11.Niespodziewany gość.

1.8K 38 21
                                    

— Barkley umiesz może te srinusy, pizdusy i kutangesy? — zapytał Ethan, z którym rozmawiałam właśnie przez telefon.

— Umiem Shelley i wymówienie sinus, cosinus i tanges nie jest wcale takie trudne — powiedziałam znudzona, przewracając jednocześnie stronę Makbeta.

— O to świetnie. Zrobisz mi pracę domową — postanowił, a ja się zaśmiałam.

— No jasne. Zawijam kiecę i lecę — wyśmiałam go i poprawiłam się na krzesełku.

Usłyszałam, że ktoś wjeżdża na podjazd mojego domu, dlatego spojrzałam za okno, by zobaczyć kto przyjechał.

— No weź, nie bądź taka — nalegał, a ja prychnęłam.

Z czarnego Range Rovera wysiadł wysoki brunet średniego wieku. Udał się w stronę naszych drzwi frontowych i po chwili zniknął mi z pola widzenia.

— Coś przerywa, muszę kończyć — powiedziałam i zaczęłam trzeć głośnik o materiał topu.

— Kurwa, Barkley, moje uszy. Przestań szorować ten głośnik — powiedział z irytacją w głosie.

— Paaa — przeciągnęłam i od razu się rozłączyłam.

Wsunęłam telefon do kieszeni dresów i zamknęłam książkę, wstając z krzesełka.

Z reguły nie ingerowałam w to kto przyjeżdżał do mnie do domu, bo do mojej mamy odkąd pamiętam przychodziło wiele ludzi. Ale w Hawthorne to pierwsza nieznana mi osoba, która się tu pojawiła.

Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam, żeby móc cokolwiek usłyszeć.

— Wyjdź stąd, Hugo. Obie nie chcemy cię widzieć — wypaliła moja mama, która była już dość bardzo zdenerwowana.

— Nie wiem czy wiesz, Robin, ale jest ona tak samo moją córką jak i twoją — warknął, a ja zamarłam.

Miałam wrażenie, że momentalnie grunt pod moimi nogami się zapadł, a serce zamieniło się w najtwardszą skałę. Moje myśli automatycznie ucichły, a zastąpiła je jedynie głucha cisza.

Nie, nie, nie. Na pewno musiałam się przesłyszeć.

Na chwiejnych nogach podeszłam do schodów i zaczęłam powoli po nich schodzić. W uszach mi szumiało, a głosy dobiegające z dołu zamieniły się w stłumiony krzyk. Nie kontrolowałam tego co robię. Nogi same mnie niosły do przodu, a serce wydawało się przestać pracować.

Moim oczom ukazał się wysoki latynos, którego elegancja pokazywała, że należał do wyżej postawionych ludzi w swoich rejonach. Trzymał hardo głowę, na której widniała idealnie ostrzyżona, ciemna broda i burza bujnych loków tego samego koloru. Niebieskie oczy skanowały wzrokiem moją mamę, a na jego cerze odznaczało się kilka zmarszczek.

— Madeline, wróć na górę — poprosiła moja mama, wycierając pojedynczą łzę, która spłynęła po jej policzku.Zawsze starała się być odporna na wszystko. Rzadko, kiedy widziałam ją w dołku emocjonalnym. Jednak w końcu po takim czasie pękła i już tak dobrze nie radziła sobie z ukrywaniem tego wszystkiego, co tłumiła przez tyle lat.

— Skoro moja mama powiedziała, że masz wyjść to masz wyjść — warknęłam cicho w jego stronę, nie do końca wiedząc co właśnie robię. Ciśnienie mojej krwi gwałtownie wzrosło, a adrenalina w moim ciele sięgała już zenitu.

On zerknął na mnie smutnym spojrzeniem i gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, znalazłam w nich coś znajomego.

Miałam jego oczy.

— Wiem, że jesteś teraz w szoku, ale musisz mnie wysłuchać. Jesteś moją córką i kocham cię najbardziej na świecie. Nie daruje sobie jak cię nie odzyskam — odpowiedział, starając się załagodzić mój stan po czym złapał mnie za rękę.

ImperfectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz