JUDY
Bennett cały czas odwracał się we wszystkie strony. Najdłużej jednak wpatrywał się w Nicka, który zatrzymał się przy komputerach i zaczął przeglądać mimochodem jakieś kartki, leżące na stoliku. Zresztą co tu dużo mówić, wszyscy się w niego wpatrywaliśmy najdłużej! Ja w ogóle nie miałam pojęcia, czy to mi się śni, czy jestem na tyle głupia, by tego nie rozumieć. Wszystko wskazywało jednak na to, że Nick żyje! Wciąż wyglądał tak, jakby ledwo co uniknął śmierci... ale żył!
— Zniszczyłeś mi wszystko, gdy dwa lata temu wyznałeś mi całą prawdę — zaczął lis, opuszczając lekko głowę — zostałeś bohaterem... pozbyłeś się Judy... i zrobiłeś ze mnie swojego niewolnika. Byłem bez wyjścia, prawda? Musiałem spełniać wszystkie twoje rozkazy, ponieważ na twoim celowniku była nie tylko Judy, Finnick i Newt, ale także cała rodzina Hoppsów i środowisko policyjne. Dlatego początek tego syfu był najgorszy. Nie mogłem się wychylać i nie mogłem liczyć na pomoc jedynej osoby, dzięki której wszystko wcześniej się udawało. Co miałem więc zrobić? Przypomniałem sobie, co w pewnym momencie wszyscy mówili o Upiorze, gdy był nim w naszym mniemaniu jeszcze Frank Murphy. "Wszyscy się go boją, jednak rzadko stosuje tak radykalne kroki". I faktycznie tak było. Zresztą sam mi to nawet powiedziałeś. Jednak... miałem wrażenie, że ty też tak miałeś, nie tylko Murphy. Nie byłem w stanie uwierzyć... ale ty naprawdę chciałeś się zmienić i być "tym dobrym". A czy ten dobry użyje na kimś przemocy, skoro chce udowodnić że się zmienił? Tylko w ostateczności.Koala nic nie mówił. Cały czas wpatrywał się w lisa, nie wiedząc dokąd to wszystko zmierza. Słuchał bardzo uważnie, wyraźnie zaciekawiony. Nie wyglądał jednak na zbytnio poruszonego.
— W końcu natrafiłem na twoją pierwszą wadę: naiwność! — kontynuował Nick — myślałeś, że jak sobie pogrozisz palcem to będę posłuszny, ale prędzej czy później i tak coś odwalę. I faktycznie. Odwalałem wręcz na siłę. Groziłem ci podczas rozmów. To wystarczyło byś uznał, że nic więcej już pewnie nie zrobię. Pomagał w tym także fakt podsłuchiwania wszystkich rozmów, przekierowywania niektórych, częściowego śledzenia i... mój nie do końca porządny stan zdrowia. Po czasie widziałeś we mnie już tylko upadłego lisa, który stracił nadzieję na cokolwiek... na jakąkolwiek zmianę. I to był dobry moment, by zacząć działać. Musiałem mieć porządne dowody, by jakoś cię zagiąć. Jak znaleźć dowody na kogoś, kto tak usilnie dba by nie pozostawiać żadnych śladów? Pierwszy dowód był banalny: ja sam. Wszystko mi wyznałeś, więc w razie tych cięższych dowodów byłbym już prędzej wysłuchany. Fakt, miałeś rację wtedy z tym długopisem marchewką. Nagrywałem cię. Nie sądziłem, że na to wpadniesz. Dopiero wtedy zrozumiałem, jak uważnie obserwowałeś nasze poczynania w sprawie z Obłoczek. Zwłaszcza, że zrobiliśmy to samo z Felixem jakiś czas później, więc nagrywanie rozmów byłoby zbyt oczywiste, prawda? No, chyba że już zostaniesz na tym raz złapany. Bo przecież nikt nie odważyłby się spróbować ponownie. I powiem ci... że ja też nie ryzykowałem. Nie musiałem, bo tu wkracza twoja druga, wyjątkowo ogromna wada: ty naprawdę starałeś się ze mną zakumplować! Nie wiem jak to inaczej nazwać. Wtrącałeś sporo historyjek z własnych doświadczeń i życia w ważne, codzienne sprawy. Wszystko notowałem. Gdzie? W głowie! Później dopiero przepisywałem i wysyłałem do osoby, która stoi po twojej lewej i od prawie roku wie o wszystkim.Bennett spojrzał na komendanta Bogo, który się do niego krzywo uśmiechnął. Teraz to już sama byłam w szoku. Bogo o wszystkim wiedział!? I to od tak dawna!?
— Jak? — odezwał się w końcu Bennett, myśląc że Nick ściemnia — przecież podsłuch...
— Są inne sposoby — wtrącił się Bogo, krzyżując ramiona — pierwszą wiadomość otrzymałem w bardzo prosty sposób... ale może niech on ci opowie.
— To nie było niespodzianką, że komendant cały czas miał kontakt z Pazurianem — przyznał Nick — Ich rozmowy pewnie też śledziłeś dla pewności... i Pazurian na pewno wszystko komendantowi opowiadał. Ale Bogo nic nie mógł zrobić, więc miałeś to gdzieś. Co jakiś czas wysyłałeś tam kogoś, by tylko powierzchownie sprawdził, czy czegoś nie kombinuje. Duże zaniedbanie, jak na ciebie! Wiedziałem jednak, że gepard w końcu wyśle mu coś związanego z Gazelą. Takich rzeczy nie ma na wsi. No i faktycznie. W końcu natrafiłem na moment, gdy Pazurian szykował paczkę do Bogo ze sporą ilością gadżetów Gazeli. Chwila nieuwagi i do paczki trafił także wspomniany już długopis marchewka.
— Opowiedział mi wszystko — kontynuował Bogo — na tyle szczegółowo i z sensem, że uwierzyłem. Ustaliliśmy sposoby komunikowania się. Paczki od Pazuriana były najlepsze, ale mało skuteczne. Na szczęście w końcu wpadliśmy na to, że jest jeszcze specjalna linia szyfrowana. Mało kto ma do niej dostęp. Jedną z takich osób... jest pan burmistrz.
— Ale ty nawet o niej nie wiedziałeś, bo nie była ci nigdy potrzebna — dodał Nick — dlatego to my się na niej bawiliśmy. Bogo jako były komendant wiedział jak się nią komunikować...
— Oczywiście Bajer musiał trochę bardziej kombinować, czasami dzwoniąc z archiwum policyjnego, ale tak czy siak...
— Cokolwiek niezwiązanego z tematem mówiłeś w naszych rozmowach, przekazywałem to jemu by sprawdził czy może być to przydatne — mruknął Nick — w ten sposób...
— Myślisz, że to przejdzie?
CZYTASZ
Zwierzogród III - W Obliczu Trudnych Powrotów
FanfictionMija sporo czasu od dramatycznego finału drugiej części. Zło wygrało, kolejne wisi w powietrzu, a nasi bohaterowie są w całkowitej rozsypce. Czy może być jeszcze gorzej? W Zwierzogrodzie pojawia się kolejne zagrożenie, większe niż kiedykolwiek, któr...