Rozdział 15

21.3K 860 143
                                    


OLIVIA

- Tutaj postawię twoje łóżko. – Wskazuję dłonią na kąt pod ścianą, obok kominka. – A tutaj będzie sofa. Nie możesz cały czas spać na czymś tak niewygodnym.

- Liv – wzdycha cicho mama. – Ale po co? Mi tu naprawdę jest dobrze.

Odkładam papiery z wzornikami farb na blat stołu. Nie mogę malować ścian, bo nie chcę by toksyczne opary przeszkadzały mamie. Musi wystarczyć samo przemeblowanie. Naciskam palcem na ekran telefonu i czytam krótkiego smsa od Chloe.

Jestem jej cholernie wdzięczna, że się zgodziła mi pomóc. Ciągnie za sobą Simona, bo męskie dłonie też się przydadzą. A zwłaszcza przy przesuwaniu kredensu, który waży chyba tonę.

- Salon nie będzie już salonem a twoją sypialnią – odpowiadam, po czym przenoszę na nią spojrzenie. – Będzie pięknie, zobaczysz.

Podskakuję nagle, słysząc dzwonek do drzwi. Podbiegam do wyjścia i uśmiecham się szeroko na widok przyjaciółki z czapką na głowie, którą zrobiła sama z gazety. Tuż za jej plecami staje Simon z miną, jakby żałował opuszczenia swojego apartamentu.

- Simon, jeśli...

- Spokojnie – przerywa mi, po czym wymija swoją dziewczynę i wpycha się do środka. – Zaraz przyjadą posiłki i szybko się uwiniemy.

Posiłki?

Zaczynam panikować. Czuję jak nogi znów trzęsą mi się z obawy, że on zwołał tu swoich braci. Nie chcę na razie oglądać Tylera, bo nadal jestem na niego wkurzona. Wściekam się na samą myśl, że narobił mi wstydu w Mollys.

- Dzień dobry pani Ternner – dodaje uprzejmym tonem, witając się z moją mamą. – Dobrze dziś pani wygląda.

Schyla się, by pocałować jej policzek a ja to oglądam z szokiem wymalowanym na twarzy. Nie znam takiego Simona. Dla mnie jest on oschły i zdystansowany. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić i zrozumieć, że już taki ma charakter. Nie brałam tego do siebie, że być może mnie nie lubi. Po jakimś czasie pojęłam, że on się tak zachowuje, bo już od dawna wie, że coś łączy mnie z jego bratem.

I to ja stoję za jego nagłym upadkiem.

- Dziadek dał mi też skrzynkę z narzędziami w razie gdyby była potrzebna – oznajmia Chloe, unosząc czarną skrzynkę do góry. – Mój chłopak może lepiej niech nie zabiera się za naprawy.

- Co tam gadasz?! – woła Simon, szczerząc się do niej szeroko.

- Mówiłam Liv, żeby lepiej trzymać Cię z dala od młotków – odpowiada z kpiącym uśmiechem. – Nie chcemy przecież, żeby z salonem Olivii stało się to samo co z moją łazienką!

Obserwuję zdezorientowana jak uśmiechają się do siebie porozumiewawczo. Nie wiem o co im chodzi, ale nie mam szansy o to zapytać, bo mój wzrok pada na ogromnym samochodzie zatrzymującym się na moim podjeździe. Podchodzę do drzwi i zastygam na widok Tylera ubranego w zwykłe dresy.

Nie ma na sobie poważnego garnituru jak zwykle. Zamiast tego zauważam czarną koszulkę, opinającą jego okazałe mięśnie i szare dresowe spodnie. On wygląda zbyt dobrze, by na niego patrzeć. Nie mogę oderwać wzroku i już wiem, że to był błąd poprosić Simona o pomoc.

Gdzie on, tam reszta braci Salvatore.

- Kurwa, jak ja uwielbiam remonty! – krzyczy podekscytowany Chase, wychodząc z auta. – Już wiemy, że hydraulika nie jest dla nas, ale malowanie ścian to co innego.

O mój boże.

Krzyżuję ramiona na piersi, próbując opanować je przed drżeniem. Nie mogę pokazać im, że stresuje mnie ich obecność. Nadal nie rozmawiałam z Chasem a wiem, że jest na mnie zły. Nie zamieniłam z nim ani jednego słowa od naszej kłótni w kawiarni.

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz