Syriusz ciągnął go za ramie aż do pobliskiego salonu.Widać było na pierwszy rzut oka ,że jest wkurzony.Saif niezwykle uwielbiał droczyć i kłócić się z swoim tatą ,ale teraz wiedział ,że lepiej było się nie odzywać by nie denerwować Syriusza jeszcze bardziej.Mimo ,że o tym wiedział nie mógł się powstrzymać.
-Dlaczego jesteś zły?-zapytał gdy już usiadł na fotelu, obserwując chodzącego w tą i spowrotem Syriusza.-Nie udawaj ,że nie wiedziałeś co się tutaj dzieje gdy nas nie ma.
Jego ojciec spojrzał na niego z cichą pogardą.Och, to była nowość.Syriusz nigdy nie był dla niego niemiły ,ale miewał swoje mroczne momenty.Saif był pewien ,że jego ojciec ma jakieś dwie osobowości.Pierwsza była raczej przyjazna i zabawna oraz arogancja.Druga miał szanse widzieć tylko kilka razy i w pewien sposób lubił ją w swoim ojcu.
-Naprawdę pytasz się dlaczego jestem zły?-szepnął ze zgroza mężczyzna.Saif pokiwał głową.Właśnie o to zapytał nie rozumiał czy jego ojciec oguchł na starość czy udaje.Pomimo tego nie powiedział na głos swoich podejrzeń związanych z słuchem ojca.-Moi rodzice przyprowadzają sobie w najlepsze zabójców do naszego domu a ty pytasz sie dlaczego jestem z tego powodu wściekły!?-wykrzyczał mężczyzna.
-Nie widzę problemu-wzruszył ramionami.Ledwo powstrzymał się od pokierowaniu oczu ku górze.-To ich rezydencja ,poza tym są dorośli-powie dział lekceważąco.Jego ojciec naprawdę zachowuje się jak gdyby o tym nie widział.Może naprawdę nic nie wie. Przeszło mu przez myśl.-Nie wiedziałeś?
-Skąd mogłem wiedzieć ,że moi rodzice są mordercami-powiedział trochę za głośno mężczyzna.Saif skrzywił się ,naprawdę nie potrzebnie się odzywał.Mógł siedzieć cicho i przebrnąć przez to na spokojnie.Jego bardziej kłótliwa strona osobowości jednak znów wygrała z głosem rozsądku.
-Naprawdę jesteś tak ślepy czy udajesz?-zapytał sarkastycznie Saif.Szare oczy Syriusza pociemniały.
-Nie waż się tak do mnie odzywać-warknął.
Zatrzymał się przed kominkiem i spojrzał w kierunku siedzącego na fotelu chłopca.-Jak mogę się odzywać do ciebie inaczej skoro nie zauważyłeś tak prostej rzeczy-teraz już bez skrupułów przewrócił oczami.Może i przekraczał granice ,ale miał powoli dosyć ignorancji Syriusza.Nie raz widział swoich dziadków w szatach śmiercożerców lub ukrytych w szafie złotych maskach.Poza tym zadawali się z samymi mrocznymi ludźmi i nienawidzili dyrektora Hogwartu.I najważniejsze byli Blackami.Nie było możliwe aby nie pociągała ich czarna magia.
-Jak dobrze ,że ty to zauważyłeś i raczyłeś mi powiedzieć-sarknął oskarżycielsko jego ojciec.Saif poczuł się odrobine zaatakowany.Już sobie wyobrażał jak by to wyglądało.
-Myślałem ,że wiesz-zaczął obronnie.Powoli zaczynała się robić z tego dużo kłótnia mimo błachego tematu.Sprzeczali się o niewiedzę jego ojca na temat przynależności jego dziadków.Ironicznie ,
ale jakże zabawnie.-Jak mogłeś nie zauważyć ich wychodzenia raz w miesiącu ubranych w czarne szaty śmiercożerców? Albo charakterystycznego stylu walki ,o którym piszą w gazetach?-zapytał kpiąco.-Ne rozumiesz-szepnął zdesperowany Syriusz.-Człowiek ,któremu służą wyrządził nam dużą krzywdę!
-Voldemort?-powiedział zaskoczony.Nie za bardzo widział co jego przyszły narzeczony miał do tego wszystkiego.-Co on mi takiego zrobił?
-Nie wypowiadaj jego imienia w mojej obecności.
-Dlaczego?-zapytał zaskoczony.Zaczynało robić się ciekawie ,ale nie był pewnien czy to co usłyszy mu się spodoba.-Co Voldemort mi zrobił?
Wstał z fotela i podszedł do ojca.Podniósł wysoko głowę by spojrzeć w szare tęczówki mężczyzny.
Między nimi zapadła niezręczna cisza ,w której słuchać było tylko skwierczące drewno w kominku.Wesoło trzaskaskający ogień ogrzewała przyjemnie pomieszczenie i rzucał mroczny cień na ich blade twarze.Saif zastanawiał się jak powiedzieć ojcu ,że Voldemort będzie jego narzeczonym.Podczas gdy Syriusz myślał jak powiedzieć swojemu synowi ,że tak naprawdę nim nie jest.Może i nie wda się w szeczegóły ,takie jak jego złość na Voldemorta.
-Może lepiej będzie jak usiądziesz-powiedział po chwili Saif.Jeśli on nie zacznie tematu to będą wokół siebie tańczymy w nieskończoność.-Nie spodoba ci się to co usłyszysz ,ale konieczne jest byś o tym wiedział.
-Również muszę ci coś powodzieć-przytaknął Syriusz.Usiedli na kanapie ,zdała od liżących ich ciała gorących płomieni.Saif wziął głęboki wdech.
-Możemy powiedzieć na 3 to co chcemy?-zapytał Saif.Zabrzmiało to dziecinie ,ale nie za bardzo się tym przejął gdy ojciec poparł entuzjastycznie jego pomysł.Być może obaj byli nieco dziecinni.
-1...2...-zaczął odliczać Syriusz bardzo powoli.-2 i pół...3!
W pomieszczeniu zapanowała jeszcze bardziej ogłuszająca cisza.Spojrzeli po sobie.
-No cóż ,jestem teraz podwójnie rozczarowany-stwierdził Saif.
-Tak...ja też.
-Spotykam się z kimś-powiedział prosto z mostu.
-Słucham?-do uszu młodego Blacka dotarł zadziwiająco spokojny głos jego ojca.
-Spotykam się z kimś.
-Wiem słyszałem.Chciałem dać ci czas na powiedzenie czegoś innego.Tak na wszelki wypadek gdybyś jednak się pomylił.
-Tato...
-Nogi z dupy powyrywam!-krzyknął nagle Syriusz.-Masz tylko 15 lat!
-16 rocznikowo-powiedział dąsająco wydymając usta.
-No naprawdę wybacz.To naprawdę dużo zmienia-sarknął jego ojciec.Saif dał mu chwile na uspokojenie się.-O ile lat starszy jest ten facet?
-No wiesz...-parsknął nerwowo i podrapał niezręcznie po głowie.Tego nie przemyślał.Czuł się jakby wogole tego nie przemyślał.-Jest rówieśnikiem ...dziadka-wyrzucił w końcu z siebie.Czuł nieprzyjemne pieczenie policzków i niechętnie uświadomił sobie jedną rzecz.Voldemort mógłby być jego dziadkiem.
Spojrzał niepewnie w stronę Syriusza.Jego ojciec siedział blady i sztywny jak struna na miękej kanapie.Zastanwaiał się czy wyrzuci go z domu.
-Jesteś adoptowany.
-Mówisz tak tylko dlatego ,że umawiam się z facet ,który jest starszy odemnie o 45 lat?-szepnął.Nie byl jakość szczególnie zaskoczony.Nie wyglądał jak jego ojciec a o matce słyszał jednynie z opowiadań ojca.Wydawały się również fałszywe jakie w rzeczywistości były.
-Nie-przyznał szczerze jego ojciec.Trochę mu ulżyło ,ale nadal czuł dziwny ból z tym śmiałym oświadczeniem.
Zawsze uważał Syriusza za swojego biologicznego ojca.-Ukrywam to przed tobą od 15 lat i myśle ,że jesteś wystarczająco dorosły na prawdę.-Och to naprawdę miłe ,ale mogłeś powiedzieć to odrobine delikatniej.
Czuł się odrobine obco w obecności człowieka ,któremu ufał a ten okłamywał go przez tyle lat.Adopcja przez krew nie jest hańbą dla czystkokrwistego czarodzieja ,więc nie rozumiał tej całej tajemniczości.
-Również się z kimś spotykam-powiedział po kilku minutach ciszy ,Syriusz.-Przyjaźniłem się z nim w szkole.Już wtedy coś nas do siebie ciągnęło.Niestesty nasze drogi się rozeszły.
-Cieszę się twoim szczęściem-powiedział i wstał z kanapy.-Pójdę spać.
Syriusz niechętnie pokiwał głową.Wyszedł z salonu ,który od pewnego momentu miał przytłaczająca atmosferę.Będąc już na ciemnym korytarzu oparł się o zimna ścianę.Był niedaleko swojego pokoju ,ale czuł ,że musi to wszytko przemyśleć.Dziś dowiedział się jakieś bardziej znaczącej informacji.Był pewnien ,że w tym wszytkim kryje się jakieś drugie dno.Westchnął i wszedł do swojego pokoju ,rzucając się na łóżko.
Nie tego się spodziewał po dzisiejszym dniu.Pomyślał zanim porwał go sen.*Cześć kochani! Ostatnio pisałam ,że nie dam rady wstawiać nowych rozdziałów ,ale potrzebowałam chwili odskoczni od szkoły.Mam teraz zdalne ,więc teoretycznie powinnam mieć troszeczkę łatwiej.Niestety tak nie jest.Piszcie co sądzicie o rozdziale!Dziekuje ,za każdy komentarz i gwiazdę!
CZYTASZ
initium novum
FanfictionPo śmierci Potterów ,Syriusz zabiera swojego chrześniaka .Przedstawia go reszcie rodziny jako swojego biologicznego syna aby uniknąć kłopotów. Wszyscy byli zakochani w uroczym malcu i od razu zaakceptowali go jako członka rodziny .Już nie ma kogoś...