XLVIII

13 4 0
                                    

W związku z ucztowaniem, nie pospałyśmy zbyt długo. Jednak chyba żadna z nas nie czuła się jakoś bardzo zmęczona. Nie poszłyśmy nawet na śniadanie, bo wciąż byłyśmy najedzone. Wyruszyłyśmy w teren z jednym, najważniejszym celem: odzyskać moją wizję. Po wszystkich wczorajszych pochwałach byłam bardzo zdeterminowana i po prostu nie przepuszczałam do mojej głowy myśli, że to się nie uda. Są tylko trzy osoby, któraś z nich musi ją mieć. To nie jest dużo możliwości.

-Yae powiedziała, że Fischl i Bennett powinni już wrócić do Mond- rozmawiałam z Ganyu po drodze- gdziekolwiek była przez ten czas Klee, wróciła wczoraj. Uważam więc za bardzo prawdopodobne, że dziś mamy szansę na spotkanie też i tej dwójki.

-A co jeśli zamiast z Inazumy prosto do Mond, udali się gdzieś indziej?- Ganyu jak zwykle kwestionowała moje słowa.

-Na razie nie zakładamy takiej możliwości! Idziemy odzyskać moją wizję!

-Dobrze, dobrze...

Niedaleko bramy miasta, spotkałyśmy Rosarię. No tak, wyszła dużo wcześniej niż my, więc wiedziałam, że jest w terenie. Nie spodziewałam się jednak u niej aż tak wystraszonej miny. To nie w stylu Rosarii, coś musiało się stać.

-Co się stało?!- krzyknęłam do niej, ale ona nawet na moment nie zwolniła swojego biegu.

-Kod czerwony!- wykrzyczała- Stało się najgorsze! Lecę po pomoc!

Powiedziała tylko tyle i popędziła dalej. Nie ukrywam, że mnie i Ganyu bardzo wystraszyły jej słowa. Co się stało?! Musiało się stać coś naprawdę poważnego! Dlatego też, nie wiele myśląc, my też pobiegłyśmy, ale w zupełnie inną stronę, czyli do miasta. Pierwsze, co rzuciło się w oczy, to zniszczona brama. Mimo tylu przeciwności ciągle stała cała, aż do tej pory. Szkoda, była całkiem ładna. Trzeba było jednak odkryć, co ją zniszczyło. To zadanie nie okazało się wcale być takie trudne, bo... po środku miasta, dobrze był widoczny on. Mi i Ganyu już dobrze znany, gigantyczny Monokuma. Wydałam z siebie lekki pisk na jego widok. Wydawał się być jeszcze większy, niż poprzednio! Aczkolwiek się nie ruszał. Chyba jest wyłączony.
Nie tylko nas zwabiła ta dziwna anomalia. Miko, Dain i Cyno wyszli z katedry i też stali tutaj, mocno zdziwieni.

-Cóż, em...- odezwał się Cyno, gdy przybiegłyśmy na miejsce- Prawdopodobnie wy zgłaszałyście do Rdzenia istnienie tej maszyny...

-Zgadza się- przyznałam- zaatakował nas już jakiś czas temu.

-Informacja dotarła już chyba do każdej dywizji, więc do nas też... jednak nie do końca w to wierzyliśmy. A nawet jeśli, to nikt nie przypuszczał, że rozpacze użyją tego w najbliższym czasie.

-No widzisz? Trzeba było nam uwierzyć!- oburzyła się Ganyu.

-Jeszcze go nie używają. Jest wyłączony- zauważyła Miko słusznie- Może po prostu będzie tu od teraz stał? Po prostu zmienili mu miejsce?

-Wątpię...

-Staram się być pozytywna, Ganyu. Szczerze mówiąc, cholernie się tego czegoś boję. Nie reaguje na absolutnie żaden impuls, i nie wiem, czego się mamy spodziewać i jak bronić.

-Próbowałem go zniszczyć moją mocą...- wtrącił Dain- jednak jest za duży. Nie mam tyle siły, by coś mu zrobić.

-Jeśli się włączy, to jesteśmy w naprawdę kiepskiej sytuacji- spojrzałam w górę, jeszcze bardziej zdając sobie sprawę z ogromności tego Monokumy.

Wykrakałam. Dosłownie w tym samym momencie, w którym skończyłam mówić, oczy tego monstrum zapaliły się na intensywny, czerwony kolor. Towarzyszył temu mechaniczny dźwięk. Oczywiście, wystraszeni, jak najszybciej odsunęliśmy się z najbliższego zasięgu jego nóg. Wtedy na szczycie jego głowy zauważyłam Klee ze sterownikiem w ręce. No i mamy naszego sprawcę...

Genshinronpa Another: No More Despair!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz