VIII

27 5 0
                                    

-Dobrze, że przygotowałam wam to jedzenie...- Yae patrzyła się na nas zakłopotana.

-Jest pyszne!- skomentowałam, przełykając ostatni kęs na dziś, bo więcej nie zmieszczę.

-Dziękujemy, kapłanka, która to przygotowała, z pewnością się ucieszy. A teraz powiedzcie mi... jak tam się mają sprawy w Liyue? Co u naszego starego, poczciwego Rex Lapisa?

-U-u Rex Lapisa...?!- zdziwiłam się, że ona go zna.

-Nie wiem, nie widziałam go kilka miesięcy...- odpowiedziała Ganyu, tym samym zrzucając obowiązek odpowiedzenia na pytanie na mnie.

-U pana Rex Lapisa jest wszystko w porządku...- z jakiegoś powodu za każdym razem gdy zaczynam o nim mówić, zaczynam dziwnie się zachowywać- Dał mi nawet... misję na mojej misji. By oszczędzić jak najwięcej żyć.

-Oszczędzić jak najwięcej żyć?- Yae była rozbawiona- Haha, kto by pomyślał, że zabójcza gra aż tak bardzo zmieni nawet archona?

-Jestem pewna, że Rex Lapis przeszedł naprawdę wielką traumę... I zmieniło go to na jeszcze bardziej doskonały w swej doskonałości byt.

-Nie sądzę, żeby na jego psychice wywarło to aż takie wrażenie... po prostu zrozumiał, jak śmierć niewinnych jest bezcelowa, a dla nas wręcz szkodliwa. Nie przesadzę, jeśli powiem, że gatunek ludzki jest obecnie zagrożony wyginięciem. Kim byłyby archony, gdyby do tego doszło?

Czy ona właśnie podważa doskonałość Rex Lapisa? Mam czuć się urażona za obrazę idol... znaczy się, uczuć religijnych?

-Zdajesz się dobrze znać Rex Lapisa- teraz to zaczęłam się złośliwie uśmiechać.

-Tak, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. I znamy się od wieków.

-Od wieków?

-Oh, chyba zapomniałam ci o tym wspomnieć, Keqing- odezwała się Ganyu- Yae Miko nie jest człowiekiem. Jest kitsune. Trochę można to porównać... do adepti, jak sądze.

-Ahahaha, więc stąd się znacie!- byłam teraz okropnie zawstydzona moim zachowaniem- Hahaha, kto by pomyślał...

Teraz muszę pamiętać, by zwracać się do Yae Miko z odpowiednim szacunkiem... Nie chcę, by do Rex Lapisa doszły jakieś niekorzystne dla mojej reputacji wieści.

-Myślałam, że skoro przyjaźnisz się z Ganyu, to nie czujesz dyskomfortu przebywając z istotami nadprzyrodzonymi...- Yae zrobiła niepokojącą minę.

-Ależ ja się przecież czuje bardzo swobodnie...- jednocześnie nie chciałam wyjść na niekompetentną strachajłę...

Usłyszałam, że na teren świątyni wszedł chyba ktoś jeszcze. Miko też to zauważyła. Przeprosiła nas i wstała od stołu, chociaż w sumie i tak już zjadłyśmy. Razem z Ganyu zerknęłyśmy, co to za gość postanowił tu przybyć. Mam tylko nadzieję, że nie jest to ktoś niebezpieczny.

-Witaj, Heizou. Jakieś dobre wieści?- przywitała go Miko- Znalazłeś w końcu coś?

Był to chłopak o wiśniowym odcieniu włosów, zielonych oczach i białej koszulce. Nie znam go, ale dziwne by raczej było, gdyby było odwrotnie.

-Niestety, wciąż nie znalazłem żadnych dowodów- westchnął przybysz, który zdawał się nazywać Heizou- intuicja mówi mi, że faktycznie jest coś z nią nie tak... ale nie ma zupełnie nic, co by to potwierdzało! To frustrujące!

-Więc skoro coś jest nie tak, to musi być gdzieś jakiś dowód. Szukaj dalej- Yae zmarszczyła brwi. To definitywnie jakaś poważna sprawa.

-Będę szukać, o to się nie musi pani martwić. Nawet, gdyby mi pani nie płaciła, szukałbym dalej, bo przecież od tego zależy dobro ludzkości...

Genshinronpa Another: No More Despair!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz