L

18 3 0
                                    

Aczkolwiek staliśmy tak, patrząc się, jak to Klee wylewa z siebie chyba wszystkie łzy, oraz słuchając, jak całkowicie zdziera sobie gardło i absolutnie nikt nie miał pomysłu, co teraz z nią zrobić. Postanowiłam ostrożnie podejść bliżej niej. Miałam wciąż na uwadze, że ona potrafi w każdej chwili przestać histeryzować i zacząć walczyć, a przecież wciąż ma jeszcze w pełni sprawną drugą rękę. Nic takiego jednak nie zrobiła, więc będąc całkiem blisko, uklęknęłam przy niej. Nie wyglądała już jak rozpacz, a jak zwykłe, wystraszone dziecko, które wypłakuje wszystkie swoje cierpienia...

-Z... za co...?- wyszlochała.

-ZA CO?!- oburzyła się Ganyu i już miała tu przyjść, by dać jej kolejną nauczkę, ale Xiao ją powstrzymał.

-Nie rozumiem...- ocierała sobie łzy zdrową ręką- dlaczego świat jest dla mnie taki okropny?! Co ja takiego zrobiłam?!

-MAM CI SPORZĄDZIĆ DOKŁADNĄ LISTĘ OSÓB, KTÓRE ZABIŁAŚ LUB SKRZYWDZIŁAŚ?!- krzyknęła znowu Ganyu. Xiao wciąż dzielnie ją powstrzymywał przed zaatakowaniem młodej.

-ALE CO KLEE TAKIEGO ZROBIŁA, ŻE BRACISZEK ALBEDO UMARŁ?!- też zaczęła rozpaczliwie krzyczeć- CO KLEE TAKIEGO ZROBIŁA, ŻE MUSIAŁA TO OGLĄDAĆ W TELEWIZORZE?! CO KLEE TAKIEGO ZROBIŁA, ŻE JEAN UMARŁA?! I WUJEK KAEYA, I DILUC, I SUCROSE, I RAZOR... I WSZYSCY?!

Jej słowa chyba każdego z nas choć troszeczkę dotknęły. Zwłaszcza, że jej ton doskonale wyrażał całe cierpienie. Chyba zmęczyła się krzyczeniem, bo po wzięciu kilku wdechów, zaczęła mówić ciszej, z lekką chrypą.

-Co ja takiego zrobiłam, że musiałam oglądać każdą egzekucję i morderstwo?- kontynuowała- Co takiego zrobiłam, że zostałam całkiem sama? Nawet mama po mnie nie wróciła... dlaczego? Dlaczego wszyscy najważniejsi ludzie zostali mi odebrani? Nie mam już nikogo... a naprawdę byłam kiedyś grzeczna! I naprawdę nic nie zrobiłam... To... to takie niesprawiedliwe... jestem tylko dzieckiem, dlaczego nikt mnie nie uratował...?

-Klee...- powiedziała smutno Rosaria. Jednak chyba nie wiedziała, co jeszcze dodać.

-Jak miałam widzieć nadzieję? Nadzieja przestała dla mnie istnieć. Dla Klee nie było już żadnych szans... Dlaczego ze wszystkich ludzi na świecie, siostrzyczka Fischl zgodziła się zostać moją siostrzyczką? Dlaczego tylko ona spojrzała na Klee i dlaczego skończyłam robiąc takie okropieństwa?

Spojrzała się jeszcze raz na swoje ręce, po raz kolejny krzywiąc się na widok brakującej dłoni. Nikt z nas nie miał nastroju, by jakkolwiek się odezwać. Dlatego wszyscy po prostu dalej ją słuchaliśmy.

-Siostrzyczka Fischl nigdy nie była dla mnie rodziną, czyż nie...? Teraz też mnie zostawiła, pozwalając mi tak cierpieć i się bać. Tak, jak wszyscy inni... naprawdę, za co to wszystko mnie spotkało? Chciałabym wiedzieć...

-Wiesz... nie każde cierpienie ma sens, powód, czy przyczynę- odezwał się Xiao- cierpienie po prostu jest. Czasami nie da się od niego uciec.

Klee spojrzała się na niego zszokowana, a później jej oczy ponownie zaszły mgłą.

-Rozumiem... więc tak po prostu musiało być- westchnęła- świat naprawdę nienawidzi Klee. Tak na dobrą sprawę, to nie ma znaczenia, czy robię dobre, czy złe rzeczy.

Wszyscy trochę się wzdrygnęli przez jej słowa, myśląc, że może właśnie doszła do wniosku, by spróbować ponowić atak.

-A jednak...- zdrową ręką mocno ścisnęła swoją bluzkę- a jednak czuje się źle, gdy patrzę wam w oczy i myślę o tym, jakie złe, bardzo złe rzeczy robiłam... nie wiem, dlaczego tak nagle.

Genshinronpa Another: No More Despair!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz