23

1.3K 93 0
                                    

Syriusz ciągnął go za ramie aż do pobliskiego salonu.Widać było na pierwszy rzut oka ,że jest wkurzony.Saif niezwykle uwielbiał droczyć i kłócić się z swoim tatą ,ale teraz wiedział ,że lepiej było się nie odzywać by nie denerwować Syriusza jeszcze bardziej.Mimo ,że o tym wiedział nie mógł się powstrzymać.

-Dlaczego jesteś zły?-zapytał gdy już usiadł na fotelu, obserwując chodzącego w tą i spowrotem Syriusza.-Nie udawaj ,że nie wiedziałeś co się tutaj dzieje gdy nas nie ma.

Jego ojciec spojrzał na niego z cichą pogardą.Och, to była nowość.Syriusz nigdy nie był dla niego niemiły ,ale miewał swoje mroczne momenty.Saif był pewien ,że jego ojciec ma jakieś dwie osobowości.Pierwsza była raczej przyjazna i zabawna oraz arogancja.Druga miał szanse widzieć tylko kilka razy i w pewien sposób lubił ją w swoim ojcu.

-Naprawdę pytasz się dlaczego jestem zły?-szepnął ze zgroza mężczyzna.Saif pokiwał głową.Właśnie o to zapytał nie rozumiał czy jego ojciec oguchł na starość czy udaje.Pomimo tego nie powiedział na głos swoich podejrzeń związanych z słuchem ojca.-Moi rodzice przyprowadzają sobie w najlepsze zabójców do naszego domu a ty pytasz sie dlaczego jestem z tego powodu wściekły!?-wykrzyczał mężczyzna.

-Nie widzę problemu-wzruszył ramionami.Ledwo powstrzymał się od pokierowaniu oczu ku górze.-To ich rezydencja ,poza tym są dorośli-powie dział lekceważąco.Jego ojciec naprawdę zachowuje się jak gdyby o tym nie widział.Może naprawdę nic nie wie. Przeszło mu przez myśl.-Nie wiedziałeś?

-Skąd mogłem wiedzieć ,że moi rodzice są mordercami-powiedział trochę za głośno mężczyzna.Saif skrzywił się ,naprawdę nie potrzebnie się odzywał.Mógł siedzieć cicho i przebrnąć przez to na spokojnie.Jego bardziej kłótliwa strona osobowości jednak znów wygrała z głosem rozsądku.

-Naprawdę jesteś tak ślepy czy udajesz?-zapytał sarkastycznie Saif.Szare oczy Syriusza pociemniały.

-Nie waż się tak do mnie odzywać-warknął.
Zatrzymał się przed kominkiem i spojrzał w kierunku siedzącego na fotelu chłopca.

-Jak mogę się odzywać do ciebie inaczej skoro nie zauważyłeś tak prostej rzeczy-teraz już bez skrupułów przewrócił oczami.Może i przekraczał granice ,ale miał powoli dosyć ignorancji Syriusza.Nie raz widział swoich dziadków w szatach śmiercożerców lub ukrytych w szafie złotych maskach.Poza tym zadawali się z samymi mrocznymi ludźmi i nienawidzili dyrektora Hogwartu.I najważniejsze byli Blackami.Nie było możliwe aby nie pociągała ich czarna magia.

-Jak dobrze ,że ty to zauważyłeś i raczyłeś mi powiedzieć-sarknął oskarżycielsko jego ojciec.Saif poczuł się odrobine zaatakowany.Już sobie wyobrażał jak by to wyglądało.

-Myślałem ,że wiesz-zaczął obronnie.Powoli zaczynała się robić z tego dużo kłótnia mimo błachego tematu.Sprzeczali się o niewiedzę jego ojca na temat przynależności jego dziadków.Ironicznie ,
ale jakże zabawnie.-Jak mogłeś nie zauważyć ich wychodzenia raz w miesiącu ubranych w czarne szaty śmiercożerców? Albo charakterystycznego stylu walki ,o którym piszą w gazetach?-zapytał kpiąco.

-Ne rozumiesz-szepnął zdesperowany Syriusz.-Człowiek ,któremu służą wyrządził nam dużą krzywdę!

-Voldemort?-powiedział zaskoczony.Nie za bardzo widział co jego przyszły narzeczony miał do tego wszystkiego.-Co on mi takiego zrobił?

-Nie wypowiadaj jego imienia w mojej obecności.

-Dlaczego?-zapytał zaskoczony.Zaczynało robić się ciekawie ,ale nie był pewnien czy to co usłyszy mu się spodoba.-Co Voldemort mi zrobił?

Wstał z fotela i podszedł do ojca.Podniósł wysoko głowę by spojrzeć w szare tęczówki mężczyzny.
Między nimi zapadła niezręczna cisza ,w której słuchać było tylko skwierczące drewno w kominku.Wesoło trzaskaskający ogień ogrzewała przyjemnie pomieszczenie i rzucał mroczny cień na ich blade twarze.

Saif zastanawiał się jak powiedzieć ojcu ,że Voldemort będzie jego narzeczonym.Podczas gdy Syriusz myślał jak powiedzieć swojemu synowi ,że tak naprawdę nim nie jest.Może i nie wda się w szeczegóły ,takie jak jego złość na Voldemorta.

-Może lepiej będzie jak usiądziesz-powiedział po chwili Saif.Jeśli on nie zacznie tematu to będą wokół siebie tańczymy w nieskończoność.-Nie spodoba ci się to co usłyszysz ,ale konieczne jest byś o tym wiedział.

-Również muszę ci coś powodzieć-przytaknął Syriusz.Usiedli na kanapie ,zdała od liżących ich ciała gorących płomieni.Saif wziął głęboki wdech.

-Możemy powiedzieć na 3 to co chcemy?-zapytał Saif.Zabrzmiało to dziecinie ,ale nie za bardzo się tym przejął gdy ojciec poparł entuzjastycznie jego pomysł.Być może obaj byli nieco dziecinni.

-1...2...-zaczął odliczać Syriusz bardzo powoli.-2 i pół...3!

W pomieszczeniu zapanowała jeszcze bardziej ogłuszająca cisza.Spojrzeli po sobie.

-No cóż ,jestem teraz podwójnie rozczarowany-stwierdził Saif.

-Tak...ja też.

-Spotykam się z kimś-powiedział prosto z mostu.

-Słucham?-do uszu młodego Blacka dotarł zadziwiająco spokojny głos jego ojca.

-Spotykam się z kimś.

-Wiem słyszałem.Chciałem dać ci czas na powiedzenie czegoś innego.Tak na wszelki wypadek gdybyś jednak się pomylił.

-Tato...

-Nogi z dupy powyrywam!-krzyknął nagle Syriusz.-Masz tylko 15 lat!

-16 rocznikowo-powiedział dąsająco wydymając usta.

-No naprawdę wybacz.To naprawdę dużo zmienia-sarknął jego ojciec.Saif dał mu chwile na uspokojenie się.-O ile lat starszy jest ten facet?

-No wiesz...-parsknął nerwowo i podrapał niezręcznie po głowie.Tego nie przemyślał.Czuł się jakby wogole tego nie przemyślał.-Jest rówieśnikiem ...dziadka-wyrzucił w końcu z siebie.Czuł nieprzyjemne pieczenie policzków i niechętnie uświadomił sobie jedną rzecz.Voldemort mógłby być jego dziadkiem.

Spojrzał niepewnie w stronę Syriusza.Jego ojciec siedział blady i sztywny jak struna na miękej kanapie.Zastanwaiał się czy wyrzuci go z domu.

-Jesteś adoptowany.

-Mówisz tak tylko dlatego ,że umawiam się z facet ,który jest starszy odemnie o 45 lat?-szepnął.Nie byl jakość szczególnie zaskoczony.Nie wyglądał jak jego ojciec a o matce słyszał jednynie z opowiadań ojca.Wydawały się również fałszywe jakie w rzeczywistości były.

-Nie-przyznał szczerze jego ojciec.Trochę mu ulżyło ,ale nadal czuł dziwny ból z tym śmiałym oświadczeniem.
Zawsze uważał Syriusza za swojego biologicznego ojca.-Ukrywam to przed tobą od 15 lat i myśle ,że jesteś wystarczająco dorosły na prawdę.

-Och to naprawdę miłe ,ale mogłeś powiedzieć to odrobine delikatniej.

Czuł się odrobine obco w obecności człowieka ,któremu ufał a ten okłamywał go przez tyle lat.Adopcja przez krew nie jest hańbą dla czystkokrwistego czarodzieja ,więc nie rozumiał tej całej tajemniczości.

-Również się z kimś spotykam-powiedział po kilku minutach ciszy ,Syriusz.-Przyjaźniłem się z nim w szkole.Już wtedy coś nas do siebie ciągnęło.Niestesty nasze drogi się rozeszły.

-Cieszę się twoim szczęściem-powiedział i wstał z kanapy.-Pójdę spać.

Syriusz niechętnie pokiwał głową.Wyszedł z salonu ,który od pewnego momentu miał przytłaczająca atmosferę.Będąc już na ciemnym  korytarzu oparł się o zimna ścianę.Był niedaleko swojego pokoju ,ale czuł ,że musi to wszytko przemyśleć.Dziś dowiedział się jakieś bardziej znaczącej informacji.Był pewnien ,że w tym wszytkim kryje się jakieś drugie dno.Westchnął i wszedł do swojego pokoju ,rzucając się na łóżko.
Nie tego się spodziewał po dzisiejszym dniu.Pomyślał zanim porwał go sen.

*Cześć kochani! Ostatnio pisałam ,że nie dam rady wstawiać nowych rozdziałów ,ale potrzebowałam chwili odskoczni od szkoły.Mam teraz zdalne ,więc teoretycznie powinnam mieć troszeczkę łatwiej.Niestety tak nie jest.Piszcie co sądzicie o rozdziale!Dziekuje ,za każdy komentarz i gwiazdę!

initium novumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz