JUDY
Natychmiastowa podróż do miasta nie miała absolutnie najmniejszego sensu. Pomimo pierwszego wrażenia, Łapski zdawał się z minuty na minutę być w coraz gorszym stanie. Nie chcąc nikogo niepotrzebnie narażać pojechaliśmy więc do jego domu, cały czas mając z tyłu głowy, że jesteśmy ścigani przez naprawdę groźną grupę przestępczą.
- Gdzie jest apteczka!? - spytałam, rozglądając się po mieszkaniu i błądząc w korytarzu.
- Na górze, w łazience coś będzie - odparł Łapski, z trudnością trzymający się jakiejkolwiek przytomności.Od razu wraz z Finnickiem pobiegliśmy po schodach na górę. Przeszukaliśmy łazienkę w mgnieniu oka, jednak znaleźliśmy jedynie trochę dzianych opasek i małych plastrów. To było bardzo niewiele! Nie było nawet nic do dezynfekcji!
- Co teraz? - spytałam fenka, gdy zrozumieliśmy że wciąż nie mamy mu jak pomóc.
- Gdzie jeszcze możemy go zabrać?Nie odpowiedziałam. Pierwsza myśl to był oczywiście mój rodzinny dom, lecz nie mogłam znowu ryzykować życia własnej rodziny. A tutaj na pewno bym do tego doprowadziła.
Co gorsza, za oknem było już ciemno. Mimo ogromnej adrenaliny czułam się już niesamowicie zmęczona. Od kilku godzin wszystko było niezwykle intensywne.
- Gdziekolwiek go zawieziemy, narazimy kolejne osoby - powiedziałam w końcu, zderzając się z prawdą - nawet wzywając tu pogotowie.
- Judy...
- Uzgodnimy z nim, co robimy. Może coś poradzi...Fenek niechętnie przyznał mi rację, po czym wziął co było w szafkach i poszedł z powrotem do Łapskiego. Kroczyłam tuż za nim, zastanawiając się co dalej. Co nas mogło czekać w najbliższych godzinach? A nawet dniach?
Okazało się jednak, że niepotrzebne było takie rozmyślanie. Ledwo co zdążyliśmy zejść po schodach i spojrzeć w stronę siedzącego na krześle Łapskiego, a już przed jedną z szyb przeleciał rozbijający ją świst i posłał królika na podłogę.
W mgnieniu oka upadliśmy na podłogę by samemu nie stać się celem. Finnick był nieco bliżej, dlatego gdy chwilę później w drzwiach tarasowych pojawił się jeden ze ścigających nas komandosów, to właśnie on stał się takowym stał.
Na szczęście fenek był naprawdę zwinny. W połączeniu z niskim wzrostem dało mu to szansę na ucieczkę przed nadlatującymi pociskami z karabinu. Gdy zniknął gdzieś w okolicach kanapy, ja byłam już przygotowana. Podniosłam się i oddałam kilka strzałów.
Wszystkie, co do jednego, zatrzymały się w kuloodpornej kamizelce. Wilczego komandosa niezbyt to wzruszyło. Odwróciło natomiast uwagę od Finnicka, który nie wiadomo skąd w łapach miał nagle paralizator, którym przysmażył najpierw nogę wilka, a zaraz po tym, gdy wilk upadł już na podłogę, potraktował go także prądem po karku.
- Skąd to masz!? - spytałam, gdy odciągnęłam go od nieprzytomnego komandosa.
- Leżało na półce! Musi być jego!Spojrzałam na Łapskiego. Tym razem nie było wątpliwości. Oberwał naprawdę porządnie. Wręcz krztusił się krwią. Podałam fenkowi broń i nachyliłam się nad nim. Widać było, że odpływał.
- Notes jest bezcenny - wydusił z siebie, słabym głosem - nie spuszczajcie go z oka i dostarczcie komu trzeba...
- Judy, tamten wezwał resztę! - przypomniał mi Finnick.
- Idźcie... - dodał jeszcze Łapski, ledwo dysząc.
- Nie możemy...
- Judy! Tylko mój notes się liczy! Ruszajcie natychmiast!Podniosłam się bez słowa. Fenek złapał mnie za łapę i poprowadził w stronę drzwi. Miał rację. Obydwaj mieli. Musieliśmy stąd uciekać!
- Notes jest w schowku - powiedziałam, gdy wsiedliśmy w pośpiechu do samochodu - jedziemy do miasta. Szybko!
- Nie musisz mi dwa razy powtarzać, słowo... - odparł fenek, włączając silnik.Spojrzałam jeszcze w kierunku domu Łapskiego. Nie było nawet chwili na porządniejsze pożegnanie się z nim. Musieliśmy uciekać, póki była na to jeszcze w ogóle okazja...
CZYTASZ
Zwierzogród III - W Obliczu Trudnych Powrotów
FanfictionMija sporo czasu od dramatycznego finału drugiej części. Zło wygrało, kolejne wisi w powietrzu, a nasi bohaterowie są w całkowitej rozsypce. Czy może być jeszcze gorzej? W Zwierzogrodzie pojawia się kolejne zagrożenie, większe niż kiedykolwiek, któr...