20

1.5K 100 3
                                    

Saif wstał z łóżka gdy tylko Tom wyszedł.Nie wiedział gdzie są jego ubrania ,ale najprawdopodniej skoro ich nie miał na sobie to nie nadawały się do użytku.Westchnął na swoje pijactwo i podszedł do szafy z ubraniach Gaunta.Wybrał jednej z czarnych płaszczy, zwykłà białą koszule i czarne spodnie na kant.Ubrania zostawił na krześle i poszedł pod prysznic.Krótka kąpiel w zimnej wodzie miała za zadanie go rozdzbudzić.Szybko umysł włosy ,które napewno były w złym stanie i owinął się białym puchatym ręcznikiem.Podszedł do umywali i patrząc na siebie w lustrze stwiedził ,że mogło być gorzej.Wziął jakiś żel i wtarł w wilgotne włosy żeby loki nie były napuszone.Wziął szczoteczkę do zębów Toma i szybko umył nią zęby.Podejrzewał ,ze w krótce i tak będą musieli się całować pod publiczność ,więc nie powinno mu to robić różnicy.Wyszedł z łazienki i ubrał w przygotowane wcześniej komplet.Były za duże ,ale zaraz sobie je zmniejszy.Zrezygnował z pożyczenia od Toma bokserek i teraz po prostu ich nie miał.Znalazł swoją różdżkę na szafce nocnej obok łóżka.Pomniejszył i dopasował ubrania do swojej sylwetki paroma zaklęciami ,dodatkowo je prostując.Schowal różdżkę w rękaw.Rzucił okiem na pomieszczenia w poszukiwaniu jego starych ubrań.Znalazł je na stoliku obok biurka.Były świeże i pachnące.No trudno on się już ubrał.Jedyne co mu brakowało to buty i jeszcze wygrzebał z czarnego płaszcza Toma skórzane rękawiczki bez palców.Znów pomniejszył rękawiczki i dopasował do swoich dłoni a buty były jego ,wiec leżały idealnie.

Wyszedl z komnaty Toma nie przejmując się specjalnie czy ktoś go widzi.Muszą już stwarzać pozory.Dotarł pod Wielką Sale dosyć szybko.Drzwi były otwarte tak jak wczoraj zachęcając do wejścia.
Tutaj był już lekki tłum.Przecisnął się przez czarodziejów i poszedł do stołu przy, którym siedział Syriusz.Teraz cała sala była w porozstawianych stolikach ,przy których siedzieli goście.

Przysiadł się do stółu gdzie był jego ojciec ,cała trójka Malfoyów i Blaise.Ciekawe co robił tutaj Zabini ,ale dobrze się składa i tak musiał z nim porozmawiać.

-Dzień dobry-przywitał się z wesołym uśmiechem siadając na wolnym krześle pomiędzy Syriuszem a Blaisem.Ucałował swojego tatę w policzek.Sięgnął po szklankę soku i napił się łapczywie.Wszycy z stolika patrzyli się na niego z dziwnym wyrazem twarzy.-Coś się stało?

-Saif nawet nie wiesz jak się martwiliśmy!-powiedział przejęty Syriusz po chwili ciszy.To będzie chyba pierwszy opieprz Saifa w całym jego dotychczasowym życiu.-Zniknęłeś gdzieś z Draco i resztą, nikt nie wiedział gdzie jesteście.Jak poszłem cię poszukać znalazłem jedynie Draco w swoim pokoju.A teraz przychodzisz jak gdyby nic się nie stało i pytasz się o co chodzi!

Saif nagle zdał sobie sprawę jak jego ojciec byl udręczony jego zniknął bez słowa.Szczerze to nie za bardzo żałował tej imprezy ,ale myśl ,że zranił swojego tatę była okropna.Przybrał najbardziej skruszoną minę na jaka go stać a jego twarz wykrzywiło poczucie winy.Spuścił wzrok na stół.

-Przepraszam tato-wyszeptał.Zaraz potem jego ciało znalazło się w ramionach Syriusza.

-W porządku ,ale nigdy więcej tak nie rób-powiedział mu na ucho i pocałował w skroń.-A teraz mów ,gdzie się podziałeś na całą noc?

-No wiesz, wróciliśmy dopiero o 3.Potem stwierdziłem ,że nie wiem gdzie mamy pokój ,więc przenocuję u Blaisa-zaśmiał się.-Prawda ,Blaise?

Zabini ,którego prawdopodobnie męczył kac ,ale powoli dochodził do siebie ,popatrzył na niego pytaniem w oczach.

-Nie pamiętasz?-zapytał Saif.Skorzystał z okazji ,że mulat siedzi obok niego i kopnął go noga pod stołem.Zabini jęknął prostując się i gwałtownie machając głową na znak zgody.Syriusz popatrzył na nich podejrzliwe ,ale chwile później roześmiał się.

Nie mógł mówić ,że byli pijani i wracali z imprezy ,bo przy stole siedzieli rówież rodzice Draco ,którzy są niczego nie świadomi.

Dumblodora wstał z swojego miejsca na środku stołu nauczycielskiego i podszedł do mównicy.Złota sowa na mównicy rozłorzyła swoje skrzydła.

-Wiatajcie kochani!-powiedział Dumbledore po rzuceniu sonorus*-Pośród nas jest dużo uczniów z Hogwartu i innych szkół magicznym ,więc zdecydowałem się poinformować ich wcześniej o pewnym wydarzeniu.W tym roku będzie się odbywać Turniej Trójmagiczny!Wznowiono go po 50 latach i planuje się by miał miejsce co 5lat.Hogwart jest gospodarzem pierwszego turnieju od półwieku.Z tego powodu jutro po przyjeździe wszystkich uczniów pojawią się również dwie inne szkoły magiczne.Będą to Dumrestang i Bobaxong oraz Ivermorny.Czterech uczestników zmierza się miedzy sobą by przynieść chwałę i sławę swojej szkole jak i Ministerstwu Magi.-dookoła niego wybuchły podniecony szepty i rozmowy.

Saif pomyślał ,że była to wspaniała okazja na zostanie dłużej w Wielkiej Brytanii.Spojrzał na Syriusza ,który już na niego patrzył  i zrobił najbardziej szczenięce oczy jakie umiał.

-Nie-powiedział Syriusz wiedząc o co mu chodzi.Chciał zostać na rok w Hogwarcie jako reprezentant swojej szkoły.-Nie zgłosisz się.

-Nie chce się zgłaszać do Turnieju-odburknął Saif.-Pewnie Fleur lub Lucy się zgłoszą ,więc muszę im kibicować.

-Musisz mieć opiekuna...

-Będzie Madam Maxima i Minister Vincent!

-Nie będą mogła pilnować tylko ciebie są też inni uczniowie.

-A co z Apolonią Delacour?Traktuje mnie jak syna i na pewno będzie jechać jako opiekun skoro Fleur pojedzie-powiedziałam z przekonaniem.Bardzo lubił mamę swojej przyjaciółki ,Fleur i to w zajemnością.
Uczyła w ich szkole młodsze dzieci akrobatyki w tym swoją córkę Gabriele ,młodszą siostrę Fleur.

Kiedy Syriusz westchnął zrezygnowany wiedział ,że nie jest w stanie mu odmówić.

Po śniadaniu Saif poszedł za swoim ojcem do ich pokoju.Zmniejszyli swoje kufry i wyszli na zewnątrz by dostać się przed bramy Hogwartu gdzie było można się normalnie teleportować.

W połowie drogi spotkał Draco z Pansy i Blaisem.Podszedł do nich z dużym uśmiechem.

-Mam coś twojego Blaise.-zaczął wesołym tonem.Multa sporzał na niego niezrozumiale.Szli teraz w równym rządku.Odszedł z mulatem na bokzostawiać Draco i Pansy w tyle. Zdjął rękawiczkę i podsunął mu pod nos swoją rękę z pierścionkiem.-Świta ci coś?

Blaise aż zatrzymał się z szoku.On również się zatrzymał a jego uśmiech powiększył się.

-Okazało się ,że miałeś pokój obok bardzo uprzejmej osoby ,która widziała wszystko i była chętna się tym ze mną podzielić-stwierdził z sarkazmem.-Spokojnie oddam ci go tylko jak go ze mnie ściągniesz.Wygląda na drogi i z pewnością jest dla ważniejszej osoby niż ja.Oddał bym ci go na śniadaniu ,ale jest na zaklęcie przylepca ,które ty kontrolujesz.

Zabini zaśmiał się głośno i mocno go przytulił odkręcając dookoła.

-Zanim ci go zdejmę mam pewną prośbę-powiedział i resztę szepnął mu na ucho.Saif zaśmiał się i zgodził natychmiast.Mimo ,że ma już przyszłego małżonka to odrobina wygłupów nie zaszkodzi.

*Zaklęcie Sonorus to zaklęcie ,które wielokrotnie zwiększało donośność głosu.
Cześć kochani!Wrzucam szybko rozdział ,który jest trochę dłuższy ,ale będę miała teraz chwile przerwy od pisania.Od razu zaznaczam ,że nie zawieszam książki.Dziękuję ,za każdy komentarz i gwiazdkę!

initium novumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz