić. Ostatnie dni spędzał tyle czasu w pracy, że nawet czasami, gdy wracał Josephine już spała.

— Charlie, nie powinieneś siedzieć tak długo w pracy. Przemęczasz się. — powiedziała surowo Jo patrząc na niego zaspanymi oczami, obudził ją gdy wszedł do mieszkania.

— Nic mi nie będzie, Jo. — obiecał Charlie — Wszystko jest w porządku. Mamy dużo pracy ze smokami, dlatego to tak długo zajmuje. — wyznał.

— Jesteś zmęczony. — zauważyła patrząc na niego, gdy stał do niej bokiem robiąc sobie kolację.

— Nie jestem. — zaprzeczył spoglądając na nią.

Oczywiste było dla Jo, że ją teraz kłamał, pod jego oczami były fioletowe sińce, a już z twarzy można było stwierdzić, że nie spał za wiele. Nie chciał jednak słyszeć nawet słowa o odpoczynku. Gdy był zajęty nie myślał o Daphne oraz ich rozstaniu.

— Ale za to ty jesteś. Idź spać. — odparł odkładając wszystko do lodówki. Usiadł przy stole i poprawił rude włosy by nie wpadły mu do oczu i jedzenia.

— Poczekam aż zjesz. — powiedziała siadając obok niego i patrząc na jego profil.

— Jak chcesz. — mruknął.

Gdy Jo wróciła w pracy następnego dnia chciała podjąć odpowiednie kroki co do Charliego. Dlatego skorzystała z tego, że nauczyła panią Weasley korzystać z telefonu i zadzwoniła do niej. Charlie nawet nie nie poinformował rodziców o rozstaniu.

— Słucham? — usłyszała w słuchawce uprzejmy głos pani Weasley.

— Dzień dobry, proszę pani. Mówi Josephine. — powiedziała brunetka uśmiechając się na sam głos pani Weasley.

— Jo! Jak miło cię słyszeć kochanie! Co u ciebie? — zapytała.

— U mnie wszystko w porządku. Co u pani? — zapytała.

— Też dobrze. Artur pracuje. Dzieci w Hogwarcie. — powiedziała, ale w jej głosie wyczuła, że pani Weasley tęskni za swoimi pociechami, które widziała zazwyczaj tylko dwa miesiące z kawałkiem — A co u Charliego? Strasznie cicho siedzi ostatnio. Dobrze się czuje?

— Charlie rozstał się z Daphne. — powiedziała prosto z mostu, nie miała po co owijać w bawełnę skoro rodzina Charliego za jego byłą po prostu nie przepadała.

— Och, rozstali się, tak? — zapytała pani Weasley i cmoknęła głośno w słuchawkę — Jak się czuje?

— Właśnie dzwonię w tej sprawie, bo Charlie nie czuje się zbyt dobrze z tego powodu i ma bardzo kiepski humor i zastanawiam się co mogę zrobić by mu jakoś pomóc. — wyjaśniła Jo.

— Charlie musi to przepracować. — stwierdziła pani Weasley — Nie chciałby żebyś się o niego martwiła... ani, żebyś próbowała coś z tym zrobić, ale jako jego matka, mówię ci, że na pewno wystarczy mu jak będziesz spędzała z nim po prostu dużo czasu...

— Właściwie to Charlie bardzo dużo pracuje i w domu jest bardzo późno. — odparła Jo.

— No tak... musi być zmęczony?

— Nie śpi za wiele...

— Wiem, że to będzie trudne, ale najlepiej byś mogła go jakoś od tego odciągnąć, bo wątpię by smoki go pocieszyły...

Pani Weasley nie było dane jednak dokończyć, bo rozległo się przekręcanie klucza w zamku, więc Charlie musiał już wracać do domu, co by dziwne bo było dość wcześnie.

— Nie uwierzysz co szef mi właśnie powiedział! — zawołał zdenerwowany wchodząc do mieszkania, miał zaczerwienioną prawą rękę — Z kim rozmawiasz?

— Z twoją mamą. — mruknęła Jo.

— Daj mi go do telefonu! — zawołała pani Weasley.

Charlie podszedł i dość niechętnie wziął słuchawkę od Jo i przyłożyć do swojego ucha. Nie odzywał się za wiele, zazwyczaj to było tylko „tak, tak” albo „dobrze”, mruczał też coś pod nosem, był odwrócony od Jo tyłem, dlatego nie widziała jego mimiki twarzy. Dopiero na koniec się odwrócił, a brunetka zobaczyła jak łzy zalśniły mu w oczach.

— Tak, mamo, ja ciebie też kocham. Dobranoc. — wymamrotał łamiącym głosem Charlie i od razu odłożył, a raczej wręcz rzucił, słuchawkę i poszedł do swojego pokoju trzaskając głośno drzwiami.

Josephine od razu poszła za nim, jej przyjaciel wyciągnął bandaż z szafki pociągając mocno nosem. Gdy się odwrócił i zobaczył swoją przyjaciółkę w drzwiach mocno się speszył. Znali się długo, ale nigdy nie widziała by Charlie płakał mimo, że był wrażliwy.

— Charlie...

— Powiedziałaś mojej mamie o rozstaniu? — zapytał.

— Tak, powiedziałam. Przepraszam. — powiedziała — Po prostu... tak bardzo się o ciebie martwię.

— Nie chciałem im mówić, bo i tak nie lubili Daphne. Od zawsze uważają, że my powinniśmy się zejść. — odparł siadając na swoim łóżku — Ale nie jestem na ciebie zły, bo wiem jak się teraz czujesz. Czułem się tak samo gdy ty się rozstałaś z Chandlerem.

— Co ci powiedział szef? — zapytała ścierając z jego piegowatego policzka łzę.

— Wiesz, że dużo pracowałem ostatnio, nawet nadgodziny i dał mi dwa tygodnie wolnego. — powiedział Charlie — Miałem zły dzień w pracy. — odparł — Spotkałem Daphne. Odkąd zacząłem tam pracować to było tak super. Świetnie się bawiłem i dzisiaj czułem się fatalnie, ale może też dlatego, że czuję, że coś mnie bierze i chyba będę chory...

— To przez te ciągłe zmęczenie, Charlie. — powiedziała Jo.

— Masz rację. — mruknął — To nie jest sposób na radzenie sobie z problemami. — dodał — Muszę odpocząć. Jestem skonany.

— Też mam wolny tydzień. — powiedziała Jo — Mogę się tobą zaopiekować i...

— Byłbym ci za to wdzięczny. — powiedział Charlie, a ona się do niego lekko uśmiechnęła.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz