Hogwart jak zawsze wyglądał oszałamiająco dla Saifa.Z opowieści Syriusza zamek wydawał się najwspanialszym miejscem na świecie.Chłopak czasami wręcz fantazjował by się tam uczyć.Nie raz wyobrażał sobie jakby wyglądało jego życie gdyby mama nie umarła i nie musiał by chodzić do swojej aktualnej szkoły.Mimo, że kocha Beauxbatons to po prostu chciałby być tam gdzie rodzice.
Ostatnio podczas swojego pobytu w starodawnym zamku wyobrażał sobie swoich rodziców i ich przyjaciół biegających po zamku.W tych wizjach co prawda, dużo pomógł alkohol i inne substancje.
Odpychając od siebie melancholijny nastrój.Wraz z Celia wyszli pospiesznie z karocy.Saifa przeszedł dreszcz zimna gdy jego rozgrzana skóra zderzyła się z zimnem.Na dworze było napewno poniżej zera, na co nie byli do końca przygotowani.
Zarumienione policzki szczypane były przez igiełki mrozu.Zimny wiatr co chwile nabierał na sile sprawiając, że ich ciała trzęsły się z powodu temperatury.
Bebautonx zawsze otoczony był mnóstwem zaklęć tak aby pora roku nie ujmowała urokowi budynkowi i pozwalała cały rok kwitnąć rośliną oraz kwiatą na terenie szkoły.
Uczniowie nigdy nie musieli martwić się szczypiący policzki zimnem czy odmrożeniem jakieś części ciała.
Pobiegli w stronę dużych wrot, które Saif kojarzy jeszcze z balu.Ciepłe wnętrze było równie dobre co ostatnio.Głośne rozmowy naprowadziły ich w stronę kolejnych dużych drzwi.Przeszli przez nie ściągając z głów kaptury obszernych szat.
Saifa piekła cała twarz od tak gwałtownej zmiany temperatury, z trudem powstrzymał się aby nie zacząć trapać po całej twarzy.Z pewnością szybciej wydrapał by sobie sporej wielkości dziurę.
Stary dąb wydał głuchy dźwięk, zwracając uwagę kilku osób.Niestety nie były one zbyt miłe aby zachować ich obecność dla siebie i już zaraz więkoszość obecnych uczniów na sali zerkała w kierunku drzwi z różną mieszanką emocji.Jedni byli zaciekawieni nowym towarzystwem, o którym czytali głównie z szemranych brukowców a drudzy, głównie uczniowie Beauxbatons, rozbawieniu ich oczekiwanym spóźnieniem.Jeszcze inni było zirytowani takim nagłym przybyciem i przerwaniem im w spożywaniu późnej kolacji.
Dyrektorka już wstawała aby dać im reprymendę, ale na jej ramieniu znalazła się dłoń gajowego Hogwartu, o którym opowiadał mu Draco.Co prawda chłopak nazwał półolbrzyma prostakiem i dzikusem, ale skoro Madam zaakceptowała towarzystwo męża swojej siostry, musiał coś w sobie mieć.Saif nie miał zdania na temat mężczyzny, jednak wydawał się miłą osobą.
Madam Malkin wydawała się uspokoić pod wpływem dotyku półolbrzyma.
Draco gdy pierwszy raz usłyszał o ich dyrektorce myślał, że szkoła zarządza krawcowa z Pokątnej.Saif jednak uśmiechnął się na ten komentarz i spokojnie wyjaśnił, że kobieta ożeniła się z córką tej krawcowej oraz, że jest siostrą Madam Maximy, byłej dyrektorki Bebautonxu.Przejęła tą pozycje po ślubie Olimpii z Hagridem.
Dla osób postronnych wydawał się to dosyć śmieszny widok.Hagrid był naprawdę duży i szeroki w barkach a ich ich dyrektorka mimo, że byla wysoką kobietą, wydawała się niesamowite drobna przy mężczyźnie.
Jej koścista budowa znacząco się wybiła.Mimo, że była siostrą Madam Maximy to kobieta jest innego ojca.Jednak przybrane siostry wydawały się doskonale dogadywać.
Saifa obudziło dopiero szturchanie w bok.Celia wydawała się niewzruszona spojrzeniem innych, chłopaka uważał, zdążyła się przyzwyczaić do wytykania palcami.
On też powinien już dawno powinien.
Albus Dumbledore spojrzał wprost na niego swoimi jaskrawo niebieskimi oczami.Okulary zsunęły mu się z nosa gdy pochylił się jeszcze bardziej na swoim siedzeniu, które przypomniało tron.Było to subtelne pokazanie kto w tej szkole ma władzę.Nie wiedział za dużo o tym człowieku, oprócz tego, że lubił on pociągać za sznurki oraz posiadać lojalne marionetki.
CZYTASZ
initium novum
FanfictionPo śmierci Potterów ,Syriusz zabiera swojego chrześniaka .Przedstawia go reszcie rodziny jako swojego biologicznego syna aby uniknąć kłopotów. Wszyscy byli zakochani w uroczym malcu i od razu zaakceptowali go jako członka rodziny .Już nie ma kogoś...