Prolog | akt 2

51 6 0
                                    

Nagonahara Yoimiya, Sayu, Kamisato Ayaka, Thoma, Gorou no i oczywiście jej ekselencja Sangonomiya Kokomi. To właśnie ochotniczy oddział Wojowników Nadziei z Inazumy, którzy przybyli do Mondstadt z odsieczą. Bo od pewnego wydarzenia, w Mond z dnia na dzień Rozpaczy było coraz więcej. O ile nawet w Liyue Morax ujawnił swą tożsamość i pomaga ludziom, którzy po prostu sobie nie radzili, nawet Tsaritsa, która na tą okazję oddała mu gnosis i unieważniła kontrakt... tak w Mondstadt od kilku tygodni po Barbatosie ni widu ni słychu. Ci, którzy go znali osobiście, byli nie lada zmartwieni. Nie mogli uwierzyć w wersję wydarzeń, że uciekł. Coś się musiało stać. I przez to byli na przegranej pozycji od początku. Oddział Wojowników Nadziei z Mondstadt po prostu sam z siebie był za słaby, bo jako jedyny ze wszystkich nacji nie miał pomocy archona po swojej stronie. Całe szczęście, że Baal zgodziła się wysłać swoich żołnierzy, by pomóc. Zrobiła to oczywiście podłóg własnych przekonań- by utrzymać wieczność, potrzebna jest równowaga wszystkich siedmiu nacji. Najważniejsze jest jednak to, że działa.
W dzień przybycia oddziału z Inazumy nawet nie miał ich kto tam powitać ani oprowadzić. Zastali haos i palące się budynki, porzucone na ulicy płaczące dzieci i walające się gdzieniegdzie zwłoki, świeże, lub w stanie jakiegoś rozkładu. Od czasu do czasu słychać było jakieś wybuchy i histeryczny śmiech, czy agonalne zawodzenie.

-Jest... gorzej niż myślałem- skomentował Thoma, który tak jak cała reszta towarzyszy stał i patrzył się nie wiedząc do końca, co ma zrobić.

-Kto dowodzi tu oddziałem Wojowników Nadzieji?- zapytała się Kokomi. Tymi z Inazumy dowodziła ona sama.

-Z tego co mi wiadomo to Varka, ale jest aktualnie nieobecny w mieście, więc zastępuje go niejaka Jean Gunnhindlr, pani ekselencjo- odpowiedział jej Gorou.

-W takim razie, zarządzam poszukiwania Jean. Podzielimy się na grupy po dwie osoby. Yoimiya i Sayu, wy pójdziecie razem na zachodnią część miasta.

-Tak jest!- Sayu i Yoimiya odpowiedziały jej równo.

-Thoma i Ayaka, wy jesteście kolejną dwójką i pójdziecie na północną część- kontynuowała wywód Sangonomiya.

-Nie ma problemu- skinął głową chłopak.

-A ja i Gorou pójdziemy na wschód. Gorou, czy możesz jeszcze krótko opisać, jak w zasadzie Jean wygląda?

-Jean to wysoka, blond-włosa kobieta, włosy ma zwykle związane w kucyk, jej strój przypomina rycerski i co najważniejsze, jest posiadaczką wizji anemo- wyrecytował tekst z listu na ten temat, który kiedyś dostali.

-No więc, wszystko już wiecie. Do dzieła!

Na słowa różowowłosej każda para pobiegła w przydzieloną dzielnicę. Sama Kokomi oraz jej wierny towarzysz wyruszyli jako ostatni, stojąc pod bramą najdłużej.

-Więc, gdzie pójdziemy w pierwszej kolejności?- zapytał się Gorou.

-Hmmmm... wydaje mi się, że dobrym pomysłem będzie wspięcie się na te mury okalające miasto i dokładne rozejrzenie się- odpowiedziała dziewczyna spoglądając w górę.

-Ja mogę pójść i wszystko ekselecji przekazać.

-Gorou, nie ma mowy, że puszczę cię gdzieś samego. Idę z tobą.

Tak więc poszli. Dzięki temu, że mury nie były w stu-procentach całe, można się było łatwiej na nie wspiąć. Byli już na szczycie i mieli naprawdę ładny widok na miasto... oczywiście określenie "ładny" odnosi się do tego, że dobrze było wszystko widać, mimo unoszącego się dymu.

-Oh, więc w końcu przybyłaś, Kokomi?- usłyszeli tajemniczy głos.

-Kto tam?!- Gorou od razu wyciągnął broń i przyjął bojową pozycję, gotowy obronić dziewczynę.

Genshinronpa Another: No More Despair!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz