V

24 6 0
                                    

Skoro mając już spadochron spadałam powoli i w miarę bezpiecznie, mogłam podziwiać z góry całe Liyue. Trochę mnie dobił ten widok, bo idealnie ukazuje skalę zniszczeń. Według moich obserwacji, powinnam wylądować gdzieś w lesie na wzgórzu Wuwang. Mam tylko nadzieję, że jest tam w miarę bezpiecznie, ale na szczęście, sam las z mojej perspektywy nie wygląda na zniszczony. Zaczęłam też myśleć nad tym, co powinnam zrobić, jak już wyląduję. W takiej sytuacji muszę chyba wrócić się do Rdzenia i zreportować o całej dotychczasowej sytuacji. Jednak czy to nie byłoby pójście na łatwiznę? W końcu dostałam ważną misję, a gdy wrócę bez niczego, będzie to znaczyć, że zawiodłam. Być może znów zamkną mnie z komputerem w czterech ścianach na nie wiadomo ile, bo stwierdzą, że tylko do tego się nadaję. Jeszcze po tym, jak straciłam wizję. Nie, zdecydowanie nie mogę wrócić, bo będę skończona. Wypełnię powierzoną mi misję i odzyskam moją wizję! Od wzgórza Wuwang nie jest już tak daleko do Mond, więc myślę, że powinnam dać radę znaleźć się tam w przeciągu kilku godzin.
Zbliżałam się już do gruntu. Jednak w związku z tym, że jest tutaj las, lądowanie nie jest najłatwiejsze. Jak tylko mogłam, starałam się balansować tak, by wyminąć gałęzie, ale niezbyt mi się to udało. Na wstępie byłam już cała podrapana, a jakby tego było mało, spadochron zaczepił się o gałęzie, więc zawisłam kilka metrów nad ziemią. No świetnie. Wierciłam się i wierciłam, by spadł, ale niestety wynikło z tego tylko to, że zaplątałam się w sznurek i utknęłam jeszcze bardziej. Świetnie, teraz ani go nie urwę, ani nie odepnę spadochronu. Rzucałam się jak jakaś wyłowiona ryba z pół dnia, po czym stwierdziłam, że jestem zbyt zmęczona i dlatego mam za mało siły. Skoro nikogo tu nie ma, a ja póki co i tak nie zejdę, to... pójdę spać, by odzyskać moją energię.

*****

-Keqing? Keqing...? Halo, Keqing! Odezwij się! Wstawaj! Mów do mnie!- ktoś krzyczał.

Próbowałam skojarzyć, gdzie ja teraz jestem. Ah, no tak, wzgórze Wuwang, zaplątana w spadochron na drzewie. Ktoś mnie woła... czyli ktoś mnie znalazł?! Oh nie, chyba spalę się ze wstydu...
W związku z tym, że nie odpowiedziałam, tajemnicza osoba szturchnęła mnie palcem w ramię.

-Ej, ktoś ci pozwolił mnie dotykać?!- nakrzyczałam na tą osobę, zanim odwróciłam głowę i zobaczyłam, kto to jest...

-Przepraszam...- pisęła dziewczyna.

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To...

-Ganyu...? To naprawdę ty...?

-Tak... fajnie cię znowu zobaczyć, Keqing- uśmiechnęła się.

Tak się ucieszyłam, że znowu zaczęłam się szarpać. Chciałam jak najszybciej ją uściskać, ale wygląda na to, że... wciąż nie potrafię się uwolnić.

-Nie ruszaj się przez moment, zaraz ci pomogę...- poleciła mi Ganyu.

Wzięła swój łuk i wycelowała strzałą w spadochronowe linki nade mną. Gdy wystrzeliła, zostały one przecięte i z hukiem spadłam na ziemię. Jednak wysokość niecałych dwóch metrów nawet nie jest porównywalna do tego, jak rozbił się helikopter... później Ganyu pomogła mi wyplątać się z tych linek i wkrótce byłam wolna. Gdy tylko się to stało, rzuciłam się Ganyu na szyję.

-Ganyu! Ile to już czasu minęło?- próbowałam nie rozpłakać się ze wzruszenia- Nie widziałam cię przez całe długie miesiące! Myślałam, że już cię nigdy nie zobaczę!

-Ja też tak strasznie się cieszę, Keqing! Tęskniłam!- Ganyu albo nie udało powstrzymać się od łez, albo nawet nie próbowała.

Genshinronpa Another: No More Despair!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz