+ Rozdział XXVII +

1K 64 75
                                    

No i nadeszły.

Zwarta i gotowa, by iść do szkoły, po raz dziesiąty sprawdziłam zawartość mojej torebki.

Wszystkie wciąż są na miejscu.

Powolnym krokiem ruszyłam do drzwi. Jednak zatrzymał mnie głos Ayumi:
- Uuuu... Cóż takiego w dzień taki, jak dzisiaj Fumi może mieć w torebce? - uśmiechnęła się wymownie.

- Spadaj Ayu, dobrze wiesz co tam ma - syknęła Kiri, stając obok mnie przy drzwiach do akademiku. Stamtąd wspólnie pokonałyśmy drogę do szkoły.

Już miałam wejść do budynku, gdy zauważyłam Shoto przy drzwiach. Moje serce zabiło, a ręce zacisnęły się mocniej na torebce. Widząc to, dziewczyny posłały mi pokrzepiający uśmiech. Chłopak minął nas, nawet nie spoglądając w tym kierunku.

- Dawaj, Fumi! Masz jeszcze dużo okazji. Uda Ci się! - usłyszałam krzyk Ochy, która pojawiła się przed nami, nie wiadomo kiedy.

Tuż za nią stały Momo i Jiro. Widząc opakowanie czekoladek w dłoniach tej pierwszej, posłałam jej zdeterminowane spojrzenie, które odwzajemniła. Dzisiaj nasza rywalizacja miała się zakończyć.

Drugą próbę wręczenia czekoladek podjęłam w trakcie obiadu. Niestety przeliczyłam swoje siły. Stolik 2A był oblegany tak bardzo, że nawet Izuku już nie udało się tam wcisnąć. Zaprosiłam go więc do zjedzenia z moją klasą.

- Dzięki Fumi. - odparł, kładąc swoją tacę obok mojej.

- Nie ma sprawy. - chłopak wydawał się lekko niepewny, ale już po chwili włączał się w nasze dyskusje, jakbyśmy znali się od wieków.

- Chciałem z nimi usiąść, jednak przez walentynki wszystkie dziewczyny są... - urwał, nie mogąc znaleźć przymiotnika, który by nas nie uraził.

- A co? Smutno ci, że nie dostałeś czekoladek? - rzuciła Nozomi, dziewczyna którą poznałam na festiwalu. Mimo że nie chodziła do naszej klasy, co jakiś czas spędzałyśmy razem czas.

- To nie tak! Ja po prostu... - Midoriya zrobił się czerwony.

- Rozumiemy. Ona się tylko z tobą droczy - przerwałam, nim chłopak wybuchł z zawstydzenia.

- A ty dajesz komuś czekoladki? - zapytał, gdy już się uspokoił. Słysząc to zdanie, dziewczyny gwałtownie rzuciły mu rozbawione spojrzenie.

- Oczywiście, że daje - odparła jedna z nich.

- Och... Mogę zapytać komu? - ich uśmiech powiększył się na dźwięk tych słów.

- Eh... - mruknęłam i półszeptem dodałam - Shoto - twarz chłopaka zrobiła się niewyraźna. Przez chwilę przeszedł przez nią grymas, ale ostatecznie usadowił się tam niezręczny uśmiech.

- A więc to tak - po chwili ciszy wstał gwałtownie i rzucając tylko "muszę już lecieć, dzięki" odszedł, przeciskając się przez tłum.

- To było dziwne.

Po raz kolejny spróbowałam zaraz po bohaterstwie, jednak też skończyło się klapą. Byłam tak zaaferowana naszym zadaniem, że niemal zgniotłam przysmak.

I tym sposobem moje lekcje się skończyły. Klasa druga miała ich jeszcze parę, jednak uznałam, że czekanie tu przez ponad godzinę nie ma sensu. Wrócę tu i wtedy mu je dam.

Z takim właśnie postanowieniem zmieniałam buty, gdy nagle usłyszałam płacz.

Odwróciłam się, by zobaczyć z której strony dochodzi i stanęłam jak wryta.

To była Momo.

Siedziała na ławce w holu. Obok niej usadowiły się Ocha i Tsuyu. Przez chwilę zastanawiałam się, czemu nie ma tam Kyoki, jednak myśl szybko uleciała z mojej głowy. Podeszłam do nich.

- Co się...? - nie zdążyłam dokonczyć pytania.

- Zostałam odrzucona. - rzuciła dziewczyna, ocierając łzy. Niemal podskoczyłam, gdy gwałtownie wstała i złapała mnie za dłoń. - Odrzucił mnie rozumiesz? To znaczy, że wygrała.. Wygrałaś! - głos jej się łamał - tak więc nie zmarnuj tego i daj mu te czekoladki. Jest na drugim piętrze. - i odeszła, a wraz z nią reszta dziewczyn, uprzednio rzuciwszy mi niewyraźne spojrzenie.

Jednak nie to się liczyło.

Szybko wbiegłam na drugie piętro, dziękując sobie, że wciąż nie zmieniłam obuwia.

Zbyt zaaferowana tym co usłyszałam, wpadłam na kogoś. Poczułam jak ciało odmawia mi posłuszeństwa, gdy zobaczyłam jego twarz.

To Todoroki.

- Sory - odparł i już planował mnie wyminąć, jednak złapałam go za rękaw.

- Mam do ciebie sprawę! - powiedziałam, zdecydowanie głośniej niż zamierzałam. Chłopak westchnął, ale przystanął.

- Słucham.

Przez chwilę starałam się poukładać wszystko co chcę mu powiedzieć w głowie. W końcu, wbijając wzrok w ziemię, odważyłam się:
- Wiesz... Na początku, gdy cię poznałam, miałam o tobie naprawdę złe mniemanie. Patrzyłam na ciebie przez pryzmat ojca. Po czasie moje zdanie się zmieniło. Zrozumiałam, że popełniam błąd, że w rzeczywistości nie masz nic z tego pełnego pychy typa za jakiego cię miałam. Zaakceptowałeś mnie i starałeś się mi pomóc, więc prawdopodobnie przez to... - wciągnęłam powietrze i skończyłam na jednym wdechu - kocham cię. Proszę umów się ze mną.

Jakie było moje zdziwienie, gdy na twarzy Shoto, zamiast tego uśmiechu, którym dzielił się że mną tyle razy, pojawił się ból.

- Wybacz, jednak nie mogę tego zrobić.

Zaczynamy ostatni wątek!

Inna || Shoto Todoroki x oc || BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz