Gdy tylko ta trójka zmieniła swoją pozycję, dałam Ganyu znak, by udała się za mną. W tym momencie brak wielu ścian w budynkach był dla nas korzystny- praktycznie nie wychodząc na zewnątrz, mogłyśmy przemieszczać się z jednego do drugiego. Przez co, nawet jeśli szli po głównej ulicy coraz dalej, to mogliśmy ich widzieć cały czas, będąc teoretycznie w naszej kryjówce. Niestety, nie mogłam stąd usłyszeć, o czym rozmawiają, ani jakie mają plany dalej.
-Poczekamy chyba aż przynajmniej jedno z nich gdzieś odejdzie, by było dwa na dwa- stwierdziłam.
-Tylko pytanie, czy my się kiedyś tego doczekamy- martwiła się Ganyu- może trzeba byłoby pomyśleć nad zwabieniem gdzieś któregoś.
-Jest to całkiem mądry plan.
Długo jednak nie mogłam się nad nim pozastanawiać, bo usłyszałam w końcu z ust Gorou jedno zdanie, w akompaniamencie intensywnego pociągania nosem:
-Czuję coś dziwnego. Idźcie dalej, ja pójdę to sprawdzić.
Ayaka i Thoma zgodzili się, dzięki czemu po chwili Gorou został sam. Ucieszyłam się, że problem w sumie sam się rozwiązał.
-Keqing, on do nas idzie! Co robimy? !- panikowała moja towarzyszka.
-C-co? To o nas mówił?! Nas wyczuł?!- szczerze, to tego się nie spodziewałam.
-Zaatakuje nas! Postrzeliłabym go, ale mówiłaś, że...
-Nie możemy mu zrobić krzywdy. Eh... ale nie martw się! To całkiem dobrze się złożyło! Idzie do nas całkiem sam, więc mamy duże szanse! Szybko, poszukajmy czegoś, czym można go ogłuszyć!
-Nie zdążymy! Przecież on szarżuje prosto na nas!
Odwróciłam się, by to zobaczyć. Faktycznie! Dzierży w ręce duży nóż i biegnie z pełną parą w naszą stronę!
-To już nas widzi?!- krzyknęłam- Definitywnie!
-Nawet się nie zastanawia, czy to aby na pewno wrogowie! Nie ma szans, aby dokładnie mógł nas widzieć z tej odległości!
-Nic dziwnego! W końcu to rozpacz!
I ani się obejrzałam, był już za moimi plecami.
-Keqing, uważaj!- krzyknęła Ganyu.
Stworzyła w tym samym czasie ścianę z lodu, która oddzieliła mnie i Gorou, dzięki czemu mnie nie dźgnął. Oczywiście, zaraz po tym się rozpadła, ale miałam czas na wyciągnęcia miecza, by podjąć z nim uczciwą walkę. Jednak... polegało to bardziej na blokowaniu jego ciosów nożem i trzymanie go w miejscu. Bardzo dobrze posługuję się mieczem, więc nie miałam z tym jakiegoś szczególnego problemu, ale Gorou był ciężkim przeciwnikiem z innego powodu- nie posiadał ludzkich zachowań, takich jak sekundy zadyszki, sekundy zmęczenia się, zwolnienia swojej szarży, a przede wszystkim jakiejkolwiek troski o to, czy też nie zostanie ranny. Musiałam to wytrzymać, a niestety nie wiedziałam ile. Nie mogę go zranić, chyba, że tak delikatnie, by trochę zwolnił. Miałabym więcej czasu, by pomyśleć, co ja właściwie mam z nim zrobić.
-A-ah, jak mogę ci pomóc?!- Ganyu stała za mną i nerwowo rozglądała się za jakimkolwiek przydatnym przedmiotem.
-Może spróbój go zamrozić, by ograniczyć mu ruchy?- zaproponowałam.
-Spróbuję, ale on za szybko się rusza! Byłoby łatwiej, gdybym miała jeszcze wodę...
Wodę będzie chyba trudniej znaleźć dokładnie w tym momencie, ale i tak chciałam Ganyu jakoś pomóc. Skupiłam się jeszcze bardziej. Chcę zranić delikatnie mojego przeciwnika, by trochę zwolnił. Bardzo uważałam, by nie trafić w części ciała na przykład takie, jak brzuch, bo byłoby to dla niego zbyt niebezpieczne. Ucieszyłam się, że udało mi się wbić miecz w jego udo! Spodziewałam się, że nawet, jeśli nie przestanie atakować, to przynajmniej jego tępo się zwolni i albo Ganyu będzie go mogła zamrozić, albo ja obezwładnić. Niestety... nawet z krwawiącym, przedziurawionym niemalże na wylot udem... nie zmieniło się nic. Nawet się nie wzdrygnął, zupełnie, jak by nic nie czuł. Czy rozpacz naprawdę aż tak odczłowiecza?! Mało tego, wygląda, jakby wręcz dostał jeszcze więcej energii! Przysporzyłam sobie więcej powodów do zmartwień- nie tylko dlatego, że nie powiódł się mój plan, ale też dlatego, że teraz ruszając się ciągle w ten sposób, może poważnie nadwyrężyć sobie tą ranę i jednak wyjdzie na to, że zrobiłam mu dużą krzywdę! I koniecznie musimy go teraz jakoś złapać, by mu to opatrzeć, bo jak ucieknie, to z pewnością to sobie zakazi! Ah, co ja narobiłam!
Nagle spod ziemi wyrósł kamień, który raniąc mnie przy okazji w rękę, wytrącił mi z niej miecz. W pierwszej chwili nie wiedziałam, o co chodzi, ale przecież Gorou panuje nad wizją geo i pewnie potrafi robić takie rzeczy! Kamień w kilka sekund rozsypał się na kawałki, nie zmienia to jednak faktu, że straciłam moją broń. Gorou doskonale wiedział, jak wykorzystać moją chwilę zmieszania i reakcji na ból, bo oczywiście znów się rzucił, by dźgnąć mnie tym swoim nożem. Całe szczęście, że mój umysł wciąż był na tyle przytomny, by go unikać. Zastanawiałam się... dlaczego akurat nóż, do cholery jasnej?! Ganyu chyba nie wytrzymała tego strachu o mnie, bo wyciągnęła łuk i strzeliła Gorou w ramię. Kolejna rana na jego ciele może być tylko utrudnieniem w utrzymaniu go żywego, ale muszę przyznać, że trochę mi to pomogło. Na ból oczywiście znów nie zareagował, ale z fizyką swojego ciała niestety nic zrobić nie może i ręka chwilowo opadła mu bezwładnie. Dało mi to czas na podniesienie mojego miecza i odsunięcia się kawałek dalej. Ból mojej ręki na szczęście nie był na tyle duży, bym nie mogła sobie z tym poradzić. Gorou jak gdyby nigdy nic, wyciągnął sobie strzałę z ręki i rzucił nią we mnie, ale miałam już miecz, by się zasłonić i ją odbić. A Ganyu dotknęła ziemi, by chwilę później posłać po niej lodowe smugi, którym udało się dotrzeć do stóp Gorou i... na moment zatrzymać go w miejscu!
CZYTASZ
Genshinronpa Another: No More Despair!
FanfictionGdy w Teyvat nadchodzą czasy rozpaczy, Liyue Qixing ewoluuje w Wojowników Nadziei- światową organizację, która ma za zadanie go uratować. Ratowanie świata, a nawet jednego miasta, to ciężki orzech do zgryzienia- o tym przekonała się Keqing, gdy pew...