Rozdział 12

20.3K 902 97
                                    


OLIVIA

Przyciskam telefon do ucha i staram się z całych sił skupić na tym co mówi Josh. Jednak to okazuje się niemożliwe. Nie mogę przestać gapić się na ekran laptopa ze zdjęciem Tylera i wysokiej blondynki, która siedzi na jego kolanach. Nie wiem kto zrobił to zdjęcie i kiedy, ale teraz to mnie nie obchodzi. Ważne jest to, że jeśli przez choćby sekundę, pomyślałam o tym, że związek z Joshem jest bez sensu, to w tym momencie odsuwam te myśli na bok. Wyrzucam z głowy wspomnienia pocałunku, który sprawił, że zapomniałam o mężczyźnie czekającym na mnie setki kilometrów stąd.

- Znalazłam pracę – wtrącam się szybko, zanim zacznie opowiadać o kolejnej operacji. – W barze.

- Bar? – pyta zdumiony. – Sądziłem, że szukasz czegoś w korporacji.

Tutaj nie ma takich firm jak w Nowym Jorku. Wybór jest naprawdę niewielki a zwłaszcza, gdy nie ma się odpowiedniego wykształcenia. Nikt nie chce młodej dziewczyny, która porzuciła studia dla kilku miesięcy stażu w firmie wujka.

- Taki bar w którym można oglądnąć mecz i napić się piwa – wyjaśniam z lekkim uśmiechem. – Nawet polubiłam zespół.

Zauważyłam, że ciężki charakter Paula zmienia się w obecności Brenny. Przestaje wtedy tak warczeć i nawet się uśmiecha. Garret obiecał, że będzie chronił moje pośladki przed niechcianymi klapsami klientów a wczoraj poznałam właścicielkę i...

I chyba zostanę tam na dłużej. Zniosę bycie aniołkiem dwa dni w tygodniu, bo ta urocza starsza kobieta zachowuje się jakbym była jej wnuczką. Nazywa mnie słoneczkiem i śmieje się, gdy narzekam na lateks przyklejający się do mojej skóry.

- No ale chyba nie masz ambicji na nalewanie piwa? – dopytuje, po czym parska śmiechem. – Nie pasujesz do takiego stanowiska kochanie.

Niby dlaczego?

Nie sądzę, by praca w barze była czymś złym. Roznoszę zamówienia z uśmiechem przyklejonym do twarzy i czasami sprzątam lokal po zamknięciu. Nie rozbieram się dla pieniędzy ani nie pozwalam na obmacywanie.

Najważniejsze części ciała są zakryte. To tak jakbym chodziła w bikini po plaży.

- Podoba mi się – mówię, wpatrując się w zdjęcie przede mną. – Mógłbyś przyjechać i sam zobaczyć co to za miejsce.

Potrzebuję jego obecności, bo inaczej zwariuję. Może gdy będzie obok, to zapomnę o tych czarnych tęczówkach, które teraz wydają mi się za bardzo zmęczone. Patrzę jak trzyma dłoń na nagim udzie dziewczyny i wpatruje się w obiektyw jakby czekał na wyjście. Nie uśmiecha się do niej a jedynie posyła znudzone spojrzenie osobie, która trzyma aparat.

- Liv?

Zamykam szybko laptop, otrząsając się z tych myśli.

- Jestem, jestem – powtarzam jak idiotka. – Coś mówiłeś?

- Mówiłem, że przyjadę za trochę ponad tydzień, bo teraz mamy oblężenie w przychodni.

Oddycham z ulgą, słysząc to zapewnienie. Jestem przekonana, że gdy Josh będzie blisko mnie, to już o nim nie zapomnę. Nie będę chciała rzucić się w ramiona jednego z braci Salvatore a już na pewno nie będę chciała całować tych niebezpiecznych ust.

Jestem dziewczyną Josha i to jego powinnam całować.

- Dziękuję – odzywam się cicho.

Jak mam mu powiedzieć, że w pewnym sensie go zdradziłam? Pozwoliłam, by to inny mężczyzna mnie całował i dotykał. Dobrowolnie oddałam się w jego ręce, zapominając o tym, że gdzieś tam daleko jest ktoś z kim mam stworzyć swoją wymarzoną przyszłość.

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz