Prolog | akt 1

178 6 2
                                    

Gdy pewna fioletowowłosa kobieta pojawiła się na ulicach Mondstadt zrobiło się spore poruszenie. Jej strój i styl bycia według gapiów wyrażał jedno- jest nietutejsza, a na dodatek zapewne jest jakąś ważną osobistością. W tak małej społeczności jak ta, plotki i informacje szybko się rozchodzą, dlaczego więc nikt nic nie wiedział o jej wizycie? Czyżby była niespodziewana? Każdy uchodził jej z drogi i starali się na nią nie patrzeć zbyt długo. Jednak ona i tak słyszała, co szeptają za plecami. Ah, niech gadają. Ona ma zadanie do wykonania.

-Przepraszam, wie pani może, gdzie znajdę Barbatosa?- zapytała się przypadkowej kobiety.

-Barbatosa gdzie znajdziesz? Haha, jeszcze czego!- wyśmiała ją.

No nic, próbowała się pytać kolejnych, ale za każdym razem odpowiedź była podobna. Wygląda na to, że Barbatos nie pokazuje się jawnie na codzień w swojej nacji... cóż, fakt faktem niby o tym wiedziała...
Jedyną sensowną odpowiedzią jaką dostała było to, by poszła zapytać w katedrze, więc udała się tam. Jednak pewna młoda, blond-włosa zakonnica też zupełnie nie wiedziała, o co jej może chodzić.

-Uhm, tak, wierzymy, że gdy się modlimy to możemy skontaktować się z Panem Anemo, ale... jeśli chodzi ci o rozmowę twarzą w twarz, to obawiam się, że od kilku tysięcy lat nie jest to możliwe...

Jak to nie? Ona dobrze wiedziała, że jest to możliwe. Definitywnie. Naprawdę, nikt nie wie, zupełnie nikt? Wyszła przed katedrę i nadal pytała przechodniów.

-Może po prostu spróbuj iść do trawerny?- zaśmiał się pewien rycerz z opaską na oku.

Do trawerny...? No tak, to ma sens. Więc tam się udała. Ignorując komentarze pijaków przy wejściu na temat jej atrakcyjnego wyglądu, podeszła do lady,  którą obsługiwał właśnie czerwonowłosy winiarz.

-Dzień dobry, co podać?- zapytał się standardowo, znudzony, nie zbyt przejęty niezwykłością kobiety, która przed nim stała.

-Gdzie znajdę Barbatosa?

Dopiero w tym momencie winiarz podniósł na nią wzrok i dokładnie przyjrzał się jej od dołu do góry. Nie widział jej nigdy wcześniej, był tego pewny. Nie dał po sobie tego pokazać, ale lekko się zaniepokoił. Odłożył szklankę, którą właśnie czyścił i zaczął rozmowę na poważnie.

-Kim jesteś, że o to pytasz?

-Me imię Baal. Baal, Archon Electro, Archon Wieczności- przedstawiła się.

Mężczyzna uniósł jedną brew. A więc ta kobieta uważa się za boga z Inazumy? Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że nigdy wcześniej jej nie widział, ciężko mu zweryfikować, czy mówi prawdę, czy też nie. Jednak zdawała się być całkiem podobna do opisów, które słyszał, bądź wyczytał z książek... a strój definitywnie był w Inazumskim stylu.

-Powiedzmy, że ci wierzę...- odezwał się po chwili zastanowienia.

-Tak, więc?

-O tej porze zwykle przesiaduje na Windrise. Za miastem jest takie duże drzewo, pod nim statuła... pewnie znajdziesz- wyjaśnił jej- jednak nie mam pewności, że właśnie w tej chwili tam jest...

-Dobrze. Tam się właśnie udam.

Zmierzała do wyjścia, jednak mężczyzna jeszcze za nią zawołał:

-Skoro jesteś archonem, to nie jesteś w stanie sama znaleźć drugiego?

Kobieta stała przez chwilę w drzwiach i nie wiedziała, co na to odpowiedzieć. Odwróciła się więc tylko i z łagodnym wzrokiem powiedziała do niego:

Genshinronpa Another: No More Despair!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz