Całe szczęście, że Ganyu nie umie się długo gniewać. Szybko wróciłyśmy do poprzedniego skupienia się na naszej pracy.
-Jakoś tak puściej niż wczoraj, nie?- zauważyła Ganyu.
-Też mi się tak wydaje. Ale może to dlatego, że inni nasi żołnierze jeszcze tu nie przyszli i nie narobili hałasu? Albo dlatego, że jesteśmy tu wcześniej niż wczoraj?
-Niewykluczone.
Nie było jednak czasu się nad tym zastanawiać, w końcu miałyśmy zadanie. Trzeba było znaleźć nasze cele i rozpocząć któryś z planów.
-Więc kogo łapiemy najpierw? I jaki plan wcielamy w życie?- zapytała Ganyu, zauważając, że tylko się rozglądam.
-Łapiemy tego, kto się pierwszy napatoczy, oczywiście- odpowiedziałam pewna swojego pomysłu- a plan dostosujemy wtedy do tej osoby i sytuacji.
-To nie brzmi jak plan, a spontaniczne działanie...
-To jest plan! Trzeba być elastycznym! Szukanie jednej konkretnej osoby byłoby bez sensu, gdyby nagle na przykład pojawiła się inna!
-Jednak póki co i tak nikogo nie ma. Trzeba by pójść kogoś poszukać.
-Racja, ale... uważaj na siebie.
Beczkę zostawiłyśmy na razie w naszej kryjówce. Gdy będzie nam potrzebna, to po prostu po nią wrócimy. Mając swoje bronie w gotowości i osłaniając sobie nawzajem plecy, postanowiłyśmy wyjść na główną ulicę. Będąc w okolicy budynku, który wyglądał, jakby był kiedyś barem bądź restauracją, zauważyłam po raz kolejny dwie znajome twarze ze wczoraj: Dionę i Qiqi. Dziś akurat bez Bennett'a. Te dwie, zdaje się, że często można zobaczyć razem. Może to być spowodowane naturalną współpracą ich talentów- Qiqi jest zielarką, więc zna się na trujących właściwościach roślin, z kolei Diona robi trujące napoje. Nie są to niestety nasze cele, więc mimo szczerych chęci, znów musiałyśmy je zostawić. Aczkolwiek udało mi się podsłuchać ich rozmowę... była całkiem interesująca.
-Więc mówisz, że ta roślina nie będzie dawać ostrego smaku?- pytała Diona.
-Qiqi tak się wydaje...- odpowiedziała jej Qiqi.
-No i świetnie! Ci debile nawet się nie zorientują.
-A jaki teraz masz plan...?
-Mówiłam ci przecież! Eh, znowu zapomniałaś, co nie? No dobra, powiem jeszcze raz... więc odkryłam ostatnio, że nie daleko miasta ci cali Wojownicy Nadzieji mają swoje zapasy lekarstw... więc naturalnie, zamierzam je nieco... ulepszyć, hehe.
-Ah. Więc może... podmienisz im bandaże? Jeśli wyciśniesz sok z tej rośliny i delikatnie je namoczysz... to będą mieć bardzo ał-ał działanie dla skóry...
-Brzmi świetnie! A jak bardzo ał-ał to będzie?
-Tak, że... jak spróbują zdjąć ten bandaż, to skóra odejdzie razem z nim.
-Suupeer! To od wyciskania soku z tej rośliny masz takie rozpadające się ręce?
-Też... ale głównie dlatego, że jestem zombie i zgubiłam jeden talizman, który powstrzymuje moje ciało od rozkładu...
-Hehe, jak tak dalej pójdzie, to będziesz kompletnie bezużyteczna!
-Hmmm... masz... rację...
-Ale dla mnie to tylko powód do radości. Jeśli umrzesz to nie będę się musiała z tobą dzielić zasługami za otruwanie od siostrzyczki Fischl, tylko wszystkie pochwały będą tylko dla mnie!
![](https://img.wattpad.com/cover/286809998-288-k278996.jpg)
CZYTASZ
Genshinronpa Another: No More Despair!
FanfictionGdy w Teyvat nadchodzą czasy rozpaczy, Liyue Qixing ewoluuje w Wojowników Nadziei- światową organizację, która ma za zadanie go uratować. Ratowanie świata, a nawet jednego miasta, to ciężki orzech do zgryzienia- o tym przekonała się Keqing, gdy pew...