Gdy alkohol mieli załatwiony ,kuzynostwo wystarczająco się na gadało a Lucjusz zaliczył już ,któryś opieprz od Narcyzy pozostało tylko się ubrać.Zawsze patrzył na ich małżeństwo z pewnym rodzaju zazdrością.Dogryzali sobie i przekomarzali, w każdej możliwej chwili.Pomimo tego dla publiki byli idealnym małżeństwem a prywatnie kochającą się rodziną.Kiedyś też chciałby mieć podobny związek.Jak na razie nic z tego.Nikt nie zechce takiego dziwaka jak on.Potrząsnął głową by odgonić natrętne myśli.Byli gotowi na przyjęcie do Hogwartu.
Przedostaną się tam za pomocą świstokliku.Wylądują pod bramą zamku i przejdą do Wielkiej sali.
Saif ubrany był w swoje nowe szaty ,które zakupił na Pokątnej.Nowoczesne szmaragdowo-czarne szaty okalały jego ciało.Pod nimi miał materiałowe spodnie z wysokim stanem i jedwabną koszulę.
Wszystkie ubrania podkreślały jego figurę -uwydatniając wąską talię i szczupłe nogi.Swoje czarne loki rozpuścił i ułożył tak by na twarz spadały jedynie parę kosmyków włosów i biały lok.Dodatkowo na to wszytko zarzucił biała pelerynę z białym futrem.Była bardzo urocza i co najważniejsze ciepła.Wyglądał o wiele lepiej niż w świątecznych za dużych ubraniach i rozczochranych włosach.Narcyza ubrała była w czerwoną sukienkę.Była ona obcisła u góry i lekko rozkloszowana od pasa w dół.Zwykłe czarne szpilki i torebkę.Złota biżuteria z najdroższymi diamentami błyszczała po wpływem światła i białe futro zarzucone na odkryte ramiona.Wyglądała na elegancką kobietę z wyższych sfer.
Syriusz ubrał szkarłatną szatę aby podkreślić z jakiego domu się wywodzi.Saif zawsze śmiał się z swojego ojca i jego dumy względem swojego domu w Hogwarcie.
Lucjusz i Draco ubrani byli w czarne gustowne szaty wyjściowe.Dodatkowo Malfoy senior miał czerwoną jedwabną chustę w kieszonce aby wpasować się w strój małżonki.
Świstoklik był gumową mugolską piłeczką.Saif podejrzewał ,że uczniowie na szlabanach pakowali te wszystkie koperty.Musiało być ich dosyć dużo ,że dawali takie bezużyteczne przedmioty na środek teleportacji.Albo to wszystko sprawka starego dyrektora ,który faworyzuje mugoli i mugolaków.
Ustawili się w okręgu i złapali równocześnie piłeczkę trzymaną przez Lucjusza.Saif poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku a wir porwał całą piątkę ze sobą.
Wylądowali przed ponurą wyglądającą bramą.Była ona bardzo wysoka i wykonana z czarnego metalu.Miała różne wzorki i zdobienia a na samym środku widniał herb Hogwartu.
Saif przytrzymał się ramienia Draco by nie upaść.Widocznie nie znosił tak dobrze teleportacji jak mu się wydawało.Pomimo ,że często jej używał.Podziękował kuzynowi skinieniem głowy i ruszył do przodu ,nadal trzymając Draco za przedramię.Jego kuzyn skrzywił się lekko ,ale szybko to ukrył.Saif rzucił mu pytające spojrzenie ,które ten zignorował.
Zastnanawiał się chwile nad tym ,ale szybko potrząsnął głową,Zapyta się go później ,jak będą sami.
Nie czekając na dorosłych ,którym najwyrażniej zebrało się na wspomnienia ,ruszyli do przodu.Brama rozpuściła się gdy przez nią przeszli.Najwyraźniej zamek rozpoznał ich jako gości lub w przypadku Draco- uczniów.
Na Razie nie było nic bardziej zachwycającego oprócz ciemnego lasu i krzaków.Kilka metrów przed nimi szli inni czarodzieje ,ale nie zwracali na nich uwagi.Saif rzucił okiem na tyły i zauważył ,że kilka metrów dalej szli Malfoyowie i Syriusz.Cyzia i Syrii zagadani ,prawdopodobnie opowieściami z swoich czasów młodości.Sam się czasami dziwił ,że kuzynostwu tak dobrze będzie się rozmawiało.Syriusz bardzo lubił Dromenę i Cyzię ,ale Belli już nie.Z drugiej strony jego ciotka miała ciężki charakter i rzadko kto się z nią dogadywał.Osobiście uwielbiał swoją ciotkę i chyba z wzajemnością.Zawsze jak w święta przyjeżdża i przywozi mu ,w tajemnicy przed Syrim książki o czarnej magii.Mimo ,że był bardziej neutralnym czarodziejem ,bardzo fascynowała go ta dziedzina magii.Jego ojciec miał co do niej lekkie zastrzeżenia ,więc nic mu na ten temat nie mówił i czytał książki od ciotki.Bella najwyraźniej była zadowolona z ich układu po zawsze posyłała jego ojcu zarozumiałe spojrzenia i kpiące uśmiechy.Była trochę szalona ,ale ją uwielbiał.
Wrócił myślami do ich aktualnej pozycji i teraz zamiast lasu i krzaków ujrzał starożytne zamczysko.Ogromna budowla ,oświetlona pomarańczowym ogniem z pochodni i na tle nieba pełnego gwiazd wyglądała absolutnie oszałamiająco.Przyłapał się nawet na spowalnianiu kroku ,ale Draco nie pozwolił mu się zatrzymać, trzymając odpowiednie tempo ich chodu.
Dorośli zdążyli ich już dogonić.Syriusz posłał mu ogromny uśmiech widząc jego zachwyt nad budowlą.Bez namysłu odwzajemnił uśmiech i chwile puzniej został oślepiony przez flesze aparatu.Zdezorientowany odwrócił się w stonę błysku i dostrzegł jakiegoś małego blond włosego chłopca.Dzieciak gdy zobaczył ,że jest przez niego obserwowany zarumienił się i uciekł w stronę mostu.
-Kto to był?-zapytał Draco ,który uśmiechał się głupkowato do niego.
-Colin -odparł beztrosko jego kuzyn.Dużo mu to mówiło ,naprawdę.
-Jaki do cholerny Colin?-ciagnal temat dalej.
-Colin Creevey.Szlamą z Gryffindoru.Już od swojego pierwszego roku lata z aparatem i robi zdjęcia.Ma na twoim punkcie jakaś obsesje -szepnął konspiracyjnym tonem -Słyszałem nawet plotki ,że ma w swoim pokoju ołtarzyk z twoimi zdjęciami.
-Pierdolisz!-krzyknał cicho.Zignorował spojrzenie rzucone mu przez Narcyzę.-Przecież on mnie nawet nie zna.
-Widział cię w gazetach.Poza tym przyzwyczaj się.-blondyn rzucił mu kąśliwy uśmiech i nachylił sie bliżej niego-Połowa Hogwartu na ciebie leci.
Saif spojrzał na niego jak idiotę.W swojej szkole co prawda podobał się kilku osobą ,ale nigdy nie był w związku.Myślał ,że raczej jest przeciętnej urody i dodatkowo ma niezbyt atrakcyjną osobowość.Tutaj sie natomiast dowiaduje takich rzeczy.
-Dodatkowo -kontynuuje blondyn.-Bardzo często wypytują mnie o ciebie.Wiesz jak musiałem sie namęczyć żeby im wytłumaczyć ,że gówno mnie oni obchodzą i takie pytania maja kierować do ciebie.-Draco rzucił mu bolesne spojrzenie ,pokazując ile musiał sie w życiu przez niego namęczyć.Saif zachichotał głośno i uderzył go wolna ręka w ramię.Zaraz potem wzdrygnął sie z zimna.Mimo ,że był koniec lata to i tak wieczorami było chłodno.
Syriusz podszedł do niego od tyłu i zarzucił na głowę kaptur z białym futerkiem.Kaptur opadł mu na głowę i zagilgotał w nos.Zachichotał i uśmiechnął się do ojca ,który nachylił się nad nim.
-Nie chce żebyś się przeziębił.Teraz będzie dosyć zimno.-ucałował go w czubek głowy i odszedł do kuzynki.
Przechodzili właśnie przez most ,na którym bardzo wiało.Leżał w przerębli ,więc nic dziwnego ,że wiało.Szedł z Draco pod ramię nie odzywając się.Saif był zajęty oglądaniem widoków a Draco rozglądał się za swoimi przyjaciółmi.
*Postanowilam podzielić ten rozdział z długo wyczekiwanego balu na części.Myśle ,że szykuje się mały maraton.Mam nadzieje ,że wam to nie przeszkadza!Piszcie komentarze i głosujcie!!!
CZYTASZ
initium novum
FanfictionPo śmierci Potterów ,Syriusz zabiera swojego chrześniaka .Przedstawia go reszcie rodziny jako swojego biologicznego syna aby uniknąć kłopotów. Wszyscy byli zakochani w uroczym malcu i od razu zaakceptowali go jako członka rodziny .Już nie ma kogoś...