XVI

18 4 0
                                    

Dotarliśmy w końcu do pokoju, który... zdawał się być wieżą lotniczą. Takie same radary, które określają pozycję obiektów lecących w pobliżu (aktualnie nieaktywne), mapa, jakieś inne ekrany, mikrofony... więc to ich jedyny budynek? I mają go od wszystkiego? Cóż, nie powinnam wymagać zbyt wiele od tej nacji. Bardziej interesujące jednak niż wystrój tego miejsca, były osoby przebywające tutaj. Po pierwsze, w oczy rzucał się jakiś związany i zakneblowany mężczyzna na podłodze. Nad nim, z rękami na biodrach i wściekłym wyrazem twarzy stała Lumine, a obok niej lewitowała Paimon, powtarzając jej pozycję. Miło je znowu zobaczyć, nie widziałam ich od wieków...

-Oh, to przecież Keqing! I Ganyu!- gdy Paimon tylko nas zobaczyła, od razu wróciła do bycia beztroską.

-Hej dziewczyny!- pomachał im Venti- Wróciłem z naszymi gośćmi!

-Całe szczęście, że nic wam nie jest, naprawdę się martwiłam- Lumine też teraz do nas podeszła, zostawiając zakneblowanego mężczyznę samego.

-Cześć, Lumine!- ucieszyłam się na jej widok- Kopę lat! Tęskniłam za tobą!

-Oh... a przypomnij mi, kim ty jesteś?

Trochę mnie to zabolało. Wiem, że nie widziałyśmy się naprawdę spory kawał czasu, ale naprawdę wystarczyło to, by już całkiem o mnie zapomnieć? Byłam dla niej aż tak mało ważna? Myślałam, że nie zapomni przyjaciółki takiej, jak ja...

-Keqing... mam na imię Keqing...- westchnęłam- kiedyś chyba się przyjaźniłyśmy, co nie?

-Nie smuć się, Keqing- Paimon poklepała mnie po ramieniu- to nie wina Lumine. Od kąd usunęli jej wspomnienia na potrzeby zabójczej gry, tak nadal ich nie odzyskała. I wątpliwe jest, że kiedykolwiek je odzyska...

To ostatnie zdanie szepnęła mi na ucho. To jest naprawdę przykre dla nas, i musi być też i dla niej...

-Przepraszam, nie chciałam cię zasmucić, ani nikogo...- Lumine bardzo się zmartwiła- ale skoro kiedyś byłyśmy przyjaciółkami, to napewno zostaniemy nimi znowu! Jak cię tylko... znowu poznam... Tak jak Paimon!

-Wszyscy musieliśmy to przeboleć...- szepnął do mnie Xiao.

-To naprawdę smutne, że straciłaś wspomnienia, Lumine i nikogo nie pamiętasz...- zaczęła mówić Ganyu- Ale pozwól, że zapytam trochę nie na temat... co to za związany koleś na podłodze?

Odniosłam wrażenie, że niektórzy z nowo przybyłych zauważyli go dopiero teraz...

-A, on- Lumine odwróciła się i popatrzyła na niego z pogardą- To Pallad, właśnie przez niego mieliście ten wypadek.

-Przez niego?- Hu przyjrzała się mu bliżej.

-Tak, on pracował do tej pory na wieży lotniczej i miał was wyczekiwać. Dostaliśmy cynka z Inazumy, że przy starcie zostaliście zaatakowani, ale i tak udało się wam wystartować. Był tu sam i ostatnie, czego się spodziewałam to to, że zacznie w was strzelać rakietami! Dobrze, że Paimon w pewnym momencie tu zajrzała!

-Dziękujemy, Paimon- Beidou stwierdziła, że pochwali ją osobiście. Nie da się ukryć, że bardzo to małej schlebiało.

-Ale dlaczego w nas strzelał, skoro pracował z wami...?- nie rozumiała Ganyu.

-Widzisz jego oczy?!- Paimon, dosyć mało delikatnie, zadarła jego głowę do góry, żebyśmy lepiej widzieli- To rozpacz! Zdrajca!

-Mieliście zdrajcę w szóstej dywizji?- zmartwiłam się.

-Był bardziej technicznym niż żołnierzem, ale tak- potwierdziła Lumine- trzeba będzie zabrać go na dwór i zabić. Nie chcę brudzić podłogi krwią.

Genshinronpa Another: No More Despair!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz