Saif obudził się gdy poczuł wibrowanie różdżki.Było to zaklęcie ,które stopniowo budziło z snu właśnie wibracjami.Bardzo podobne do mugolskiej budzika, ale o wiele przyjemniejsze w użyciu.
Przeciągnął się leniwie na ciepłym posłaniu.Poczuł przyjemnie ochłodzenie na serdecznym placu lewej ręki.Spojrzał okiem na pierścionek z ogromnym diamentem.Zastaniawiał się czy nie bylo na niego rzucone jakieś nie do końca prywatne i stosowane zaklęcie.Przeszukał umysł w poszukiwaniu najczęściej stosowanych zaklęć na narzeczonego. Przed wszystkim zaklęcie poufności ,ochrony cnoty lub wiązania dusz.Pierwsze nie miało sensu ,bo i tak ,każdy kto miał wiedzieć -wie.Drugie było możliwe zwłaszcza jeśli chodzi o tego zazdrosnego dupka.Tak samo trzecie.
Westchnął się chcąc myśleć teraz o wczorajszym dniu.Jeszcze czekała go rozmowa z ojcem ,jeśli ten raczy się zjawiać ma śniadaniu lub w ogóle do niego odezwać.Dobrze wiedział jako stosunek miał Syriusz do Czarnego Pana.Zapewne był wściekły ,wściekły i jeszcze raz wściekły.Kusiło go by odwlec ta rozmowę i załatwić ją listownie gdy będzie już w szkole.
No właśnie, szkoła.Cały rok zdala od ukochanej Akedemi.Hogwart bylo dla niego nowym miejscem.Nowe miejsca oznaczająca dużo stresujących rzeczy.A przedewszytkim trzeba będzie się tam zapoznać z innymi ludźmi.Znał kilku ślizgonów ,ale ta znajomość była nie wyraźna przez alkohol w jego żyłach.Jego przyjaciółki pewnie pomogą mu przetrwać ten okres ,może nawet któraś dostanianie szanse od losu i zostanie reprezentantką szkoły.
Wstał z miękkiego materaca od razu rzucając mu tęskne spojrzenie.Jak się okazało zasnął w szlafroku.
Sięgnął z szafki nocnej okrągłe okulary i podreptal niemrawo do łazienki.Zastał tam pełna wannę lodowatej wody.Najwidoczniej nie spuścił jej wczoraj i spokojnie stygła sobie przes całą noc.Olał to całkowicie.Podzedł do umywali umyć zęby oraz twarz.Gdy podniósł wzrok na lustro prawie padł na zawał.Jego włosy były bardzo rozwalone.Każdy kosmyk był nastroszony w inna stronę.Klamra, której nie zdjął wczoraj byla zaplontana w loki i tworzyła jeden wielki kołtun.Nie zdąży tego ogarnąć.A jeszcze musiał się spakować...I ubrać.No i jeszcze przydało by się coś zjeść.Miał na to wszystko tylko 1 godzinę.
Zacznie od zapakowanie swojego kufra.Resztę mógł ewentualnie zrobić w powozie.Dyrektor Hogwartu powiedział ,że uczniowie innych magicznych szkół przybedą z swoich szkół do nich.
Wyciągnął spod łóżka ogromny czarny kufer z srebrnymi zdobieniami.Rzucił szybkie zaklęcie na szafę by ciuchy same się złożyli i idealnie zapakowali. On w tym czasie szukał odpowiednich książkek.Nie musiał mieć swoich w Hogwarcie ,ale poczyta sobie inne dzieła ,które planuje od dłuższego czasu.
Wepchał je do kufra i zatrzasnął szybko wieko.Ubrał swój mundurek.Składał się on z elegancko szytych spodni i koszuli z bufiastymi rękawami oraz lekkim płaszczykiem na ramiona.Wszysco w czystym błękicie.Dziewczęta miały trochę inne mundurki (zamiast spodni ,sukienka i dodatkowo kapelusze)
,ale regułka była ta sama.Zawsze trzeba dbać o swój wygląd i utrzymać go w lekceważącej elegancji.Nie mając czasu zanurzył głowę w lodowatej wodzie i umył.Zaplątał je w ręcznik i wyszedł z swojego pokoju do jadalni.Okazało się ,że nikogo nie było ,ale taca z jedzeniem leżała na stole.Zjadł pare kęsów i znów pobiegł do swojego pokoju.Wysłuszył zaklęciem włosy i wtarł w nie olejek ,który pachniał malinami.Teraz były odżywione ,lśniące i pachnące.
Zmienił okulary na soczewki.Dopakował jeszcze pare kosmetyków z łazienki ,bo dopiero teraz sobie o nich przypomniał.Ostatecznie zamknął klapie kufra i zabezpieczył naciskając guziczek obok zapięcia.
Wybiła 12.30 i w ostatnim momencie złapał za świstoklika oraz kufer.Przypomniał sobie nagle o butach.Nie założył butów!
Pojawił się pod drzwiami szkoły w kapciach.
*Dziękuje za 10k wyświetleń!
CZYTASZ
initium novum
FanfictionPo śmierci Potterów ,Syriusz zabiera swojego chrześniaka .Przedstawia go reszcie rodziny jako swojego biologicznego syna aby uniknąć kłopotów. Wszyscy byli zakochani w uroczym malcu i od razu zaakceptowali go jako członka rodziny .Już nie ma kogoś...