JUDY
Kolejne godziny były dramatyczne i chaotyczne zarazem. Minęło trochę czasu, zanim wszystkie grupy policyjne, wysłane wcześniej w teren, zdołały powrócić na komendę. Z każdym kwadransem jednak poziom dezinformacji rósł w siłę, a i zadowolone miny po "udanej" akcji w metrze zanikały. Nikt nie wiedział, co się dokładnie wydarzyło. Pojawiało się coraz więcej pytań, natomiast odpowiedzi rozprzestrzeniały się niczym wirus.
Pierwsze, o czym się dyskutowało, to oczywiście eksplozja muru klimatycznego. Huczało już o tym całe miasto, a wszystkie media w mieście nadawały relację na żywo z miejsca dymiącej się granicy Tundrówki z Saharą. Na nagraniach z helikoptera wyglądało to jeszcze bardziej przerażająco. Jack wypalił w nim nieustannie kopcącą się dziurę. Zaletą tego było przynajmniej to, że odciągało to uwagę mediów od innych spraw. Być może nawet i jeszcze gorszych. Bennett, Jack... Wataha...
Mimo, że wszystkim należały się wyjaśnienia, to nie byliśmy z Nickiem w stanie ich udzielać. Zamknęliśmy się we dwójkę w swoim starym gabinecie i po prostu siedzieliśmy w ciszy. Nick nie potrafił się rozluźnić i w nerwowym skupieniu nieustannie wpatrywał się w nicość. Śmierć Bennetta zrobiła na nim spore wrażenie. W końcu koala był odpowiedzialny za tak wiele zbrodni, a teraz nie będzie mógł już za nie nawet odpowiedzieć. Do mnie chyba też nigdy w pełni nie dotarło, że to on zabił Martę...
W końcu, do gabinetu zaczęli dobijać się Bogo i komendant Morrison. Wiedziałam to jeszcze zanim otworzyłam im drzwi, bo ich donośne, przerażone głosy było słychać już w momencie, gdy wkroczyli na komendę. Nawet na nas z początku nie krzyczeli. Chyba liczyli na to, że nieco ich uspokoimy. Jednak nie było nawet takiej możliwości.
— Sprawa jest poważniejsza, niż myśleliśmy! — podsumował nasze wyjaśnienia Morrison i złapał się za głowę — myślałem, że tu chodzi o przejęcie kontroli nad tym centrum klimatycznym, by szantażować władze i wyłudzić pieniądze... ale to!?
— Trzeba wydać jakieś oświadczenie, albo cokolwiek! — zauważył Bogo, próbując to wszystko zebrać jakoś w całość — jak media same odkryją, co jest grane, to wybuchnie panika! A jak odkryją, że burmistrz nie żyje...Bogo urwał, bo wszyscy usłyszeliśmy jakieś hałasy za drzwiami. Coś dziwnego działo się pod recepcją.
Od razu wszyscy tam poszliśmy. Znajdowała się tam chyba cała komenda! Wszyscy w pyle i brudzie, wciąż w kamizelkach i z ciężką amunicją. Tuż pod recepcją zrobił się natomiast mały ring, a tam wściekły Kojoto krzyczał na wszystkich dookoła. Chyba już wiedział...
Bogo bardzo szybko, niczym lodołamacz przebił się przez tłum i stanął nad zrozpaczonym kojotem.
— Spokój! Słyszycie? SPOKÓJ!
— Łatwo panu mówić! — odparł Kojoto, bliski płaczu — co wyście najlepszego zrobili!? Gdzie jest Wataha? GDZIE ON JEST!?
— Otis, zabierz go stąd! — rozkazał Morrison.Z tłumu wyszedł królik, nie potrafiący nawet nikomu spojrzeć w oczy. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że od jakiegoś czasu to on był partnerem Watahy. I to Wataha w decydującym momencie kazał mu zostać w metrze, a nie jechać z nami tym pociągiem...
Kojoto jednak nie zamierzał odpuszczać. Wrzeszczał we wszystkie strony, a najbardziej w kierunku Morrisona... i naszym. Nie dało się zauważyć, że wiele spojrzeń wędrowało w naszym kierunku. I nie wszystkie miały wesołe barwy.
W końcu Kojoto musiał ustąpić, bo Otisowi pomógł Pazurian. Gdy we dwójkę zabrali go do gabinetu komendanta, ten zaczął wszystkich uciszać.
Jednak nie potrafił. Morrison się po prostu nie nadawał do tego. Presja była za silna. Sam nie wiedział co powiedzieć.
I to był pierwszy moment, gdy on sam wskazał Bogo, by ten przejął stery. A bawół nie zamierzał zmarnować takiej okazji:
— Spokój, słyszycie? SPOKÓJ! ZAMKNIJCIE JADACZKI I PRZEZ CHWILĘ MNIE POSŁUCHAJCIE!
CZYTASZ
Zwierzogród III - W Obliczu Trudnych Powrotów
FanfictionMija sporo czasu od dramatycznego finału drugiej części. Zło wygrało, kolejne wisi w powietrzu, a nasi bohaterowie są w całkowitej rozsypce. Czy może być jeszcze gorzej? W Zwierzogrodzie pojawia się kolejne zagrożenie, większe niż kiedykolwiek, któr...