4. Od nowa

262 13 3
                                    

Zaczynać od nowa wszystko? To wydaje się być takie trudne... i nowe... nie umiem znowu zaczynać wszystkiego bez niej. To będzie w chuj ciężkie, praca, szkoła, dom.

Postanowiłam znaleźć sobie dwie prace. Jedną na nocki w weekendy a drugą zaś na popołudnie. W weekendy udało mi się szybko. Będę pracować w klubie. W sumie? I tak jestem codziennie w klubie, jeszcze jak była Lucy to nie było mnie dniami i nocami w domu bo byłam w klubie. Lubię pobawić się z chłopakami więc ta praca nie będzie dla mnie nowością. A będę pracować jako kelnerka- bo do pracy na róży się nie nadaje to nie na moją cierpliwość. Druga praca to po prostu będę przychodzić do kawiarni zaraz po szkole. Niewiem gdzie znajdę czas na naukę, ale w tym momencie nie jest to dla mnie ważne. Muszę się usamodzielnić? Tak to sie nazywa teraz? Brzmi tak nie swojo...

                                         *
Wstałam rano, poszłam do toalety i przemyłam twarz zimną wodą. Później poszłam do kuchni przygotować sobie śniadanie. Zjadłam po czym pobiegłam , bo zauważyłam która jest godzina do pokoju i wzięłam wczesnej przygotowane ciuchy  po czym je ubrałam. Założyłam czarne jeansy bez dziur i brązowy top jesienny. Pomalowałam się dosyć mocno , bo przez ostatnie 3dni praktycznie nie śpię przez co moja twarz wygląda jak wygląda a o rękach nie wspomnę... Poszłam do łazienki i umyłam zęby oraz nałożyłam jasno-brązową szminkę na moje duże usta.

Wzięłam perfum i wypsikałam się bardzo dokładnie i kilka razy. Po założeniu kurtki oraz butów  i zakluczeniu domu poszłam na przystanek.

-Hej- przywitałam się wchodząc do szatni z klasą.
-Mhm hej- odpowiedział ktoś. Niewiem kto bo nie interesuje mnie moja klasa ostatnio. Mam wyjebane.

Wyszłam z szatni i udałam się pod klasę w której miałam mieć za chwile lekcje.
Po chwili siedzenia na dupie postanowiłam pójść do łazienki.

Otwierając drzwi usłyszałam jakieś głośne śmianie i...? Płaczenie? Czy ktoś płakał z samego rana w szkole? I to jeszcze w damskiej? Dziwne.. musiałam to sprawdzić.
-Kto to płacze?- spytałam i podeszłam  do kabiny.
Slyszalam 3 osoby, dwie się śmiały a jedna płakała.
Nikt mi nie odpowiedział wiec po prostu otworzyłam drzwi kabiny.
Byłam w kurwa szoku. Jakieś dwie laski męczyły 1-klasistkę. Do kurwy! To sie kupy nie trzyma! Biedna dziewczyna tylko.
-Japierdole zostawcie ją!- krzyknęłam.
-Bo co- powiedziała jedna.
-Bo ci zaraz przypierdole suko mała . Wypierdalaj bo jak sie zamachne to nic z twojego plastiku sie nie zostanie!- dalej krzyczałam.

-Już już- odpowiedziały obie.

Lubię jak starsze laski sie mnie słuchają bo sie mnie boją. To takie satysfakcjonujące. A ja nic nikomu jeszcze nie zrobiłam. To jest najlepsze.
Podeszłam do dziewczyny i ją mocno przytuliłam. Wiem że to zawsze pomaga. Sama bym chciała zeby mnie ktos tak przytulał kiedy ja tego potrzebowałam i potrzebuję nadal. Ale nikogo nie ma. Dziewczyna odwzajemniła przytulasa i powiedziała cicho "dziękuję".

*
Minęło już 6 lekcji. Zostały mi się jeszcze 3. Masakraaaaa mogłabym w sumie już iść do domu ale muszę zostać a dlaczego? A No dlatego że muszę uzbierać pieniądze na normalne życie.
Przestając myśleć dużo ruszyłam w stronę końca korytarza. Bo tam miałam mieć za chwilę lekcje.

-Siema młoda- ktoś powiedział do mnie. Ale kto? Szybko odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś typka, który wydawał się jakby już dawno skończył szkołę. Wysoki blondyn z lokami, postury ochroniarza z lewka. (moi drodzy w tym momencie trzeba wyobrazić sobie upakowanego ochroniarza z lewiatana)
Dziwny typ. Od razu to mogę stwierdzić.

-Czego?- odburknęłam.

-Dzisiaj jest imprezka u Boba, kojarzysz?- spytal ale nie spytal? Nie umiem nic z jego twarzy wyczytać..

-Ta wiem. Sama tam idę- odpowiedziałam.
-A chcesz mieć kolegę do zabawy?- spytal.
Kuuurwa takich okazji sie nie odmawia. Być może i jestem typową szmatą ale chuj No zabawy nie odmówię.
-o 18 u mnie- szepnęłam.
Chłopak od razu dostał banana na twarzy a ja ruszyłam na lekcje.

O 17 :

Muszę zacząć się szykować chyba co nie? Ale strasznie mi się nie chce. Ostatnio naprawdę nie mam siły na nic. Wieczorami klub a po południu kawiarnia.

Mimo nie chęci, poszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarną z wielkim  dekoltem i bardzo krótkim zakończeniem sukienkę. Miałam ją tylko raz założone. W dniu pogrzebu moich rodziców. Dlaczego? A No dlatego że moi rodzice uważali mnie za księżniczkę w sukienkach. Moja mama kochała oglądać moje nowe zakupki i oceniać sukienki. Kochałam jej duszę.

Pojawiły mi się łzy w oczach które sprawiły uśmiech na mojej twarzy nie mam pojęcia dlaczego. Po prostu gdy płakałam , czułam że jestem silna. Założyłam sukienkę i wyciągnęłam z szafy wysokie czarne szpilki. Założyłam je i poszłam w stronę lustra w pokoju. Wyglądałam na prawdę pięknie. Pierwszy raz od dawna tak twierdzę, mimo że nie mam tapety na ryju. Sięgnęłam po telefon i zrobiłam sobie zdjęcie , a chwile później usiadłam przy toaletce i zabrałam się za ogarnięcie moich włosów i twarzy.

Po 20 minutach byłam gotowa w 100%. Dałam z siebie wszystko , żeby nikt nie był zdziwiony że wyglądam inaczej, albo że jestem chora. 
Spojrzałam na zegarek. Jest godzina 18 a jego nadal nie ma? Właśnie sobie uświadomiłam że nie znam jego imienia ani nie mam z nim żadnego kontaktu. Boże ale ze mnie kretynka. Oczywiście że ktoś chciał sobie ze mnie zrobić bekę. Jak ja moglam sie nabrać? Wysoki blondyn i to takiej masywnej postury by do mnie zagadał? Chyba w moich snach.
Muszę coś wymyślec bo już jestem gotowa i nie zmarnuję takiej okazji żeby zostać w domu.
Szybko wybrałam numer i zadzwoniłam do naszej jakże dobrze znanej Roksany.

- Siema , idziesz do Boba dzisiaj?- spytałam.
-Hejo piękna. Oczywiście. A co nie masz z kim iść babo?- spytała.
-No. Chujowo totalnie , jakiś typo mnie wychujał. Załatwisz mi Filipa? Albo Leona?- spytałam najgrzeczniej i najspokojniej jak tylko umiałam.
-Leon może być?- Spytala ponownie.
-Jop , dziena bby- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Rozłączylam sie i czekałam aż Leon po mnie przyjedzie.

Nie minęło 10 minut a Leon już był. Widzialam jak się mi przygląda , co bardzo mnie zaniepokoiło... Wyglądam źle?
-Co jest?- spytałam.
-Nic-powiedzial po czym ruszył , zmieniając biegi w aucie.
-Źle wyglądam?- Spytałam , znowu.
-Nieee nie w tym rzecz- odpowiedział.
-To w czym?- spytałam będąc wkurwiona. O co mu chodzi do kurwy nędzy?
-Nooo , wyglądasz dobrze- powiedział.
-I to dlatego tak się zachowujesz? Jezuu- wkurzylam się, odpowiadając.
-Ale Kamila , wyglądasz na prawdę dobrze- Powiedział mocno ściskając kierownicę.
Zaniepokoiłam się bo Niewiedziałam  o co mu chodzi. Wyczułam  że on próbuje mi coś przekazać, tylko co?
-Leon- szepnęłam.
-Hm?- mruknął.
-Czy ty jesteś zły że j-ja tak wy-wygladam?- jąkałam się.
-Dlaczego się jąkasz?-spytał.
-Bo się boje- odpowiedziałam. Ufam jemu, bo przyjaźnimy sie od dawna. Może nie jesteśmy blisko ale wiem że moge z nim być szczera.
-Czego młoda?- spytał patrząc na mnie z zaniepokojeniem.
-C-ciebie- szeptałam.
-Dlaczego? Co jest kurw..- nie dokończył.
-No bo łapiesz kierwonicę bardzo mocno , mówisz mi że wyglądam ładnie, chociaz nie , ty sie powtarzasz.. nie wiem co sie dzieje z tobą. Jesli nie chciales po mnie przyjechać i o to ci chodzi to trzeba było nie przyjeżdżać! Teraz kiedy czuję się w końcu ładnie to nagle ty to psujesz bo zachowujesz się tak, jakbym ci cos zrobiła. Mówiąc mi że wygladam ładnie , oczywiście. Czuje ze ładna jestem ale wiem że kłamiesz i nie o to ci chodzi! Po prostu , o co ci do chuja chodzi!?- krzyczałam wymachując rękoma w różne strony.
-O nic. Uspokój się- powiedzial cicho.
Gdy to powiedział po prostu  odwróciłam głowę w stronę szyby. Byłam zła że coś ukrywa przede mną.
-Kamilko, wyglądasz prześlicznie. Naprawdę. Chodzi o to że idziemy do klubu a ty masz tylko 17 lat. Tam będzie dużo starych ludzi, a ty wyglądasz... bardzo wyzywająco. Wielu zauroczysz swoim wyglądem. Oni mogą ci zrobić krzywdę a tego nie chce ani ja ani Filip ani nikt inny- powiedział. Zrobiło mi się ciepło na sercu, lubię gdy obie strony są ze sobą szczere. To takie.... Przyjemne? Tak.
On sie o mnie martwił , ale nie potrzebnie bo umiem o siebie zadbać.
-Nie martw się , umiem o siebie zadbać- powiedziałam i puściłam oczko do chłopaka. Otworzyłam drzwi i wyszłam z auta bo byliśmy na miejscu.
-idziemy?- spytał Leon.
-A jak- uśmiałam się.






Moi drodzy rozdziały będą pojawiać się jak tylko je napiszę! Niestety nie dam rady ich wstawiać w określone dni...
1368 słów!!
Love ya<33

First party, First night with himOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz