- Rozdział XXIX -

965 42 63
                                    

Po naszej rozmowie, zacząłem inaczej na nią patrzeć.

Wciąż nie cieszyłem się ze spotkań, planowanych przez naszych rodziców, jednak już jej nie unikałem. Zwykle spędzaliśmy ten czas w ciszy, jednak z czasem zaczęliśmy łapać faktyczny kontakt. Prowadziliśmy krótkie rozmowy o minionym dniu, które zaczęły przeradzać się w dyskusje na temat coraz to ważniejszych rzeczy.

Okazało się, że nie byłem jedynym kandydatem na narzeczonego Sakury. Wcześniej miała zaręczyć się z przyjacielem jej rodziny. Biznesmenem po czterdziestce, który rozwodził się już trzy razy.

Widząc moją zdziwioną twarz, gdy się o tym dowiedziałem, zaczęła się śmiać.
- Więc teraz rozumiesz czemu wybrałam ciebie.

Sakura okazała się zdecydowanie inna niż się spodziewałem. Nie miała oporu z mówieniem tego co myśli, ale wiedziała kiedy się powstrzymać.

Niestety ze względu na "zaciśnięcie więzi z nią" przed oficjalnymi zaręczynami, które według ojca miały się odbyć za parę miesięcy, zaniedbane zostały moje kontakty z resztą klasy. Chodziłem do szkoły, jednak zaraz po niej byłem zabierany na różne przymiarki, zebrania lub po prostu spotkania z różowowłosą.

Jedynie Izuku wiedział o całej tej sytuacji. Powiedziałem mu już na początku, bo miałem wrażenie, że nie wytrzymam, jeśli zachowam to dla siebie i potrzebowałem zrozumienia. Po naszej rozmowie, faktycznie poczułem się lepiej.

Początkowo chciałem powiedzieć Fumi, jednak szybko skreśliłem ten pomysł. Nasza relacja jest niejasna, nie chcę jej zranić.

Właśnie byłem w drodze na kolejne spotkanie z dziewczyną, gdy zobaczyłem w jednym ze sklepów, brelok z bohaterem, o którym ostatnio mi opowiadała. Była to jej ulubiona postać z filmu, na który poszliśmy ostatnio. Postanowiłem go kupić i dać w formie prezentu.

Gdy wszedłem do kawiarni, w której mieliśmy się spotkać, zobaczyłem ją, wyglądająca za okno. Zamówiwszy herbatę, usiadłem naprzeciw niej.

- Już niedługo zima. - rzuciła, nawet na mnie nie patrząc.

- Tak - zapanowała cisza, jednak nie była niezręczna. Wręcz przeciwnie. W czasie jej trwania, przyłapałem się na śledzeniu rys jej profilu. Była naprawdę piękna.

Zaczęliśmy rozmowę, dopiero, gdy dostaliśmy nasze zamówienia. Dziewczyna wzięła kawę z piankami, co przypomniało mi o prezencie, który dla niej wziąłem. Gdy go zobaczyła, wyglądała jakby starała się za wszelką cenę ukryć rumieńce. To było urocze.

- Skąd wiedziałeś, że ja...?

- Gdy wyszliśmy z kina, mówiłaś o tej postaci zdecydowanie więcej niż o innych. Widząc jej zakłopotaną minę, dodałem - chociaż nie miałem pojęcia, że podobają ci się tego typu gadżety. - uśmiechnęła się dumnie, gdy podałem jej przedmiot.

- To, że nie znasz mnie od jakiejś strony, nie znaczy, że taka nie jestem.

Widząc, jak z ukrytym zachwytem przygląda się przedmiotowi, nie mogłem się powstrzymać i mruknąłem:
- Jednak mam nadzieję, że będę miał okazję cię od niej poznać.

- Mówiłeś coś? - posłała mi przelotne spojrzenie, wciąż zaaferowana prezentem.

- Nic, nie martw się.

I tak mijały nam kolejne dni. Czasem nie umieliśmy się zamknąć, a czasem po prostu siedzieliśmy obok siebie.

Jednak to, co zadecydowało o moim uczuciu do niej zdarzyło się pod koniec stycznia. Zmęczony kolejną dyskusją z ojcem, wyszedłem na spacer by odetchnąć. Nagle zadzwonił telefon. Gdy odebrałem, usłyszałem jej głos.

- Gdzie jesteś? - rzuciła, a ja zacząłem wizualizować sobie mój kalendarz w głowie. Dzisiaj chyba nie mieliśmy się spotkać, no nie?

- Centrum. Obok sklepu z sushi o którym mówiłaś. - przez chwilę słyszałem krzątaninę, a potem cisza. Rozłączyła się. Zdezorientowany szedłem dalej.

Nagle wyskoczyła zza rogu. Przez chwilę jedynie wdychała i wydychała powietrze. Musiała biec. Zmierzyłem ją wzrokiem. Miała rozczochrane włosy i rozmazany makijaż. Gdy udało się jej uspokoić oddech, podała mi torbę, którą trzymała w ręce.

- Uznałam, że to ci pomoże - w środku była soba na zimno. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy jeść.

- Moja mama była u was. Podobno cię nie było. Dodałam dwa do dwóch i zrozumiałam, że znowu musieliście się posprzeczać. Wiem jak to jest, więc postanowiłam Ci pomóc. Nie wpadłam na nic lepszego, wybacz.

Przebiegła taki dystans, by mi pomóc. Nie liczyło się dla niej nic innego. Czułem jak moje serce bije mocniej, a na policzki wpływa róż.

- Dziękuję.

Dzień przed walentynkami, był dla mnie szczególnie ważny. Dostałem już parę podarunków od dziewczyn z trzeciej klasy, które powiedziały, że nie będą obecne w szkole, więc dały mi je z uprzedzeniem.

Gdy Sakura o tym usłyszała, miała niemały ubaw.

- Musisz być naprawdę popularny. - mruknęła, kładąc się na łóżku.

- Na to wygląda. - zapadła cisza.

- Czy Fumi też zamierza wyznać ci uczucia? - od naszej pierwszej rozmowy, jej imię było przytaczane parokrotnie, jednak nigdy nie wspominaliśmy o jej uczuciach. Była to strefa której żadne z nas nie chciało przekraczać. Aż do dzisiaj.

- Nie wiem. - mruknąłem. Ponownie nie odzywaliśmy się przez chwilę.

- Czy gdyby to zrobiła, zacząłbyś się z nią umawiać? - odwróciłem się w stronę dziewczyny. Wydawała się utracić swoją typową pewność siebie. Miała wzrok wbity w poduszkę. Uśmiechnąłem się na ten widok i usiadłem obok niej.

- Wątpię. - spojrzała na mnie kątem oka.

- W takim razie, czy gdybym ja ci wyznała uczucia, zaakceptowałbyś je? - chwyciłem jej podbródek, zmuszając ją do spojrzenia na mnie.

- Możesz spróbować - obserwowałem, jak powoli robi się czerwona. Tak odmienna od zwykłej siebie.

- Mhm... W takim razie. Todoroki Shoto, lubię cię. Czy... Zostaniesz moim chłopa... - nim zdążyłam dokończyć, połączyłem nasze usta w pocałunku.

Myślę, że odpowiedź była jasna.

Inna || Shoto Todoroki x oc || BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz