XXXV

30 2 0
                                    

17 października 20:33

Już kończyłam malować kreski, gdy zadzwonił mój telefon. Na ekranie zawidniało zdjęcie Ryana, więc odebrałam.

- Dzwonią z wytwórni i pytają się kiedy będzie album gotowy.

- Powiedz im, że za tydzień mogą go zacząć promować. - odpowiedziałam.

- Pff, no dobra. - słychać było zmęczenie w jego głosie.

- Dobra sory, musze kończyć bo zaraz wychodzę. - powiedziałam po czym wyszłam z łazienki i zeszłam szybko na dół do przedpokoju.

- Uuu, a gdzie się wybierasz?

- Nie twoja sprawa. - odpowiedziałam wrednie - Teraz serio spadam. Całuski. - nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.

Ubrałam jakieś wysokie buty, zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Wyjechałam z garażu i ruszyłam w stronę miejsca zamieszkania Leny.

Gdy już byłam pod drzwiami, od razu wtargnęłam do środka i weszłam w głąb domu w calu poszukania kogoś znajomego. W końcu znalazłam jakiś ludzi, których kojarzyłam z poprzednich imprez.

Tak, zdaje sobie sprawę z tego, że dużo się włóczę po ucztach, ale po prostu lubię sobie czasem popić.

- Naomi! - odwróciłam się i zobaczyłam blondynkę, do której ten dom należał - Przyszłaś.

- No oczywiście, że przyszłam. - wyszczerzyłam się.

- Dobra, ja tylko się przywitać, bo ogarniam teraz tort dla Jennifer.

- Kogo? - zmarszczyłam brwi.

- To dla niej ta impreza. - wytłumaczyła.

- Aa dobra. - zaśmiałam się . - Luz, to idź szykuj wszystko. - Machnęła mi ręką i wróciła w stronę, z której przyszła.

01:11

Przyjechałam pod mój dom, byłam lekko wstawiona, ale nie pijana. I tak, wiem, że to nie legalne prowadzić pod wpływem, ale nie chciałam zostawiać tam samochodu.

Weszłam do środka i od razu po ściągnięciu butów ruszyłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki z nutellą i kłapnęłam na sofie. Już miałam się zabierać za wpierdalanie, ale nagle moi psi współlokatorzy zaczęli szczekać co oznaczało, że ktoś jest na podjeździe. Nie ma to jak spokój.

Wyszłam na ogródek, żeby zobaczyć kto mnie zaszczycił odwiedzinami i jak się okazało był to nasz ulubiony chińczyk, Calum Hood.

- Hej? - powiedziałam do bruneta, który stał pod moimi drzwiami, widocznie nie chcąc zadzwonić do nich.

Szybko odwrócił się zaskoczony, po czym zaraz się uśmiechnął.

- Hej. Mogę wejść?

Szczerze, ulżyło mi jak go zobaczyłam.

best friend • calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz