Tymon
Odjechaliśmy kawałek dalej. Zatrzymałem się w bezpiecznym miejscu. Ściągnąłem z siebie wszystko, czując jak śmierdzę potem. Zapakowałem do siatki i schowałem do bagażnika. Ruszyłem.
Marcel nie odzywał się całą drogę. Patrzył w szybę jak wykuty z kamienia. Próbowałem zagadać. Wyciągnąć od niego, gdzie jest Weronika i co się z nimi dzieje. Po chwili zrozumiałem, że nic z tego. Niczego się od niego nie dowiem. Właśnie stracił brata, kogoś, kto jako jedyny bronił go przed ojcem w dzieciństwie. Kogoś, kto wszystkiego go nauczył, bo ojciec spisał Marcela na straty, inwestując cały swój czas w Sławka. Odebraliśmy mu brata po raz drugi. Potrzebował czasu, żeby pogodzić się z emocjami, więc postanowiłem dać mu spokój.
Zaparkowałem pod domem, ignorując kolejne połączenie od ojca. Najpierw zabrałem klucze od Krystiana i wziąłem jego telefon, żeby zablokować dostęp do monitoringu domu. Podziękowałem, obiecując, że się odwdzięczę. Marcel w tym czasie czekał w samochodzie. Nie miał ochoty na rozmowy i powitania. Gdy Krystian odjechał, wysiadł i ruszyliśmy w stronę domu. Otworzyłem drzwi, przepuszczając go pierwszego. Dobiegła do mnie melodyjka z bujaczka, a po chwili Jula wyłoniła się z kuchni.
– Miałeś... – zatkało ją. Zrobiła wielkie oczy, wpatrując się w Marcela – dać znać.Wyciągnąłem ostrzegawczo rękę, widząc, że najchętniej rzuciłaby się mu się w ramiona.
– On musi się przespać. Później porozmawiamy.Julia mocniej ścisnęła ścierkę. Marcel nie reagował, jakby był kukiełką. Pociągnąłem go za łokieć i ruszył za mną do pokoju gościnnego. Wskazałem łóżko i uprzedziłem, że ma nie robić nic głupiego.
Przytaknął głową, siadając brudnymi ciuchami na czystej pościeli. Nie miałem pewności, co robić. Wyjść, nie wyjść? Zaufać mu, nie zaufać? Ucieknie, jeśli się odwrócę?
– Potrzebujesz czegoś? Jesteś głodny, chce ci się pić, może masz ochotę się wykąpać?– Nie.
– W porządku. – Zagryzłem wargę, wciąż bijąc się z myślami. – Gdybyś czegokolwiek potrzebował, wołaj.
Ponownie przytaknął głową, nie patrząc na mnie. Czy powinienem załatwić mu psychologa Julki? Czy to ten moment, gdy życie złamało Marcela?
Wyszedłem, zostawiając go na chwilę samego. Emocje nadal ze mnie nie zeszły, czułem się jak w jakiejś grze. Julia zasypała mnie pytaniami, ale nie mogłem odpowiedzieć. Poprosiłem, że zrobiła mu herbaty i coś do jedzenia. Gdy miała zajęte ręce odpuszczała. Ważne, że czuła się potrzebna, a nie drążyła tematu.
Zadzwoniłem do ojca, który już wiedział o wszystkim i nie był zadowolony, że Marcel ma zostać na noc pod moim dachem. Szansa szansą, ale bezpieczeństwo moich dziewczyn powinno być dla mnie najważniejsze. Było. Wierzyłem, że Marcel nie skrzywdziłby Julii i Bianki. W końcu tata odpuścił, ale kazał mi się regularnie meldować, choćby wysyłając emotkę, że wszystko gra. Zgodziłem się na taki kompromis. Na to, że ojciec będzie dziś w nocy spał u nas też się zgodziłem. Zbyt wiele nerwów kosztowało go wychowywanie mnie. Nie chciałem dokładać kolejnych. Nie zasnąłby, bojąc się, że Marcel zamieni się w autentycznego Matrysa, a sytuacja z krwawą sypialnią się powtórzy.
Próbowałem myśleć, jak ojciec, bo nim byłem. Też miałem już dziecko. To pomogło. Zrozumiałem jego intencje i strach. Poza tym mógł się przydać. Należał do Starszyzny, więc istniała szansa, że przekona Marcela, żeby podał adres Weroniki. Ktoś powinien ją powiadomić, co się dzieje i sprowadzić do domu. Z nim Marcel mógł się targować, ja nie mogłem wiele obiecać.
Najpierw zaniosłem mu przekąskę i herbatę. Nie wyglądał na głodnego, ale po kubek sięgnął.
– Napisz adres, pod którym znajduje się Weronika, Kuba i twoja mama. – Przesunąłem bliżej kartkę i długopis. – Od razu ktoś po nich pojedzie. Powiadomią, że jesteś cały, pomogą się spakować i przywiozą do ciebie.
CZYTASZ
Wspólnota III - Jestem sobą (zakończona)
RomanceJulia i Tymon starają się naprawić swoje małżeństwo. Poskładać to, co ich rozdzieliło i odnaleźć to, co ich kiedyś połączyło. Z każdym krokiem w przód, będą musieli na nowo nauczyć się przeskakiwać przeszkody. A przeszkód będzie wiele...