-Chyba zabiłem człowieka...-powiedział. Co zrobił?!
-Co zrobiłeś?!- krzyknęłam budząc się. Nie dowierzałam. To pewnie tylko zły sen.
-Ja nie wiem! Kami ja nie chciałem! To jego wina!- krzyczał spanikowany.
-Marcin KURWA! Nie mam ochoty bawić się w nocy w takie żarty- odparłam stanowczo.
-Kami...Kami...Przyjedź po mnie proszę...chcę cię zobaczyć i przytulić... Kami....-jąkał się.
-Ale gdzie jesteś?- byłam już na tyle zdenerwowana że nawet miłe słówka nie pomagają.
-W parku...No tam... w moim miejscu- powiedział po czym się rozłączył.
-KURWA w jakim parku?! JAPIERDOLE jak go złapie to zatłuke. Nosz kurwa!- krzyczałam sama do siebie podczas gdy ubierałam dresy, postanowiłam wziasc bluze Marcina a potem ruszyłam biegiem do samochodu, nawet nie zamknęłam domu.
Byłam przestraszona-zła-smutna-szczęśliwa. To wszystkie moje emocje jakie panowały we mnie na raz. Wsiadając do auta mocno trzasnęłam drzwiami, wiedziałam że Marcin mnie za nie okrzyczy ale teraz to nie było ważne. Ważne było to czy gadal na powaznie czy robił sobie bedac najebanym beke. Prosze o to drugie. Błagam. Wybrałam numer do Nati.
-Natka?-spytałam.
-Jakim kurwa prawem budzisz mnie teraz?!- burknęła niezadowolona.
-Pizda i mnie sluchaj. Jesli Wojtek jeździ do parku to do jakiego?
-W sumie to nie wiem.....- zastanawiała się długo.
-Natalia kurwa tu chodzi o mojego chłopaka!- krzyczałam az sama siebie się wystraszyłam.
-Dobrze dobrze...- odpowiedziała. —być może jest w parku w którym ty często biegalas? Kurde nie wiem naprawdę...ugh...—mamrotała.Od razu się rozlączylam nie patrząc na to czy Natalia coś jeszcze gada czy nie. Teraz było najważniejsze to, żeby go znaleźć.
Pojechałam od razu pod dom bo do tamtego miejsca nie musiałam podjeżdżać.Wybiegłam z auta od razu ruszając do mojego miejsca. Biegłam i biegłam... caly czas biegłam i się rozglądałam w różne strony, gdzie on jest?
Dotarłam już do prawie połowy parku. To za daleko. Zatrzymałam się bo już nie moglam złapać powietrza. Ostatnio nie biegałam w ogóle, stąd taka reakcja. Spojrzałam się w lewo a potem w prawo aż zauważyłam tunel. Nigdy wcześniej go nie widziałam... dziwne
Podeszłam do niego dysząc po czym obejrzałam się za siebie czy nikogo nie ma. Byłam sama, cicho było jak w dupie kleszcza. Naprawdę ,mogę przyznać że zaczęłam się bać.
Może i mam dziwne skojarzenia ale to jak się stresowałam i balam było nie do opisania.Powoli postawiałam kroki prowadzące do wnętrza tunelu a echo moich kroków rozchodziło się po całym miejscu. Gdzie on jest? Złapałam ręką za ścianę po czym skręciłam w lewo bo tam zrobiło się jaśniej.
Usłyszałam jak ktoś rozmawia ze sobą, dlatego chciałam być jak najbliżej ale zarazem najciszej jak tylko potrafiłam żeby mnie nikt nie zauwazyl albo usłyszał..-No przecież mówiłem ci! Ojca sprawy muszą iść na ciebie!- krzyczał jakiś wysoki blondyn.
-Tak kurwa! Nie było w planach że mam zabić randoma!- odkrzyknął.... m...mój chłopak...to nie możliwe.
Złapałam ręką swoje usta z przerażenia po czym łza jedna umknęła mi się z oka.
-Aj przestań mięczaku, twoja suka się nie dowie o tym i będzie luz- powiedział spokojnym głosem ten zasrany blondyn.
Nie jestem suką.
-To nie jest suka cioto! To moja dziewczyna!-krzyknął po czym przybliżył się do mężczyzny.
CZYTASZ
First party, First night with him
Teen FictionTo opowiadanie ma mnóstwo błędów. Jest jednak dla mnie strasznie ważne i cenne, kiedyś zmienię całkiem historię, bądź ją usunę, bo nie podoba mi się początek historii Kamili i Marcina. Trzeba mieć cierpliwość aby ją przeczytać, najgorsze są pierwsze...