Gdy się obudziłam, z pewnością jeszcze było ciemno. Więc dlaczego się tak stało? To chyba przez ten hałas... chwila, jaki hałas? Ktoś jest w moim pokoju? Miałam przynajmniej takie wrażenie... jednak byłam jeszcze w stanie pół-snu, więc moje reakcje były nieco... za wolne, jak się okazało. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam nad sobą postać. Zakapturzoną i zamaskowaną, a w ręce miała nóż wymierzony prosto w stronę mojego gardła. Przez zakrytą twarz i szeroką płachtę nie wyglądała nawet zbyt ludzko, tylko jak... śmierć. Jeszcze za nim ten nóż na moim gardle w ogóle wylądował, już miałam wrażenie, że umieram. W jednej chwili serce stanęło, zrobiło mi się zimno, a z ust prawie wydobył się okrzyk z resztek pozostałych, nie sparaliżowanych mięśni. Jednak nie zdążyłam krzyknąć. I nie dlatego, że złowieszcza postać ostatecznie zakończyła moje życie, tylko... ona sama syknęła z bólu, a nóż wypadł jej z ręki, którą to pospiesznie schowała.
Okazało się, że drzwi od mojego pokoju były otwarte, a w nich stała Ganyu. W ręku miała pistolet, wyciągnięty w stronę tajemniczej postaci. Wszystko stało się jasne: przeżyłam tylko dlatego, że Ganyu przestrzeliła napastnikowi dłoń. Gdy ten się odwrócił i ją zobaczył... zniknął. Znaczy, uciekł gdzieś bardzo szybko, ale zdecydowanie nie było to przez te same drzwi w których stała Ganyu, co było dość dziwne, bo wydawało mi się, że to było jedyne wejście.
Gdy oprócz nas już nikogo tutaj nie było, Ganyu podbiegła do mnie wystraszona.-Keqing! Nic ci nie jest?!
-Nie... wszystko w porządku...- wydukałam będąc wciąż zaspana, a do tego w szoku- Kto to był...?
-Nie wiem. Jakiś zamaskowany morderca, najwyraźniej.
Na podłodze przy moim łóżku leżał ten nóż, który upuścił napastnik. Podniosłam go i dokładnie obejrzałam z każdej strony. Naprawdę przed chwilą mogłam zginąć... była tu jeszcze krew, tak samo, jak na moim prześcieradle. Ale pewnie to krew napastnika, którą stracił po tym, jak Ganyu w niego strzeliła.
-Dziękuję...- powiedziałam do niej- skąd wiedziałaś, żeby tu przyjść...?
-Usłyszałam w twoim pokoju jakiś rumor- odpowiedziała- śpisz zaraz za ścianą, więc przypuszczam, że mogłam coś usłyszeć i się obudzić... trochę mnie to zaniepokoiło i przyszłam sprawdzić, co się dzieje.
-Dziwne, że ja się nie obudziłam wcześniej... miałam naprawdę ogromne szczęście.
Musiałam wziąść kilka głębokich wdechów, by się uspokoić i wszystko powoli sobie poukładać w głowie. Ganyu cały ten czas siedziała przy mnie. Miałam wciąż uczucie, jakby to był zły sen, ale najwyraźniej wszystko jest prawdą...
-Która jest godzina?- zapytałam.
Ganyu, zdaje się, że też nie wiedziała, ale zauważyła, że w tym pokoju jest zegarek. Podeszła bliżej do niego, by lepiej się przyjrzeć, bo w końcu było ciemno.
-W pół do czwartej nad ranem.
-Cóż... chyba będę się bała zasnąć tu znowu...- stwierdziłam- więc raczej zostanę przytomna...
-Może powinnyśmy powiadomić Kokomi o tym, co się stało?
-A wiesz, gdzie jest jej pokój?
-Eh... nie. A przy takiej ilości pokoi chyba ciężko będzie go znaleźć... Hu i Beidou też nie wiem, gdzie śpią... Chyba lepiej faktycznie poczekać z tym do rana, aż wszyscy się obudzą i wyjdą na śniadanie. Tylko martwię się, że ten morderca zaatakuje kogoś jeszcze...
-Hmm...- zastanowiłam się mocno, bo faktycznie istniało takie ryzyko- To skoro do rana i tak nie mamy co robić, to może będziemy patrolować cały korytarz?
CZYTASZ
Genshinronpa Another: No More Despair!
FanfictionGdy w Teyvat nadchodzą czasy rozpaczy, Liyue Qixing ewoluuje w Wojowników Nadziei- światową organizację, która ma za zadanie go uratować. Ratowanie świata, a nawet jednego miasta, to ciężki orzech do zgryzienia- o tym przekonała się Keqing, gdy pew...