Gdy tylko Mona usłyszała nasze kroki, gwałtownie odwróciła się, rozkładając ręce. Zupełnie, jakby chciała chronić Klee swoim ciałem...
-Odsuń się- kazała jej Ganyu oschle- To sprawa między mną, a tą smarkulą. Nie twój biznes.
-Nigdy!- Mona zmarszczyła brwi- Nie pozwolę ci zabić panienki Enoshimy w taki nieciekawy sposób! To się nie godzi!
-W takim razie, najpierw zabiję ciebie.
Ganyu wyciągnęła pistolet przed siebie i wycelowała go prosto w głowę Mony. Ta sprawiła wrażenie... wystraszonej. Ale może wcale nie była, tylko próbowała wziąć ją na litość?
-Ganyu!- krzyknęłam po raz kolejny, wściekła i wystraszona.
-Jak możesz?!- odezwała się Mona- Przecież to jest jeszcze dziecko! Żeby Wojownik Nadziei odstawiał takie akcje?!
-Dokładnie, ona ma rację!- nie przypuszczałam, że kiedyś się z nią zgodzę- Ganyu, nie możesz tak po prostu...
Ganyu położyła palec na spuście.
-Jakieś ostatnie słowa?
-A-ale...- Mona zrobiła tylko większe oczy.
I Ganyu ostatecznie pociągnęła za spust. Jednak nie trafiła Mony, ponieważ ja w ostatniej chwili podniosłam jej rękę w górę, przez co trafiła nad cel. Dzięki temu, arcymag miała czas na natychmiastową ucieczkę, oczywiście biorąc ze sobą Klee. W kilka sekund zniknęła nam z pola widzenia. Ganyu posłała mi gniewne spojrzenie.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś?- zapytała spokojnie- Dałaś uciec rozpaczy. To właśnie zrobiłaś.
-Wiem, co zrobiłam. Uratowałam życie ludzi, na ratowaniu których polega właśnie nasza misja, do cholery jasnej!- odpowiedziałam wkurzona, wciąż mocno trzymając jej rękę z pistoletem- Co w ciebie wstąpiło, Ganyu?! Jesteś moją przyjaciółką, więc nie chciałam do tej pory zbyt zaznaczać swojej pozycji nad tobą, ale chyba będę musiała zacząć! Zapominasz, że musisz się słuchać moich rozkazów! Kazałam ci je zostawić, czyż nie?! Kazałam ci przede wszystkim zostać w obozie!
-To jesteś w takim razie tragicznym dowódcą.
-Ja?! To ty robisz bezsensowne rzeczy, do których napędzają cię tylko i wyłącznie twoje emocje!
-Ale robię to ze względu na ciebie!
-Ile razy mam ci powtarzać, że ja wcale tego nie chcę?! ZACZNIJ SIĘ MNIE W KOŃCU SŁUCHAĆ!
Przy ostatnim zdaniu być może trochę za bardzo podniosłam ton. Mimo to zdaje się, że wcale nie było to takie złe. Przynajmniej zrobiłam na Ganyu jakieś wrażenie. Trochę się wystraszyła.
-Jeśli dalej będziesz się tak zachowywać, to nie pozostawisz mi innego wyboru, jak zarządzenie twojej deportacji- ciężko mi to przeszło przez gardło, ale skrzyżowałam ręce, starając się być stanowcza- Bo najwyraźniej ta misja bardzo źle wpływa na twój stan ducha.
Ganyu spuściła głowę, również rozluźniła ręce. Ucieszyło mnie to, bo jej postawa wskazywała na to, że groźba deportacji nie jest jej obojętna. Postanowiłam więc jeszcze trochę pocisnąc, mając nadzieję na zahamowanie jej szkodliwych zachowań.
-To mi wygląda na naprawdę bardzo subtelne i powolne, ale zamienianie się w rozpacz- pokręciłam głową- Jednak jesteś zbyt słaba, by udźwignąć ciężar bycia na wymagającej misji, jak ta.
-W-wcale nie!- chyba trafiłam w jej czuły punkt- Nie jestem wcale... słaba...
-Skoro tak uważasz, to musisz mi to udowodnić. Inaczej wyjdzie na to, że popełniłam błąd zostawiając cię tutaj.
CZYTASZ
Genshinronpa Another: No More Despair!
FanfictionGdy w Teyvat nadchodzą czasy rozpaczy, Liyue Qixing ewoluuje w Wojowników Nadziei- światową organizację, która ma za zadanie go uratować. Ratowanie świata, a nawet jednego miasta, to ciężki orzech do zgryzienia- o tym przekonała się Keqing, gdy pew...