Po uporaniu się z dostawą mebli z Sumeru, mogliśmy wrócić do bazy. W zasadzie zeszło się nam tak długo, że wróciliśmy w nocy i od razu poszliśmy spać. Dain oczywiście został w katedrze i w naszym pokoju znów była nas tylko trójka. Jednak... tak mi jest lepiej.
Wygląda na to, że wszystko wraca do "normy" po dwóch dniach zamieszania z kapsułami. Mimo to, przez ten czas udało nam się złapać trzy osoby, a wczoraj odchaczyliśmy kolejną z naszej listy. Co oznacza, że jesteśmy już prawie na mecie i został nam już tylko... Gorou. Na którego nieudane złapanie tak bardzo wczoraj narzekała Barbara. Do tego, chciałabym też schwytać Bennett'a, Fischl i Klee. Gdyby Yanfei dostarczyli nam tak, jak Xinyan, też byłoby fajnie. Jednak ja wciąż nie mogę uwierzyć w tą plotkę, że widziano ją z rozpaczami... to mi się po prostu kupy nie trzyma. I będzie tak, dopóki nie zobaczę tego na własne oczy.-To co, Gorou jest dziś naszym celem?- upewniała się Ganyu, gdy szykowałyśmy się do wyjścia.
-Tak zakładamy- odpowiedziałam- jednak pamiętaj, że jeśli napatoczy nam się jakaś inna rozpacz z wizją, to nie zamierzam jej pominąć.
-Jejku, to już prawie koniec tej misji... myślę, że zrobiłyśmy naprawdę kawał dobrej roboty!
-Jeszcze nie skończyłyśmy, nie chwal dnia przed zachodem słońca!
-Myślisz, że to my będziemy tymi, którzy przyczynią się do uratowania świata? W końcu jeśli wszystko się uda... to chyba będzie koniec rozpaczy, czyż nie?
-Każdy Wojownik Nadziei przyczynia się do uratowania świata, Ganyu.
-No wiem, wiem... Hej, Keqing. Jak myślisz, co z nami będzie, gdy już skończymy misję?
-Pewnie wrócimy do Liyue i nie będziemy już mieszkać razem z Lumine, Paimon, Ventim i Rosarią...- trochę posmutniałam- I pewnie będziemy się z nimi wszystkimi dość rzadko widywać... A co tam będziemy robić...? Nie wiem. I chyba wolę na razie o tym nie myśleć.
Na tym skończyłyśmy rozmowę i wyruszyłyśmy w teren.
Co nas zdziwiło po dotarciu do miasta to to, że wszystkie leżące tu do tej pory zwłoki zostały nagle uprzątnięte. Czyżby stało się to za sprawą Cyno i Yae? Mam nadzieję, że to inicjatywa któregoś z nich, by w końcu tu posprzątać. Chociaż pojęcia nie mam, co mogli z nimi zrobić w przeciągu jednej nocy. Dlatego, mimo szczerych nadziei, wydawało się bardziej prawdopodobne, że to robota jakiejś rozpaczy. Nie mam pojęcia, co by to miało na celu, ale może będzie to podobna sytuacja jak przy budowie zamku. Nie znalazłyśmy jednak żadnych wskazówek po przejściu przez większość ulic, dlatego też postanowiłyśmy zobaczyć, czy może przy katedrze coś zostało "zbudowane". Chyba była to dobra decyzja, bo znalazłyśmy powód tej nagłej zmiany miasta. Nie jestem jednak pewna, czy miałam ochotę to widzieć.
Najpierw spojrzałam się na żołnierzy. Patrzyli się wystraszeni i bezradni na naszą najdalszą granicę katedralnego wału. Właśnie przy niej powstała wieża, bądź może po kształcie powinnam powiedzieć, że raczej góra. Ze zwłok, oczywiście. A na szczycie tego makabrycznego tronu, czując nieukrytą wyższość, w pełni usatysfakcjonowany siedział nikt inny jak Gorou. Śmiał się biednym żołnierzom prosto w twarz, czasami na nich szczeknął lub zawarczał. Jednak... nie do końca byłam pewna, czy tak bardzo jest mi żal naszych. Przecież mogą go łatwo ostrzelać, dlaczego tego nie robią? Na co czekają, są aż tak nieporadni? Nie mogłam po prostu w to uwierzyć. W mojej głowie zdążyły już powstać założenia na temat tej sytuacji, wywołujące we mnie irytację, dlatego też postanowiłam udać się do środka katedry i zapytać tamtych, o co tu chodzi. Gdy tylko otworzyłam drzwi, pierwsze co zobaczyłam, to wyraźnie zmartwiony Dain.-Co się dzieje tam na placu?!- nawet się nie przywitałam- Czemu siedzą bezczynnie i leją w majtki, zamiast strzelać, gdy Gorou siedzi na wprost przed nimi?! Widzieliście to?
CZYTASZ
Genshinronpa Another: No More Despair!
FanficGdy w Teyvat nadchodzą czasy rozpaczy, Liyue Qixing ewoluuje w Wojowników Nadziei- światową organizację, która ma za zadanie go uratować. Ratowanie świata, a nawet jednego miasta, to ciężki orzech do zgryzienia- o tym przekonała się Keqing, gdy pew...