~ Rozdział 38 ~

1.1K 108 202
                                    

Marcel

Schowałem dłonie do kieszeni kurtki, wypuszczając z siebie mgiełkę. Już nie paliłem, ale temperatura mocno spadła z dnia na dzień, chociaż śniegu nie było ani odrobiny. Rozejrzałem się i zauważyłem z daleka samochód Tymona. Dzwonił wczoraj wieczorem, twierdząc, że musi z kimś pogadać, ale był spokojny. Dzisiejszy telefon mnie zszokował, bo nagle zmienił zdanie, a dodatkowo jego zdenerwowanie dało się wyczuć z daleka. Coś się stało...
– Hej. – Otworzyłem drzwi pasażera i wślizgnąłem się na swoje miejsce. – Co się dzieje?

Ruszył, nie odpowiadając na pytanie.
– Cześć. – Nawet nie patrzył na mnie przez całą drogę, prowadząc samochód w całkowitym milczeniu. Coś się stało. Zaparkował niedaleko naszej starej podstawówki i odpiął pas, wzdychając ciężko. – Potrzebuję twojej pomocy, a raczej wiedzy i doświadczenia. Chcę mieć monitoring. Jedna kamera na furtkę, druga na drzwi wejściowe, a trzecia na taras.

– Tym...

– Wiem – przerwał mi. – Nie dasz rady mi sam tego zamontować w twojej aktualnej sytuacji, ale chociaż poradź coś. Daj namiar na fachowca, któremu mogę ufać. Obraz musi się nagrywać, żebym mógł się do niego cofnąć w razie czego. Można zerkać na kamery przez jakąś aplikację w telefonie, czy to możliwe tylko w filmach?

W końcu spojrzał na mnie pytająco, a więc dostałem szansę, żeby wejść mu w słowo. Westchnąłem głośno, nie wiedząc, od czego w ogóle zacząć.
– Pomogę ci, ale najpierw wyjaśnij spokojnie, skąd ten pomysł? Po co kamery? Przecież ty masz w ogrodzie dwumetrowy mur.

– Skoro ja potrafię przeskoczyć mur, to ktoś inny też. A kamery mogą być widoczne. Im bardziej ktoś się wystraszy, tym lepiej. Dwa razy się zastanowi, zanim się zbliży na krok. – Zaczął grzebać w wewnętrznej kieszeni czerwono-czarnej kurtki. – Dom ma być bezpieczny. Zawsze. – Podał mi jakąś kartkę, a ja czułem, że wcale nie chcę tego czytać.

Zacisnąłem zęby, spoglądając na jego spiętą twarz. Wyprostowałem papier, robiąc wielkie oczy. Niewiele rozumiałem z tego, co się wokół dzieje. Tym bardziej, że ostatnio całe dnie głównie spędzałem przed telewizorem.
– Co to jest?

– Julia znalazła w skrzynce na listy.

– Wydrukowane? – Próbowałem dać kartkę bardziej pod światło, żeby lepiej się przyjrzeć.

– Ręczna robota.

– Pieprzysz. Ale ktoś się napracował. – Nie wiedziałem, czy wysiłek włożony w każdą literę nie jest bardziej przerażający od samych słów: Dobrze sypiasz?

– Ale kto? To pytanie sugeruje, że mam coś na sumieniu i nie potrafię spokojnie spać...

– Myślisz, że to ma związek z Czarnym? – Nadal przyglądałem się literom, jakbym miał odkryć jakiś trop. – To ktoś od niego?

– Nie wiem. – Potarł ciężko twarz. – Znasz kogoś, kto potrafi tak pisać?

– Nie, ale znam ciebie i siebie. Co byś zrobił, gdybyś chciał podłożyć taki list?

– Przekupiłbym kogoś albo zastraszył, żeby zrobił to za mnie. Żadnych śladów.

– Właśnie.

– Więc jestem w dupie... – Opadł na oparcie fotela z przegraną na twarzy. Zrobiło mi się go żal. On naprawdę nie wiedział, co zrobić z tym świstkiem papieru.

– Znajdę ci na szybko kogoś od tych kamer, przyjadę z nimi i wszystkiego dopilnuję. Przecież nie wynajmiesz żonie ochroniarza. Ostatnio się zorientowała?

Wspólnota III - Jestem sobą (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz