Venti musiał się szybko otrząsnąć. Zanim tamten zdążył mu coś zrobić, wylądował wbity w ścianę dosyć mocną siłą wiatru. Mimo to widać było, że Venti stracił już swoją dawną determinację.
-Venti...!- znów do niego krzyknęłam, ale tym razem dużo ciszej niż ostatnio.
Mimo, że to wbicie w ścianę wyglądało dość groźnie, Kazuha dał radę się podnieść. Co prawda, nieco krwawił z głowy, ale jak na rozpacz przystało, nie przeszkadzało mu to zbytnio. Następnie spojrzałam się też na Klee i Yoimiyę. Leżały na trawie i nie dawały znaków życia. Miałam szczerą nadzieję, że może jeszcze żyją i da się je uratować... postanowiłam, że podejdę do nich i zobaczę, co się da zrobić. Jednak Kazuha mnie wyprzedził. Z jakiegoś powodu nie chciało już mu się więcej atakować Ventiego. Znów wybijając się do góry wiatrem, po prostu przeskoczył nad nim i wylądował prosto przed Yoimiyą, Klee i mną. Odruchowo odskoczyłam, ale nie interesowało go też robienie krzywdy mi. Po prostu wziął nieprzytomną Yoimiyę pod jedną pachę, Klee pod drugą, i jak gdyby nigdy nic, uciekł na drzewo. Później widziałam, jak skacze coraz dalej na kolejne. Po prostu... wziął je i sobie poszedł. Nie do końca się tego spodziewałam, tak szczerze mówiąc.
-Venti!- gdy było już bezpiecznie, Lumine podbiegła do niego zmartwiona.
Chłopak wyglądał na nie tylko zmarnowanego fizycznie, ale i psychicznie. Lumine wzięła go pod ramię i zaprowadziła do środka, Rosaria natomiast podeszła do mnie.
-Masz jakieś tendencje samobójcze, czy po prostu jesteś głupia?- zapytała się mnie.
-C-co?!- czułam, że się czerwienię, ale nie byłam pewna, czy ze wstydu, czy ze złości- N-nie, ja tylko...
-Eh...- przewróciła oczami- W każdym razie, wygląda na to, że nietypowość młodych ostatków nie dotyczy tylko dzieciaków. Kazuha też jest dziwny, jak na rozpacz.
-Dlaczego tak myślisz? Nie wyglądało, by przez chociaż sekundę czuł strach lub ból...
-Tak, ale jednocześnie przyszedł uratować tamte dwie. Standardowe rozpacze raczej nie dbają o siebie nawzajem.
Zastanowiłam się. Takie zachowanie faktycznie jest dziwne. Czemu postanowił je uratować? A może po prostu wziął ich ciała?
-Pójdę za nim- powiedziałam- zbyt się niepokoję o całą trójkę.
-Pewnie i tak nie przeżyją zbyt długo, niestety- Rosaria pokręciła głową.
-Jeśli wracasz do bazy, to mogłabyś zawołać do mnie Ganyu? Pójdziemy za nim we dwie.
Rosaria była nieco zmieszana, że aż tak ją zignorowałam. Jednak tylko westchnęła i powiedziała, że zawoła Ganyu. Gdy poszła, ja usiadłam na kawałku gruzu, który odpadł z budynku i czekałam na moją towarzyszkę. Ciekawe, jak dywizja poradzi sobie z tymi zniszczeniami. Rdzeń im pomoże? Finansowo przynajmniej chyba musi... Ile też zajmą takie naprawy i co zrobią przez ich czas?
Wkrótce przyszła Ganyu. Miała ze sobą swój plecak i była też taka miła, że wzięła i mój. Oh, zupełnie o nim zapomniałam...-Masz- podała mi jeszcze jabłko- Paimon strasznie się zmartwiła, że postanowiłaś tak wyjść bez śniadania, więc podarowała mi swoje magazynowe znaleziska! A wiesz, to Paimon. Jak wrócimy musisz jej to jakoś wynagrodzić i bardzo ładnie podziękować.
-Eheh...- byłam trochę zakłopotana- całkiem zapomniałam o tym, że wypadałoby zjeść śniadanie...
-Słyszałam, że chcesz gonić Kazuhę? Myślisz, że damy radę go dogonić?
-Myślę, że skoro niesie tamte dwie i jeszcze na dodatek wszyscy są ranni, to jego tępo nie może być wcale szybkie, więc mamy szansę go dogonić.
CZYTASZ
Genshinronpa Another: No More Despair!
FanficGdy w Teyvat nadchodzą czasy rozpaczy, Liyue Qixing ewoluuje w Wojowników Nadziei- światową organizację, która ma za zadanie go uratować. Ratowanie świata, a nawet jednego miasta, to ciężki orzech do zgryzienia- o tym przekonała się Keqing, gdy pew...