Rozdział 2

24.3K 951 229
                                    


TYLER

Nie wierzę, że dałem się namówić. Jakim kurwa cudem ta mała złośnica jest w stanie zmusić mnie do czegoś czego nie chcę robić? Mogłem właśnie zalewać się w klubie, gdzie szybko znalazłabym pocieszenie. Zamiast tego, stoję jak debil na środku podjazdu i patrzę na kobietę, która nie powinna dla mnie istnieć.

- Ja pierdole – wzdycha głośno Chase, ruszając w jej stronę. – Jesteś jeszcze gorętsza niż Cię zapamiętałem.

Przypierdolę mu.

Zaciskam pięść schowaną w kieszeni spodni i staram się nie wypowiedzieć na głos słów, których będę później żałował. Nie mogę pokazać jej, że robi na mnie wrażenie. Zapomniałem o niej już dawno temu i tego się trzymajmy.

- Chyba powinienem zwrócić Ci uwagę za to co mówisz do mojej dziewczyny.

Mój wzrok pada na chudym kolesiu w śmiesznym sweterku. Podchodzi do niej i kładzie swoje ramię na jej ciele.

Czuję jak w moich żyłach pojawia się wkurwienie, które będzie cholernie ciężko opanować. Wyjmuję pięść z kieszeni i cofam się o krok do tyłu, bo nie mogę zrobić sceny przy wszystkich. Oni nie wiedzą, że jej powrót namieszał mi w głowie. Zapewniłem braci, że zapomniałem.

- A Ty jesteś? – pyta Chase, wyciągając dłoń w stronę tego idioty. – Nie słyszałem o Tobie.

Słyszał i to wiele razy. Chloe opowiadała nam jak wielką miłość znalazła jej przyjaciółka. Jednak nie sądziłem, że to będzie taki frajer.

- Josh Marets – odpowiada typ, ściskając dłoń mojego brata. – Jestem chłopakiem Olivii.

Jeszcze kurwa zobaczymy.

Wypuszczam z ust ciche przekleństwo, gdy w moje plecy uderza mocny cios. Odwracam wzrok na uśmiechniętą gębę Simona i próbuję przekazać mu samym spojrzeniem, że lepiej będzie jak się nie odezwie ani słowem. Nie chcę teraz gadać, bo te dwie szklanki whisky za mało rozluźniły adrenalinę w moich żyłach.

Mam ochoty na rzeczy, których mi teraz nie wolno i ten jeden raz, powstrzymam się przed złamaniem zakazu.

- Przejebane, co? – odzywa się cicho Simon. – Wybrała sobie doktorka, który jest Twoim całkowitym przeciwieństwem.

Żałuję, że tu przyjechałem.

Odrywam się od brata i wymijam całe towarzystwo, nie patrząc na to czy zwrócili na mnie uwagę. Podchodzę do swojego auta i odblokowuję zamek. Chwytam za klamkę, po czym wchodzę szybko do środka. Wkładam kluczyk w stacyjkę i odpalam Mustanga, który pomoże mi uciec od tego cyrku.

- Tyler!

Zaciskam dłoń na kierownicy, widząc jak Chloe biegnie w moją stronę. Jest wkurzona i zaraz będę musiał się tłumaczyć. Chociaż muszę przyznać, że od jakiegoś czasu, jest dla mnie milsza. Patrzy na mnie jakby chciała o coś zapytać, ale nie jest pewna czy może. Nauczyłem się to ignorować, bo nie potrzebuję pytań o mój stan zdrowia psychicznego.

Jest w chuj zmasakrowany, ale już coraz mniej mi zależy.

- Co Ty wyprawiasz? – pyta, podchodząc pod drzwi. – Nie skończyliśmy obiadu!

Uchylam nieznacznie szybę i uśmiecham się lekko, by wiedziała, że to nie z jej powodu znikam.

- Muszę coś załatwić – odpowiadam. – Wynagrodzę im to.

Jej nos marszczy się ze złości, co tylko zwiastuje moje kłopoty.

- Wyłaź z auta i chodź się przywitać – oznajmia groźnym głosem. – Później Cię puszczę.

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz