Rozdział 7

557 28 3
                                    

"Kiedy stoję na głowie
I czuję tę bolesną potrzebę
Boggeyman, tak, on przyjdzie po mnie"

***

Minął już ponad tydzień. Ponad tydzień odkąd widziałam lub rozmawiałam z Harrym. To był ponad tydzień ignorowania jego telefonów i wiadomości. Tydzień próbowania wyciągnięcia ziarna od niego, które zostało zasadzone w moim mózgu, ale tylko wzrosło i utkało sobie drogę na stałe jak chwast.

Ta ostatnia noc, kiedy go widziałam, zakończyła się bez żadnych incydentów. Wciąż nie mogę uwierzyć w kwotę, którą Harry wręczył mi pod koniec nocy. Pięćset dolarów wydawało się śmieszne za kilka godzin zdjęć, ale on upierał się, że tyle właśnie zgodził się zapłacić właściciel.

Patrzyłam, jak Harry wychodzi tej nocy z dwiema kobietami, a dół mojego żołądka lekko opadał, gdy obserwowałam. Jeśli po tym, co wydarzyło się w łazience, nie potrzebowałam więcej zapewnień, że powinnam zerwać z nim więzi, to z pewnością był to dla mnie gwóźdź do trumny.

To, co robi, to jego sprawa. Nawet mnie to nie dotyczy, ale po tym, co zrobił w toalecie, a potem wyszedł z dwiema kobietami tak swobodnie, uśmiechając się do mnie, gdy wychodził, było kolejną oznaką jego zachowania, którego nie chcę być częścią.

Właścicielowi zdawały się podobać zdjęcia, które mu wysłałam, co było zaskoczeniem, biorąc pod uwagę ohydne rzeczy, które się na nich działy, ale przypuszczam, że o taki wizerunek im chodziło.

Byłam zaskoczona, gdy dostałam kilka maili, w których próbowano mnie przekonać do zrobienia większej ilości zdjęć promocyjnych dla klubu, ale grzecznie odmówiłam. Andy rozpętałby trzecią wojnę światową, gdybym wspomniała o zbliżeniu się do tego miejsca - albo do Harry'ego ponownie.

Nie usłyszałam od niego końca o tamtej nocy przez trzy dni, albo jak bardzo był rozczarowany tym, że miałam jakąś relację z Harrym w pewnym momencie. Nadal pomijam szczegóły i zaznaczam tylko, że to było lata temu.

Nie sądzę, żeby cokolwiek, co powiedziałam, mogło coś zmienić. Poszedł na bardzo długie, barwne styczne o swoich dokładnych przemyśleniach na temat Harry'ego i o tym, jak ludzie tacy jak on są wszystkim, co jest złe na świecie.

Po prostu czuję ulgę, że sprawy wróciły do ​​pozorów normalności i że udało mi się utrzymać decyzji o trzymaniu się od niego z daleka.

"Abby, czy możesz wziąć jedną ze skrzynek na mleko z chłodni, słońce?" pyta Maurine, układając różne torebki ziaren kawy przy blacie.

Maurine jest zdecydowanie jedną z najsłodszych kobiet, jakie spotkałam i czuję się błogosławiona, że mam ją za szefową.

Jest uroczą kobietą w średnim wieku, którą poznałam, kiedy zaczęłam przychodzić do tej małej kawiarni codziennie, kiedy się tu przeprowadziłam i w końcu zaproponowała mi pracę. Ona tak naprawdę mnie tu nie potrzebuje i wiem o tym. Myślę, że trzyma mnie tu tylko dla towarzystwa.

Jest lekko ekscentryczna i ma lekką obsesję na punkcie kryształów. Nieustannie poucza mnie o ich mocach i znaczeniach, ale uważam, że to urocze.

"Jasne, że tak" uśmiecham się, wycierając ręce w przód fartucha i wychodzę na zaplecze. Przyniesienie mleka zajmuje mi więcej czasu niż było to konieczne. Ta lodówka często ma wszystko poupychane i desperacko potrzebuje uporządkowania.

Wchodzę do środka z chłodni na zapleczu i prawie upuszczam skrzynkę w rękach, gdy widzę, kto stoi przy ladzie.

Oparty na rękach, z szerokim uśmiechem rozmawia z Maurine, z charyzmą sączącą się z każdego słowa i maniery.

Stall (h.s.) TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz