Spędzałem czas wolny z moimi znajomymi z klasy oraz z Fumi. Wszystko było świetnie, dobrze się wspólnie bawiliśmy.
Ale wtedy oczywiście on musiał to zepsuć. Gdy tylko odebrałem telefon, usłyszałem zestresowany głos Fuyumi:
- Shoto, przepraszam. Ojciec wpadł na dziwny pomysł. Prosiłam, by się jeszcze zastanowił, jednak wszystko jest już przygotowane i... i... Musisz wracać. Tak bardzo cię przepraszam.I tak właśnie skończyły się moje wspaniałe wakacje.
Kolejne godziny pamiętam, jak przez mgłę. Nawet nie przypominam sobie pożegnań. Czy w ogóle miały miejsce?
Jedyne co przebija się przez mgłę nieświadomości to Natsuo, raz po raz uderzającego w kierownicę i rzucającego bluźnierstwami w stronę ojca. Siedziałem z tyłu, więc nawet nie widziałem jego twarzy, jednak z pewnością wyrażała gniew. Co on takiego zrobił?
Dowiedziałem się, gdy tylko wszedłem do domu i zobaczyłem tam różowowłosą dziewczynę, chodząca do klasy z Fumi.
- Shoto, to jest Kato Sakura. - po wymianie grzeczności, dodał - na potrzeby rodziny, zostanie twoją narzeczoną. Nie masz możliwości odmowy. - nagle zrozumiałem o co wściekał się Natsu i za co przepraszała Fuyumi.Mimo usilnych prób zachowania spokoju, poległem. Byłem naprawdę zirytowany. Czy ten człowiek nie może chociaż na chwilę skupić się na sobie, a nie na gnębieniu i niszczeniu życia swoich dzieci?
W końcu, prawdopodobnie mając dość mojego dziecinnego zachowania - wysłali mnie i Sakurę do mojego pokoju. Nie powstrzymało to mojej irytacji, wręcz przeciwnie.
Zdziwiło mnie jednak, że dziewczyna przez całą drogę się nie odezwała. Powiedziała coś dopiero, gdy zatrzasnąłem drzwi.
- Przepraszam, że tak dziwnie wyszło, jednak - znalazła się stanowczo za blisko - proszę zgódź się. Bądź ze mną, proszę. - wydawało mi się, że widziałem w jej oczach łzy, jednak byłem zbyt zmęczony dzisiejszym dniem.
- Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Jest ktoś... Hm... Inny, kogo lubię - odparłem, delikatnie ją od siebie odsuwając. Przez chwilę panowała cisza w trakcie, której nie miała odwagi spojrzeć w moim kierunku.
W końcu się złamała.
- Co tak wyjątkowego jest w niej czego nie ma we mnie?!
- Ona jest inna. - rzuciłem, bez dłuższych przemyśleń.
- I co w tym dobrego? Też jestem inna!!!
- Ty tak mówisz, ona to pokazuje. Na przykład wtedy gdy smucą ją sprawy które nie mają z nią nic wspólnego, gdy nie boi się oglądając ze mną horrorów, gdy wkurza się po tym jak obrazisz jej wroga lub przyjaciela, lub gdy płaczę w samotności i śmieje się w tłumie. Ty taka nie jesteś.
- Mogę taka być!
- Nie, bo wtedy ona już nie będzie inna. Będzie taka jak ty.
Z jej oczu popłynęły łzy, jednak nie odczuwałem poczucia winy. Byłem szczery. Z nią i ze sobą.
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz, co? - wrzasnęła głosem którego u niej nie słyszałem. Wyglądało to tak, jakby w końcu znudziła jej się fasada i w końcu zaczęła mówić to co naprawdę sądzi. - nie masz już możliwości odmowy. Starałam się to powstrzymać kiedy mogłam.
- Co powstrzymać? - dezorientacja wzięła górę.
- Zaręczyny! Naprawdę myślisz, że marzy mi się przeżycie reszty życia z losowym człowiekiem u boku, bo moim rodzicom się tak podoba?! Jasne, że nie! - widząc zmieszanie na mojej twarzy, zaśmiała się, a po moich plecach przeszły dreszcze - zaraz, ty naprawdę myślałeś, że cię lubię? Ha! - zrobiło mi się trochę głupio - robiłam to, bo w taki sposób najłatwiej odstraszyć dziewczyny. Gdyby one nie kręciły się obok ciebie, może żadna nie zbliżyłaby się na tyle, by któreś z was miało złamane serce, gdyby doszło... - powoli jej głos wracał do normy - do obecnej sytuacji. Jednak teraz jest za późno. Plan spalił na panewce.
Zapanowała cisza, w trakcie której rozważałem jej słowa.
- Czyli to dlatego byłaś tak niemiła dla Fumi? - wbiła wzrok w ziemię.
- Po części. - westchnęła, siadając na rogu łóżka - w rzeczywistości nigdy nie chciałam iść do U.A.. Pomyślałam, że jeśli będę zachowywała się... Nie odpowiednio? Prędzej czy później mnie wywalą. Jednak nie zrobili tego. W końcu nawet taka szkoła musi dbać o finanse, a wyrzucenie córki sponsorów nie świadczy dobrze.
Nagle poczułem gniew.
- Ale naprawdę myślałaś, że gnębienie jakiejś niczemu winnej dziewczyny jest dobrym pomysłem? Wiesz przez co ona przechodziła?! - moja pewność opadła, gdy spojrzałem na minę Kato. Wyrażała niemal skruchę.
- Wiem. Zrobiłam źle. Byłam egoistką. Myślałam, że jest silniejsza, jednak okazała się taka jak większość. - najwyraźniej przypomniała sobie coś zabawnego, bo lekko się uśmiechnęła przy tych słowach, co wprawiło mnie w obrzydzenie - wiesz, że chodziłyśmy razem do podstawówki? Ona też nie. Zawsze mi imponowała. Nie była bardzo lubiana, jednak miała przyjaciół którym mogła powierzyć życie. Miała rodzinę, która ją kochała i pomagała we wszystkim. W tamtym czasie zmieniałam szkołę dość często, ze względu na moich rodziców. Ich praca oraz napięte relacje... z resztą, to nie to cie obchodzi, co? - uśmiechnęła się smutno. - Fumi wydawała mi się niesamowita. Tak więc, gdy po wymyśleniu planu opuszczenia U.A., ją zobaczyłam, postanowiłam, że to ona będzie głównym czynnikiem. Heh, powinnam ją przeprosić, co? - ostatnie zdanie niemal wyszeptała. Wcześniejsze emocje całkowicie z niej uszły.
- Tak, powinnaś - mruknąłem, siadając obok. Zrobiło mi się głupio. Miałem ją za płytką i wredną dziewczynę, jednak w rzeczywistości jesteśmy podobni.
Oboje potrzebujący wolności, która nie jest nam pisana.
CZYTASZ
Inna || Shoto Todoroki x oc || BNHA
Fanfiction- Co tak wyjątkowego jest w niej czego nie ma we mnie?! - Ona jest i n n a. - I co w tym dobrego? Też jestem i n n a!!! - Ty tak mówisz, ona to pokazuje. Na przykład wtedy gdy smucą ją sprawy które nie mają z nią nic wspólnego, gdy nie boi się ogl...