Cz. 3 - Primus Inter Pares

81 10 9
                                    

- To była Gazela i kawałek, który zna każdy. "Nie bój się chcieć" w Zootopia Radio. Przy mikrofonie Philip Szopiński, a moim gościem jest pewien uwielbiany przez wszystkich polityk, który w dwa lata dokonał rzeczy niemożliwych.
- Philip, nie zawstydzaj mnie...
- Panie i Panowie, moim dzisiejszym gościem jest burmistrz Bruce Bennett, a tematem naszej rozmowy będzie najnowsza linia metra, której otwarcie ma nastąpić... no właśnie, kiedy? Bo mówi się o sporym opóźnieniu.
- Witam serdecznie. Faktycznie, linia metra, która obejmuje wszystkie dystrykty miała zostać otwarta już w nadchodzący weekend. Prace zaczęły się jeszcze za czasów Grzywalskiego, więc chciałbym tu od razu zaznaczyć, że to także jego duża zasługa. Data jednakże zapewne ulegnie zmianie i nie jest to dobra wiadomość. Wszystkiemu winne są ostatnie ulewy, które nawiedziły nasze miasto. W niektórym miejscach do metra dostało się naprawdę sporo wody. Nie jest to wina konstrukcji, a pracowników...
- Czy były burmistrz pojawi się na otwarciu?
- Cóż... dwa lata temu Lewin cudem uszedł z życiem. Wciąż nie wrócił do pełni zdrowia. Niechętnie wyjechał z miasta, jednak zdrowie jest w tym wypadku najważniejsze. Mam z nim stały kontakt i wiem, że to jeszcze nie pora na to, by powrócić do życia publicznego. Zwłaszcza po tak wielu aferach wokół niego. Robię jednak co w mojej mocy, by godnie go zastąpić...
- Wyłącz to!

Wielbłąd w roboczym ubraniu wyłączył radio w samochodzie i przetarł nos. Była co prawda już dziesiąta wieczorem, ale prawdę mówiąc trudno było to rozpoznać. Była to oczywiście zasługa okropnej pogody, tak często opisywanej przez wszystkich przez ostatnie dni. Czarne chmury od kilku dni całkowicie zasłaniały słońce. I oczywiście deszcz się zdarzał, ale żeby aż tak lało? Nawet w Las Padas tak ogromne ulewy były rzadkością.

Na szczęście wielbłąd znajdował się w Tundrówce, gdzie zamiast deszczu miał okazję doświadczyć porządnej śnieżycy. W przeciwnym razie nawet nie miałby szans posłuchać radia. Jadąc po centrum zawsze musiał je ustawić na maksymalną głośność by cokolwiek słyszeć, bo tak bardzo zagłuszał je bębniący w szyby deszcz.
- Ubierz się! - powiedział mu siedzący obok niego tygrys w granatowej zimowej kurtce - tam nie jest zbyt przyjemnie...
- Przecież wiem! - odparł zdenerwowany wielbłąd - po prostu miejmy to już za sobą!

W końcu obydwoje wysiedli. Co jakiś czas atakowały ich silne podmuchy wiatru, wbijające płatki śniegu prosto w ich sierść. Obydwoje marzyli już tylko o czymś ciepłym do picia.

Mieli jednak do wykonania jeszcze jedną rzecz.
- Czekaj, ja to zrobię...

Tygrys otworzył bagażnik samochodu i siłą wyciągnął z niego rudego lisa, ze związanymi za plecami łapami. Następnie bez wahania cisnął nim w śnieg. Lis jęknął z bólu, jednak po chwili obrócił się na brzuch i spojrzał na swoich oprawców.
- Tak myślałem, że to jednak wy... - mruknął, zadowolony.
- Śledziłeś nas w tamtym klubie i podsłuchiwałeś - zaczął tygrys, groźnym tonem - czego chcesz? Kto cię przysłał?

Lis nie odpowiedział od razu. Spróbował się podnieść na nogi i w miarę możliwości otrzepać ze śniegu. Wciąż miał związane łapy za plecami. W dodatku był zaledwie w koszulce z krótkimi rękawami, podczas gdy temperatura znacznie spadła już poniżej zera.
- Szczerze mówiąc... nawet was nie znam - oznajmił w końcu, wyraźnie zmęczonym głosem - musiało wam się wydawać...
- Że za nami chodzisz? Nie wydaje mi się...
- Czy wy mnie wywieźliście na obrzeża Tundrówki? - spytał lis, rozglądając się - serio?
- Za dużo słyszałeś! - odparł wielbłąd.
- Konkretnie co słyszałem?
- Nie igraj z nami!
- Macie na myśli to, że rozmawialiście o skatowaniu na śmierć tego biednego jelenia w zeszłym miesiącu? Bo jak na moje, to znacie dosyć sporo szczegółów tej sprawy...

Zwierzogród III - W Obliczu Trudnych Powrotów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz